Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czego nauczy nas reforma śmieciowa?

Jacek Grudzień
Jacek Grudzień jest szefem i publicystą Łódzkiego Ośrodka Telewizyjnego
Jacek Grudzień jest szefem i publicystą Łódzkiego Ośrodka Telewizyjnego fot. Krzysztof Szymczak/archiwum
Może to się wydawać dziwne, ale jestem tak wychowany, że gdy wyrzucam papierek do kosza i nie trafię, to podnoszę i wyrzucam jeszcze raz. Zawsze będę źle i bardzo źle wyrażał się o palaczach, bo dla większości z nich gdy kończą "zażywać dymka" w samochodzie, ulica jest traktowana jak popielniczka.

Wystarczy popatrzeć jak wyglądają łódzkie skrzyżowania, na których trochę trzeba postać na światłach. Nie mogę zrozumieć dlaczego polską normą jest pozostawiania "śmieciowiska" po majówce w lesie. Nawet jeśli rodziny praktykujące takie zachowania za każdym razem odwiedzają inna część lasu to i tak nie sposób to zrozumieć.

Pamiętam rozmowę z moim przyjacielem, który po latach mieszkania za granicą wrócił do Polski. Zamieszkał w luksusowej podwarszawskiej miejscowości. Dla niego koszmarem było poranne bieganie, bo nie mógł zrozumieć jak tuż przy płotach domów wartych miliony złotych są dzikie wysypiska śmieci. Pytał mnie czy tym ludziom to nie przeszkadza i dlaczego bardzo bogaci ludzie wyrzucają śmieci za płot, bo do takiej diagnozy doszedł. Próbowałem tłumaczyć, że mamy takie dziwne prawo, które pozwala mieć wielkie gospodarstwo i nie płacić za wywóz śmieci, ale im bardziej coś próbowałem tłumaczyć, to czułem się "głupiej" i było mi wstyd.

Prawo kontra śmieciowe nawyki

Jeśli chodzi o traktowanie odpadów jestem szczególnie trudnym przypadkiem, bo nie mogę pojąć dlaczego śmieci wyrzuca się, nie patrząc na oznaczenia na koszach do selektywnej zbiórki. Od 1 lipca zmienia się prawo, ale czy to oznacza, że zmienimy nasze przyzwyczajenia i przestaniemy traktować jak śmietniki miejsca poza ogrodzeniem własnej posesji?

Obawiam się, że przepisy, które gminę czynią właścicielem odpadów i nie pozwalają obywatelowi na swobodną decyzję czy chce płacić czy nie mogą okazać się niewystarczające. Bo przecież od lat można było na Lublinku bezpłatnie oddawać śmieci, a jak wygląda las wokół tego miejsca wie każdy kto tam był.

Kto nas przypilnuje?

Pamiętam jak byłem u znajomych we Francji w domu położonym parę kilometrów od najbliższej miejscowości. Gospodarze co wieczór odbywali podróż do miasta do punktu zbioru odpadów. Nie sprawiało im kłopotów wyrzucanie butelek, gazet, resztek jedzenia do właściwych pojemników i nikt ich nie musiał pilnować. Polacy, którzy odwiedzają Niemcy i mieszkają w prywatnych domach bardzo często są instruowani, co gdzie wyrzucać. Bo Niemcy wiedzą, że z selektywną zbiórką radzimy sobie kiepsko. I tu trudno twierdzić, że na przykład nie wiemy jak to się robi, bo kampanii edukacyjnych było naprawdę dużo.

Zresztą przedszkolaki i uczniowie młodszych klas szkół podstawowych są ekspertami w tych dziedzinach. Niestety, nabierają nawyków i przyzwyczajeń dorosłych. Obym się mylił i za kilka miesięcy napisał państwu, że tak zwana "reforma śmieciowa" nas czegoś nauczyła i zaśmiecone lasy i ulice stają się przeszłością. Bo przecież to był jeden z celów wprowadzania nowych przepisów. Na razie więcej się dyskutuje o problemach Warszawy z podpisywaniem umów i spodziewanymi kłopotami mieszańców, mniej o Łodzi, w której jak się wydaje "akcja" przebiega bez większych zakłóceń. A największym problemem są znikające kosze na śmieci i kłopot z ich kupieniem.

Przeczytałem w Expressie, że kosze na śmieci stały się tak deficytowym towarem, że dochodzi do ich kradzieży. To z pewnością ogólnoświatowy ewenement. Podobno używane pojemniki są sprzedawane na Bałuckim Rynku. Już wyobrażam sobie kosze mocowane łańcuchami do płotów. Stawiam na to, że więcej będzie w najbliższym czasie kłótni narzekania niż wychowywania. A taką szansą daje nowa ustawa. Bez względu na to, czy jest dobra, czy zła.

Niepotrzebna burza o bilety

Przyznam, że nie rozumiem internetowej burzy po wydłużeniu czasu przejazdu biletów komunikacji miejskiej. Decyzja radnych jest po prostu dobra, bo może powstrzyma kolejnych łodzian przed rezygnacją z komunikacji miejskiej w czasie wielkich remontów ulic. Szkoda, że takie momenty nie są okazją do rozpoczęcia debaty jak doprowadzić do tego, żeby łodzianie wybierali podróż MPK, bo tak im się opłaci i ze względu na czas i pieniądze. Takim przyczynkiem do dyskusji może być także budowa dworca tramwajowego przy skrzyżowaniu Kościuszki i Mickiewicza.

Cały czas brakuje nam planów promocji podróży autobusem i tramwajem. Poza kilkoma pasjonatami trudno spotkać kogoś, kto chwali się, że podróżuje tramwajem i autobusem. Dla większości ludzi jest to konieczność i chętnie przesiedliby się do samochodów. Ale dla dobra miasta warto na początek wyobrazić sobie modę na komunikację miejską. A potem ją wprowadzić.

Jacek Grudzień

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki