Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co łączy czarnoskórego Irę Aldridge'a z Jasiem i Małgosią?

Łukasz Kaczyński
Reklamy spektaklu w formie nekrologów pojawiły się na łódzkich przystankach.
Reklamy spektaklu w formie nekrologów pojawiły się na łódzkich przystankach. Ad.
Niecodzienny pochód żałobników, sunący kilka dni temu ulicą Piotrkowską i wznoszący okrzyki "Ira Aldridge nie żyje!", mógł przerazić niejednego jej bywalca. To promocja spektaklu "Murzyn (może odejść)", który dobędzie się 3 października w Teatrze im. Stefana Jaracza.

Tak przebiegał... happening zorganizowany przez Fundację Jaś i Małgosia. Miał zwrócić uwagę łodzian na charytatywny spektakl "Murzyn (może odejść)", który dobędzie się 3 października w Teatrze im. Stefana Jaracza. Jego bohaterem jest czarnoskóry aktor Ira Aldridge, znany z tytułowych ról w "Makbecie" i "Otellu", zmarły w roku 1867 przed swoim pierwszym występem w Łodzi.

"Murzyn (może odejść)", w reżyserii łódzkiego dramaturga Remigiusza Cabana, powstał w rzeszowskim Teatrze im. W. Siemaszkowej z okazji Międzynarodowego Dnia Teatru i stamtąd dzięki fundacji został specjalnie sprowadzony.

- Jak wiele rzeczy w życiu jest dziełem przypadku, tak i my całkiem przypadkowo przebywając w Rzeszowie dowiedzieliśmy się, że powstało tam przedstawienie tak silnie związane z Łodzia. Byliśmy właśnie na etapie poszukiwania odpowiedniego spektaklu, który moglibyśmy włączyć w charytatywną akcję zbiórki pieniędzy potrzebnych na rehabilitację naszych dzieci - opowiada Tomasz Michałowicz z Fundacji Jaś i Małgosia.

Ira Aldridge był pierwszym ciemnoskórym odtwórcą ról szekspirowskich. Za życia cierpiał z powodu nietolerancji, podobnie jak cierpią niepełnosprawni podopieczni Fundacji.

Choć Aldridge był Amerykaninem, nie mógł występować w Stanach, bo był "inny".

- Na teatralnych afiszach szczególnie wyeksponowane było słowo "Murzyn". To miało przyciągnąć żądnych nowości łodzian, a nie klasa aktorstwa Aldridge'a - mówi Michałowicz.

Fabuła spektaklu "Murzyn (może odejść)" toczy się wartko, ale poszukiwanie odpowiedzi na kryminalną zagadkę: kto, a jeśli tak, to dlaczego zabił aktora jest tylko pretekstem, aby rozpocząć rozmowę o dyskryminacji i tolerancji.

Przed tygodniem można było obejrzeć fragment spektaklu w Pasażu Schillera.
Prawdziwy kondukt pogrzebowy rzeczywiście przeszedł od ul. Piotrkowskiej po cmentarz ewangelicki przy ul. Ogrodowej i uczestniczył w nim m.in. ówczesny prezydent miasta, Edmund Pohlens.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki