Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co tydzień Grudzień. Nie szukajmy wzorów, bo je mamy

Jacek Grudzień
Jacek Grudzień
Jacek Grudzień
Dziś podzielę się spostrzeżeniami, które usłyszałem od wracających z wakacji i niektóre są naprawdę zaskakujące.

To już norma, że rodacy po wyjeździe za granicę czują się zawiedzeni, bo w sklepach to samo, bo wcale lepsze samochody nie jeżdżą po ulicach, wcale tego lepszego świata, jak przed laty, nie widać.

I coś w tym rzeczywiście jest. W osłupienie może wprawiać opinia kierowców podróżujących z Niemiec do Polski, którzy opowiadają, że dużo przyjemniej jest robić postój na polskich stacjach, bo i czyściej, i przyjemniej i sklepy dużo lepiej zaopatrzone. Kiedyś było tak, że odpoczywało się na stacjach niemieckich, a benzynę tankowało tak, żeby na "oparach" dojechać do pierwszej stacji za granicą. Teraz postój w Polsce to komfort, rzecz przed laty nie do wyobrażenia dla tych, którzy podróżowali z Polski do Niemiec.

Inna opowieść może wydawać się bardziej fantastyczna niż premiera nowej wersji gwiezdnych wojen. Kolega, który spędził kilka dni w Berlinie opowiadał, że najpierw myślał, że to przypadek, potem, że trafia na hobbystów, ale normą jest i nawet wypada popijać polskie piwo, którego kupić można co najmniej trzy rodzaje. Zastanawiam, czy coś w naszym kraju rzeczywiście się zmienia, czy po prostu zaczynamy doceniać to, co mamy i doceniamy polską jakość. A jeśli obie tezy nie do końca są prawdziwe, to otwarcie Polski na świat i stosowanie w praktyce hasła, że podróże kształcą, z pewnością wielu osobom pomaga w docenieniu życia w naszym kraju. Im więcej podróżujemy, tym bardziej do Polski lubimy wracać.

I jeszcze jedna sprawa związana z tytułem dzisiejszych rozważań. Często narzekałem na stan łódzkiego sportu. Bo faktycznie brakuje strategii, pomysłu, żeby stworzyć warunki dla mistrzów. A i tak takich ludzi mamy i chyba nie do końca potrafimy to wykorzystać. Adam Kszczot właśnie przeszedł do historii polskiego sportu. Zdobył tytuł wicemistrza świata, co dla naszych zawodników na dystansie 800 metrów było do tej pory nieosiągalne. Od czasów Artura Partyki nie było w naszym regionie tak wybitnego lekkoatlety. Urodzony w Opocznie, związany z Rudzkim Klubem Sportowym, jest dowodem na to, że wielke talenty potrafią się rozwijać w naszym regionie.

Drugi symbol regionu to najlepszy sportowiec świata ubiegłego roku. Gracz Bełchatowa, urodzony w Wieluniu, Mariusz Wlazły. Miałem przyjemność uczestniczyć w jego spotkaniu z dziećmi z ulicy Włókienniczej w Łodzi. Mistrz nie był zbyt długo namawiany, żeby przekonywać młodzież z "trudnej ulicy" do zainteresowania sportem. Część z dzieciaków jak zobaczyła, że to rzeczywiście "ten Wlazły" do nich przyjechał, po prostu uciekła ze spotkania. Nie mogli uwierzyć, że ktoś tak niezwykły się nimi zainteresował. Ci którzy zostali zagrali mini mecz w miejscu, gdzie być może uda się stworzyć boisko i przyjęli zaproszenie do Wielunia.

To, co łączy Kszczota i Wlazłego to skromność, pokora i to że do akcji dzięki którym uda się pomóc na przykład trudnej łódzkiej młodzieży nie trzeba ich długo namawiać. Może nie mamy wielu mistrzów sportu. Ale te dwa przykłady, które podałem to ludzie, na których władze miasta, regionu powinny stawiać, bo nie ma takiej wartości, na którą można by przeliczyć ich społeczne zaangażowanie i łódzki patriotyzm. Którego nie deklarują tylko pokazują przy wielu działaniach. I są wielkimi mistrzami sportu - prawdziwymi, nie tylko deklarowanymi.

Jacek Grudzień
Autor jest publicystą i dyrektorem Łódzkiego Ośrodka Telewizyjnego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki