Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cracovia Kraków - GKS Bełchatów 1:1. Piech przedłuża nadzieję na utrzymanie [ZDJĘCIA]

Paweł Hochstim
Po niedzielnym meczu piłkarze PGE GKS Bełchatów nie mogą już mówić, że brakuje im szczęścia. Bełchatowianie przerwali serię wyjazdowych porażek, bo na cztery minuty przed końcem spotkania Arkadiusz Piech wykorzystał koszmarny błąd krakowskiej drużyny i doprowadził do wyrównania.

KLIKNIJ NA WYNIK BY ZOBACZYĆ RELACJĘ MINUTA PO MINUCIE

Mecz w Krakowie miał pokazać, czy trener Marek Zub pokonał kryzys, skonsolidował drużynę, a przede wszystkim natchnął ją wiarą w utrzymanie w T-Mobile Ekstraklasie. Przez 86 minut trudno było powiedzieć, że właśnie tak się stało. Oczywiście, bełchatowianie grali lepiej, niż w ostatniej kolejce sezonu zasadniczego, zresztą na tym samym stadionie, ale trudno było w drużynie Zuba zobaczyć zdeterminowany i walczący o utrzymanie zespół.

Zub kolejny raz pomieszał w składzie, ale nadal nie znalazł miejsca dla niedawnego lidera drużyny Kamila Wacławczyka, który znów całe spotkanie przesiedział na ławce rezerwowych, podobnie jak Łukasz Wroński. Zmienił też kapitana zespołu, bo Błażej Telichowski też zaczął na ławce rezerwowych.

Krakowski zespół od początku piłkarsko był lepszy. W ósmej minucie mogło być 1:0, gdy Dariusz Zjawiński popisał się kapitalnym zagraniem do Erika Jendriska, ale Słowak z bliska minimalnie przestrzelił. Cztery minuty później już się nie pomylił i głową wykorzystał świetne dośrodkowanie Deleu. Brazylijczyk mógł zacentrować w pole karne, bo chwilę wcześniej pomylił się Damian Zbozień, który wyprowadzając atak oddał krakowianom piłkę.

Przez kolejne minuty nic nie wskazywało na to, że zespół z Bełchatowa może odrobić te straty. Delikatną przewagę mieli gospodarze, którzy pewnie grali w obronie i nie dopuszczali do zagrożenia bramki. Najbliżej gola bełchatowianie byli gdy Michał Mak zdecydował się na strzał zza pola karnego, a zasłonięty Krzysztof Pilarz miał problemy ze złapaniem piłki. Raz też po popisowej kontrze zapoczątkowanej doskonałym podaniem Damiana Szymańskiego na bramkę Pilarza niecelnie strzelał Piech.

Jeszcze w pierwszej połowie kontuzji barku doznał Adrian Basta, który nie tylko musiał opuścić boisko, ale i pojechać na badania do szpitala. Trudno uwierzyć, że prawy obrońca bełchatowskiej drużyny jeszcze w tym sezonie wróci na boisko.

W drugiej połowie trudno było utrzymać powieki w górze, bo na boisku naprawdę nic się nie działo. Nie było właściwie żadnych poważniejszych sytuacji bramkowych i wydawało się, że Cracovia bez problemów zepchnie bełchatowian na ostatnie miejsce w tabeli. Aż wreszcie przyszła 86. minuta...

- Musimy cieszyć się z tego punktu, bo w ostatnim meczu tutaj przegraliśmy po naszych błędach. Widać, że chyba wnioski wyciągnęliśmy - mówił przed kamerami telewizji Canal+ Sport Piech. To on cztery minuty przed końcem meczu dostał dobrą piłkę od Szymańskiego i sprytnym strzałem doprowadził do wyrównania. Piech miał sporo szczęścia, bo piłka po drodze jeszcze odbiła się od słupka. A w ogóle nie byłoby tego gola, gdyby nie błąd Miroslava Covilo, który stracił piłkę na rzecz Szymańskiego. Pochwalić trzeba za to Bartosza Ślusarskiego, który

Cracovia zaskoczona stratą bramki jeszcze w 89. minucie miała szansę, by zdobyć zwycięskiego gola, ale Dennis Rakels z dystansu trafił w poprzeczkę. Kilka chwil później bełchatowianie mogli cieszyć się z punktu na wyjeździe. Siedem ostatnich meczów poza Bełchatowem drużyna przegrała, więc powód do radości jest. Od czegoś trzeba przecież zacząć...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki