Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czego się nie chce MPK

Dariusz Pawłowski
Dariusz Pawłowski
Dariusz Pawłowski DziennikŁódzki/archiwum
- Bileciki do kontroli! - kiedyś to zdanie wywoływało emocje, a brak bileciku, który można okazać - uczucie porażki i beznadziejnego wstydu. Dziś reakcje w środkach miejskiej komunikacji są spokojniejsze: delikwent albo od razu zamiast bileciku okazuje dowód osobisty, albo ładuje kontrolera w "papę".

Wymyślać misternych konstrukcji słownych o tym, co to się stało z właśnie skasowanym biletem, nikomu już wymyślać się nie chce, na długie zwodnicze poszukiwania po kieszeniach też już nikt nie ma czasu, co energiczniejszy może jeszcze podjąć próbę ucieczki. Ale w sumie i to nie warto.

Ciekawym doświadczeniem jest obserwowanie poruszenia w tramwaju czy autobusie w chwili, gdy kontrolerzy wyjmują tabliczki identyfikacyjne. Właściwie od razu widać, kto jedzie na "gapę". Rzecz jasna rzucają się w oczy i do drzwi ci, którym taka sytuacja przydarza się sporadycznie. Stare, doświadczone "wygi" do końca zachowują pokerową twarz.

Kontrolerzy też zresztą błyskawicznie wyczuwają i zauważają kto jest gapowiczem, i niemal za każdym kursem "trafiają" szybko jedną lub dwie osoby i spokojnie przystępują do spisywania danych. I tak do następnego razu. Notoryczni "gapowicze" mandatem się nie przerażają, bo albo z wyliczeń wychodzi im, że przejeździli już za darmo tyle, że i tak im się opłaca, albo mandatu nie zapłacą wcale.

Druga strona zgarnie z kontroli na tyle dużo kasy, że znacząco podreperuje to budżet przedsiębiorstwa. Czasem mam nawet wrażenie, że poważniej, niż gdyby wszyscy pasażerowie za bilety płacili. Można sobie jakoś z plagą "gapowiczów" poradzić?

Zapewne nie, i to nie jest tylko kwestia kar, pościgów i cen, ale również mentalności. Jak się uda przyoszczędzić i naciąć, to jest zadowolenie - my Polacy tak już mamy. I najbardziej rozbudowany system kar tego nie zmieni. Być może jakimś rozwiązaniem byłby powrót do instytucji konduktora w każdym tramwaju i autobusie. Wbrew pozorom, dla pasażerów to wygodniejsze, ileś tam osób znajdzie pracę, a i dla MPK - przypuszczam - koszt, który szybko udałoby się odzyskać. Ale znowu - komu by się dziś chciało coś takiego poważnie i porządnie zorganizować...

Inna sprawa, że bilety MPK są skandalicznie drogie (oczywiście w relacji do polskich zarobków i jakości usług). Zdanie w tym temacie mam nawet dużo bardziej drastyczne, bowiem uważam, że komunikacja miejska powinna być dla mieszkańców miasta za darmo. To nie jest przedsiębiorstwo, które ma na nas zarabiać, tylko nam służyć. Korzyści da się policzyć, może nawet przekroczą straty. Ale znowu - komu by się chciało to logicznie przeprowadzić. Lepiej pluć i łapać. Gapowiczów.

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki