Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co drugi mieszkaniec Łódzkiego omija dentystę szerokim łukiem

Redakcja
fot. archiwum
Ponad połowa mieszkańców Łódzkiego od ponad roku nie była u dentysty. Co więcej, 15 procent z nich przyznaje, że nie odwiedziło gabinetu stomatologicznego od ponad 5 lat - wynika z najnowszych badań Eurobarometru.

Lekarze, niestety, nie mają problemów z przytoczeniem wstrząsających przykładów zaniedbań higieny jamy ustnej. Na fotel dentystyczny Instytutu Stomatologii w Łodzi trafiła 15-latka. Miała ogromny ropień i prawie 40-stopniową gorączkę. Krzyczała i wiła się z bólu. Nawet rodzicom nie pozwalała się zbliżyć do siebie. Żeby zrobić jej znieczulający zastrzyk przed zabiegiem, na kolanach dziewczynie usiadła matka. Głowę 15-latce trzymała dwójka lekarzy, a ojciec przytrzymywał ręce.

Stomatolodzy nie mają wątpliwości, dziewczyna nie cierpiałaby, gdyby regularnie chodziła do dentysty. Ale nie chodziła. Podobnie jak większość Polaków. Sytuacja w naszym regionie niewiele się różni od reszty kraju. Dane są równie dramatyczne. Okazuje się bowiem, że statystyczny łódzki sześciolatek ma w zębach aż pięć dziur. Dziecko w ostatniej klasie podstawówki ma zaś zaatakowane próchnicą trzy stałe zęby.

Nie lepiej jest u dorosłych. Z opracowań łódzkich naukowców z Katedry Higieny i Epidemiologii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, robionych wspólnie z Instytutem Stomatologii w Warszawie, wynika m.in., że statystyczny łodzianin w wieku 65-74 lat ma tylko sześć swoich zębów. Pozostałe trzeba było usunąć, bo były tak zniszczone, że nie dało się ich uratować.

- Nic dziwnego, skoro ludzie przychodzą do dentysty dopiero wtedy, gdy już nie mogą wytrzymać z bólu - mówi dr Monika Domarecka, kierownik Instytutu Stomatologii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi. - Takich pacjentów mamy bardzo wielu. Co gorsza, coraz częściej zdarza się, że nie chcą leczyć zęba, tylko go usunąć, nawet w sytuacji, kiedy nie wymaga to skomplikowanych zabiegów, tylko prostego leczenia kanałowego.

Dlaczego nie zależy nam na zdrowych zębach? Specjaliści nie mają wątpliwości: - Bo nie jesteśmy od dziecka uczeni dbania o higienę jamy ustnej.
- 70 proc. rodziców przychodzi do nas z dzieckiem dopiero wtedy, kiedy maluch skarży się na ból ząbka - mówi dr Monika Domarecka. - Rodzice dziwią się, kiedy mówimy im, że pierwsza wizyta z dzieckiem u stomatologa powinna nastąpić wtedy, gdy pojawiają się pierwsze zęby, i że o mleczaki trzeba dbać tak samo, jak o te stałe. Cała masa rodziców dziwi się, że proponujemy aparaty ortodontyczne kilkuletnim dzieciom. Słyszymy, że nie chcą męczyć dzieci aparatami, póki nie wyjdą im stałe zęby, bo mleczaki i tak wypadają. Nam wtedy opadają ręce...

Polska jest w ogonie Europy, jeśli chodzi o świadomość dbania o zęby. Z badań Eurobarometru zrobionych na zlecenie Komisji Europejskiej wynika, że mniej niż połowa, bo zaledwie 44 proc. Polaków, przyznaje, że w ciągu ostatnich 12 miesięcy była w gabinecie stomatologicznym. W tym samym czasie u swojego dentysty było aż 83 proc. Holendrów i 78 proc. Duńczyków.

Równie rzadko do gabinetu stomatologicznego Polacy przyprowadzają swoje pociechy.

- W zeszłym tygodniu matka przyprowadziła do mnie 12-letniego synka z dziesięcioma ubytkami. Kilka dni temu założyłam kartę 15-latkowi z dwoma zębami, które natychmiast trzeba leczyć kanałowo i pięcioma zębami do dalszego leczenia - mówi dentystka z Łodzi. - Mam ochotę nawrzeszczeć na tych rodziców, że tak zaniedbali swoje dzieci.

W Instytucie Stomatologii takie historie nikogo nie dziwią. W zeszłym roku instytut wysłał zaproszenia do stu łódzkich szkół na bezpłatny przegląd zębów i lakowanie dla wszystkich uczniów. - Nie zgłosiła się ani jedna szkoła. Nikt ze stu dyrektorów nie był zainteresowany bezpłatną profilaktyką - mówi Monika Domarecka. - Przecież to nic nie kosztowało, a skorzystać mogło kilka tysięcy dzieci.

- W Polsce niestety nie mamy dobrych nawyków zdrowotnych - mówi prof. Wojciech Drygas, kierownik Katedry Medycyny Społecznej i Zapobiegawczej Uniwersytetu Medycznego w Łodzi. - Nie mamy programów profilaktycznych ani nawet edukacyjnych, które objęłyby wszystkie polskie dzieci. Z drugiej strony, leczenie stomatologiczne jest drogie i związane w dużej mierze z koniecznością płacenia przez pacjenta z własnej kieszeni. Narodowy Fundusz Zdrowia refunduje bowiem jedynie część procedur stomatologicznych, tłumacząc to ciągle brakiem pieniędzy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki