Czarne dni polskiej wołowiny. Czym skończy się afera w ubojni?
Takiej afery z mięsem w tle dawno w Polsce nie było. Główny lekarz weterynarii Paweł Niemczuk musiał tłumaczyć się w Brukseli. Wyjaśnienia składała też polska ambasador w Czechach. A wszystko po reportażu „Chore bydło kupię” wyemitowanym przez TVN w programie Superwizjer. Rzeźnia pod Ostrowią Mazowiecką nielegalnie skupowała tzw. leżaki, czyli chore, najczęściej kontuzjowane bydło. A potem sprzedawano ich nie zbadane mięso przez weterynarza mięso. Udokumentował to reporter Superwizjer, który zatrudnił się w ubojni.
Obliczono, że na rynek trafiło 9,5 ton takiego mięsa, z czego 2,5 tony za granicę. Rzeczniczka Komisji Europejskiej poinformowała, że wołowinę spod Ostrowi Mazowieckiej wykryto w 14 krajach Unii. Oprócz Polski są to: Czechy, Estonia, Finlandia, Francja, Węgry, Litwa, Łotwa, Portugalia, Rumunia, Hiszpania, Szwecja, Niemcy i Słowacja. Ostatnio do tych państw dołączyła Słowenia.
W dalszej części tekstu przeczytasz m.in.
- co o aferze mówią ludzie z branży?
- jak jej skutki odczuwają hodowcy?
- jakie środki przedsięwzięto, by wyeliminować chore bydło ze sprzedaży?
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień