Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Cyrano" w Teatrze Muzycznym w Łodzi [RECENZJA]

Dariusz Pawłowski
Dariusz Pawłowski
Cyrano de Bergerac, w wykonaniu Pawła Erdmana, to jedna z najznakomitszych ról w karierze tego łódzkiego aktora
Cyrano de Bergerac, w wykonaniu Pawła Erdmana, to jedna z najznakomitszych ról w karierze tego łódzkiego aktora Krzysztof Szymczak
Premiera musicalu „Cyrano” w Teatrze Muzycznym w Łodzi w reżyserii Jakuba Szydłowskiego

Na początku jest nos. To ta wyniosłość w obrębie twarzy pomaga wyniuchać niebezpieczeństwo lub minę, na którą ktoś próbuje nas wsadzić. Pozwala poczuć pismo, przestrzega przed wnikaniem w cudze sprawy, zabezpiecza przed „sprzątnięciem” czegoś, co wydawało się bezwarunkowo pewne. Nos zawiódł jednak Teatr Muzyczny w Łodzi podczas realizacji najnowszej premiery. Mimo że jej bohater ma nochal rozmiarów pokaźnych.

Zawód rozpoczyna się od bezpodstawnie rozbudzonych oczekiwań. Wyglądaliśmy bowiem musicalu, a zobaczyliśmy spektakl dramatyczny z piosenkami i elementami muzycznymi. Okazało się, że właściwie nie wiadomo dlaczego zostaliśmy nastawieni musicalowo, skoro samo nader rozciągnięte libretto Jacka Bończyka wykazuje raczej filmowe niż muzyczno-sceniczne obrazowanie i konstrukcję. W kinowej megaprodukcji wiele z tych rozwiązań obroniłoby się dzięki wielu ujęciom i montażowi, na scenie tekst wymagał gwałtownych skrótów i sprowadzenia niekiedy do teatralnych znaków. Nie jest na przykład konieczne wielominutowe pokazywanie i tłumaczenie, że na froncie żołnierze cierpią poniewierkę i głód: jedna pomysłowa scena zrobiłaby większe wrażenie.

CZYTAJ TEŻ: "Cyrano" w Teatrze Muzycznym w Łodzi: trochę wszystkiego dla każdego

Szkoda, że podejmujący się niemal w ostatniej chwili wyreżyserowania widowiska (po tym, jak kłopoty ze zdrowiem uniemożliwiły Bończykowi dokończenie pracy nad przedstawieniem) Jakub Szydłowski nie zdecydował się na większą ingerencję w inscenizację. Nie mógł oczywiście zmienić całej koncepcji - a i może zastanawiać, czy przekładanie historii Cyrana de Bergeraca w stylistyce Rostanda, w strojach z epoki, przy uwspółcześnieniu (a nawet zinfantylizowaniu) jedynie samego tekstu, jest jeszcze dla dzisiejszego widza interesujące - ale zastosowanie nożyc byłoby pomocne. Przy konieczności zapełnienia wydarzeniami tak długiego czasu (widowisko wraz z dwoma przerwami trwa trzy i pół godziny), zdarzyły się natomiast sceny kuriozalne, jak Roksana wyskakująca niczym pajacyk z pudełka spod worków z żywnością po przedarciu się przez bitewny zgiełk z wdzięczącym się „dzień dobry” na ustach czy nie wiadomo po co tarzające się w jesiennych liściach zakonnice.

Reżyseria Szydłowskiego chwilami zmierza niebezpiecznie do zaspokojenia gustów zbyt szerokiego grona widzów; bywa, że razi dosłownością, ale szczególnie w scenach zbiorowych ma świetne momenty- jak np. w sekwencji bitwy pod Arras. Trzeba też przyznać, że reżyser robi, co może, by wyraziście różnicować nastrój poszczególnych sytuacji i nadać całości walory cieszącego oczy widowiska. Pomagają mu w tym efektowna scenografia Grzegorza Policińskiego i znakomite (w tej konwencji) kostiumy Anny Chadaj, a także pomysłowa, atrakcyjna choreografia Ingi Pilchowskiej.

Niestety, całe przedstawienie „zderza” się z kompozycjami Krzysztofa Herdzina, które pochodzą z innej baśni. Artysta udowodnił, że mistrzowsko opanował sztukę orkiestracji; używając różnorodnych środków instrumentacyjnych, „smaczków”, wtrąceń a to fagotu, a to harfy, osiąga fantastyczne efekty; ale zaproponował pierwszorzędną muzykę ilustracyjną, filmową, której tymczasem brakuje musicalowej przebojowości, emocjonalności, błyskawicznego chwytania widza za gardło, by całkowicie nim zawładnąć i bezgranicznie zaangażować w przeżycia bohaterów. W musicalu czasem prostota i sprawdzone rozwiązania potrafią zwyciężyć z aranżacyjnym wyrafinowaniem...

CZYTAJ: Teatr Muzyczny w Łodzi świętuje 70-lecie istnienia

„Cyrana” na scenie Teatru Muzycznego najbardziej niosą występujący w nim wykonawcy. Stylową, trafną, dobrze zniuansowaną w każdym elemencie - zarówno od strony aktorskiej, jak i wokalnej - kreację stworzył Paweł Erdman w roli tytułowej. Powierzenie zaś do zaśpiewania tak niewielu fragmentów Agnieszce Przekupień (Roksana) to już zbrodnia! Fenomenalny głos, piękne prowadzenie dźwięku, emocjonalna interpretacja - przecież dla takiej wokalistki winno aż chcieć się komponować! Jeśli Agnieszka Przekupień podszkoli jeszcze warsztat aktorski, będzie prawdziwą gwiazdą. Doskonały bywa też drugi plan. Przejmuje scenę emploi i radością Piotr Kowalczyk jako Pasztet; świetną i złożoną rolę, idealnie podkreślając różne stadia swojej postaci: od wyniosłości i pyszałkowatości po przemianę w bohatera i oczyszczonego ze złości starca stworzył Marcin Ciechowicz jako Hrabia de Guiche; dużo emocji i zadziorności wkłada w występ Przemysław Niedzielski w roli Christiana de Neuvillette’a; klasę pokazuje Andrzej Orechwo. Słowa uznania należą się również świetnie istniejącemu w tym przedstawieniu baletowi. Nikt tu zatem nosem nie kręci, artyści występujący na scenie nie pozwolili, by okazja do wykazania się swoimi umiejętnościami przeszła im koło nosa.

W „Cyrano” w pewnym momencie wpleciony jest muzyczny cytat z „Nędzników”. Pozostaje cieszyć się, że ta premiera prawdopodobnie już w następnym sezonie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki