Czarne dni polskiej wołowiny. Czym skończy się afera w ubojni?

Czytaj dalej
Fot. archiwum Dziennika Łódzkiego
Anna Gronczewska

Czarne dni polskiej wołowiny. Czym skończy się afera w ubojni?

Anna Gronczewska

Takiej afery z mięsem w tle dawno w Polsce nie było. Główny lekarz weterynarii Paweł Niemczuk musiał tłumaczyć się w Brukseli. Wyjaśnienia składała też polska ambasador w Czechach. A wszystko po reportażu „Chore bydło kupię” wyemitowanym przez TVN w programie Superwizjer. Rzeźnia pod Ostrowią Mazowiecką nielegalnie skupowała tzw. leżaki, czyli chore, najczęściej kontuzjowane bydło. A potem sprzedawano ich nie zbadane mięso przez weterynarza mięso. Udokumentował to reporter Superwizjer, który zatrudnił się w ubojni.

Obliczono, że na rynek trafiło 9,5 ton takiego mięsa, z czego 2,5 tony za granicę. Rzeczniczka Komisji Europejskiej poinformowała, że wołowinę spod Ostrowi Mazowieckiej wykryto w 14 krajach Unii. Oprócz Polski są to: Czechy, Estonia, Finlandia, Francja, Węgry, Litwa, Łotwa, Portugalia, Rumunia, Hiszpania, Szwecja, Niemcy i Słowacja. Ostatnio do tych państw dołączyła Słowenia.

W dalszej części tekstu przeczytasz m.in.

  • co o aferze mówią ludzie z branży?
  • jak jej skutki odczuwają hodowcy?
  • jakie środki przedsięwzięto, by wyeliminować chore bydło ze sprzedaży?
Pozostało jeszcze 92% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Anna Gronczewska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.