Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Coraz starsi Młodzi Demokraci

Marcin Darda
Marcin Darda
Marcin Darda fot. Grzegorz Gałasiński/archiwum
Jakoś ciężko się nudzić tego lata, bo politycznie przy władzy w Łodzi dużo się dzieje. Weźmy choćby Tomasza Kacprzaka, byłego już przewodniczącego Rady Miejskiej, którego aktywność na polu krytyki sięgającej własnej prezydent (za remont korytarza wart 280 tys. zł), po stracie fotela, jest bardzo intrygująca.

Albo Bartosza Domaszewicza, z tej samej frakcji Młodych Demokratów w PO, który aż tak bardzo chce debaty Donalda Tuska z Jarosławem Gowinem (choć Tusk debaty nie chce), że niebawem stanie się gwiazdą mediów w większym wymiarze niż Tusk z Gowinem razem wzięci. Ta aktywność dziwić nie musi, przecież niebawem w PO wybory wewnętrzne, a na to nakłada się jeszcze wybór przewodniczącego Rady Miejskiej, który ma nastąpić po wakacjach.

Tu się zaczynają schody, bowiem zaledwie w poniedziałek na zarządzie miejskim PO podobno z ust samego wicemarszałka Sejmu Cezarego Grabarczyka padła propozycja w stronę posła Krzysztofa Kwiatkowskiego, by jego radni jednak przemyśleli, czy nie byłoby warto zmienić zdanie i zagłosować za powrotem Kacprzaka na stanowisko.

Zaplecze prezydent Łodzi Hanny Zdanowskiej też powiada, że "tak, tak, naszym kandydatem niezmiennie jest Tomek Kacprzak". Nietrudno więc zrozumieć, że może chodzić o kompletne dobicie Kacprzaka w PO, bo w tym układzie sił w Radzie Miejskiej i w samym klubie PO, to jest człowiek na ten moment niewybieralny. W tajnych głosowaniach klub PO po prostu nie ma większości, o czym zdecydował casus odwołania Kacprzaka, gdzie ośmiu radnych, wciąż "oficjalnie" niewiadomo których (bo "kwiatkowscy" nadal mówią, że to nie oni) było za jego odwołaniem.

Z SLD w sprawie przywrócenia Kacprzaka trudno byłoby się dogadać, bo odwołano go na wniosek tego klubu. Kompletnie by się wygłupili, podobnie jak PiS. Wystawić Kacprzaka, by przegrał, można tylko po to, by go politycznie zutylizować, bo na oczach publiki dwa razy przegrałby tę samą sprawę. Osłabienie Młodych Demokratów w łódzkiej PO jest już faktem, ale być może gra idzie o wzięcie wszystkiego przez ludzi Zdanowskiej z Koła Aktywności i ludzi Grabarczyka. To dla nich dobry moment także dlatego, że do NIK niebawem odejdzie Kwiatkowski i jego ludzie w wyborach się liczyć nie będą.

Dziś w 18-osobowym zarządzie PO w Łodzi Młodzi Demokraci to jakieś pięć osób, a gra może pójść o to, by było ich jeszcze mniej. To o tyle istotne, że rozkład w sił w zarządzie partyjnym przekłada się potem na liczbę i jakość stołków w urzędach, gdzie rządzi PO. Gdyby na przykład młody demokrata Marcin Bugajski nie był w zarządzie miejskim i regionalnym PO, to raczej nie miałby szans na posadę wicemarszałka województwa. Wyrugowanie Młodych Demokratów byłoby jednak dosyć trudne, w całej PO się liczą, w Łodzi mają szable na zjazd, a ich krajowym szefem jest Domaszewicz.

Tyle że on, wpychając Tuska w ręce Gowina propozycjami debaty kandydatów na szefa PO, sam osłabia siebie i swoje środowisko. Tusk mówi, że Gowin na debatę nie zasługuje, bo chodzi mu o dołowanie PO. Tak samo Domaszewicza może postrzegać Andrzej Biernat, szef PO w Łódzkiem. Domaszewiczowi chodzi o co innego, ale dlaczego nie wykorzystać tego przeciw niemu? To przecież polityka. A w polityce Młodzi Demokraci na dziś są coraz starsi i słabsi. Ale prawdziwym testem na ich siłę będą zbliżające się wybory.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Coraz starsi Młodzi Demokraci - Dziennik Łódzki

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki