Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

„Człowiek z Manufaktury” - kim był bohater pierwszej opery o naszym mieście

Anna Gronczewska
Muzeum Miasta Łodzi
„Człowiek z Manufaktury” to opera wystawiona przez Teatr Wielki w Łodzi, która miała swoją prapremierę w miniony weekend. Jej pierwsza część opowiada o życiu Izraela Poznańskiego. Druga przedstawia burzliwą historię przemian jakie miały miejsce na przełomie XX i XXI wieku, które doprowadziły do powstania Manufaktury. Kim był Izrael Poznański, jeden z bohaterów pierwszej opery o Łodzi?

Izrael Kalmanowicz Poznański to jedna z najważniejszych postaci w historii naszego miasta. Gdyby nie on i kilku innych fabrykantów Łódź byłaby dziś co najwyżej kilkunastotysięcznym miasteczkiem. Krążą legendy mówiące o tym, że młody Izrael jeździł starym wózkiem ciągniętym przez psy i zbierał stare szmaty. W innej wersji tej opowieści psy zastępowała chuda szkapa. Jednak nie wydaje się by była to prawdziwa historia.

Przyjechali z Kujaw

Kiedy w 1834 roku rodzina Poznańskich osiedliła się w Łodzi, jego ojciec Kalman był już zamożnym człowiekiem. Kalman, ojciec Izraela, był synem kramarza w Kowalu, na Kujawach. W tym miasteczku urodził się w 1785 r. Po drugim zaborze pruskim wszystkim Żydom zaczęto nadawać nazwiska. Tak Kalman stał się Kalmanem Poznańskim. W 1825 roku Kalman i jego żona Małka z pięciorgiem dzieci przeprowadzają się do Aleksandrowa Łódzkiego. To Ruchla (1810-1909), urodzona w 1814 roku Bajla, rok młodszy od niej Mojżesz, nazywany Mośkiem, Debora, która przyszła na świat w 1821 roku i żyjący w latach 1824-1855 Pinkus. Mirosław Jaskulski z działu historycznego Muzeum Miasta Łodzi, współautor książki „Imperium rodziny Poznańskich w Łodzi”, podaje że Kalman zamieszkał w Aleksandrowie żoną i dziećmi, z 19-letnim parobkiem i 12-letnią służącą.

- Rodzina Poznańskich zamieszkała w rewirze żydowskim w drewnianym domu nr 257 przy południowej pierzei targowiska przy ul. Warszawskiej, wiodącej w kierunku Łęczycy - pisze Mirosław Jaskulski w książce „Imperium rodziny Poznańskich w Łodzi”.- Nie wiemy jak wyglądał ten dom, ale możemy przypuszczać, że był to typowy parterowy, drewniany dom tkacza, których większość budowano według jednolitego projektu. Poznańscy nie byli jego właścicielami, ale jednymi z lokatorów.

Kalman w Aleksandrowie ima się różnych zajęć. Jest kramarzem, tasiemkarzem, farbiarzem. Ale szybko postanawia, że swą przyszłość zwiąże z kupiectwem. W Aleksandrowie, 25 sierpnia 1833 roku na świat przychodzi Izrael. To drugi syn Kalmana i Małki urodzony w tym mieście. Tu też rodzi się Sender (1826-1886), który został łódzkim kupcem. W Aleksandrowie, jedna z córek Poznański, Bajla, wychodzi za mąż za Abrahama Jankiela Horończyka, właściciela składu przędzy z tego miasta. Potem dobrze swe uczucia ulokowały inne dzieci Kalmana i Małki. Najstarsza córka Ruchla została żoną Pinkusa Zajberta, kupca, jednego z założycieli domu handlowego. Debrora wyszła za znanego w Łodzi lekarza dr Samuela Tugendholda. Synowie prowadzili dobrze prosperujące interesy. Mojżesz był kupcem w Turku. Sender założył dobrze prosperującą firmę kupiecką w Łodzi, a potem został właścicielem tkalni wyrobów bawełnianych i lnianych przy ul. Wschodniej. Natomiast Pinkus zmarł w wieku 31 lat.

W 1834 roku Poznańscy mieszkają już w Łodzi. Dokładnie w żydowskim rewirze na Starym Mieście, przy ulicy Podrzecznej 24. Kalman otrzymuje prawo handlu tzw. towarami łokciowymi, czyli lnem i bawełną. Otwiera sklepy na Starym Rynku, na rogu z ul. Drewnowską. Staje się bardzo zamożnym człowiekiem. Dba o wykształcenie swych dzieci. Jest pobożnym Żydem, przestrzega wszystkich świąt. Choć w domu rozmawia się tylko w jidysz to posyła Izraela do Powiatowej Szkoły Realnej Niemiecko-Rosyjskiej, która mieściła się na Rynku Nowego Miasta (dziś plac Wolności). Nie po żydowskiej stronie miasta. Ucząc się w niej Izrael występował pod imieniem Izydor. Izrael, choć jest najmłodszym dzieckiem Kalmana, wykazuje duże zdolności biznesowe. Pomaga ojcu w handlu.

Zbudował imperium

Jest rok 1852. Od roku Izrael jest żonaty. Poślubił Leonię z Hertzów, córkę Mojżesza, sekretarza żydowskich szpitali w Warszawie. Można by dziś powiedzieć, że Leonia była przedstawicielką żydowskiej arystokracji. Wniosła w posagu sklep w Warszawie warty 750 rubli. A posag jej męża stanowiła manufaktura tkacka złożona z kilku warsztatów. Była warta 500 rubli. Ale przed zawarciem ślubu 17-letni Izrael spisał z Leonią intercyzę przedślubną.

- Leonia wniosła pokaźny posag, ale przede wszystkim umożliwiła Poznańskiemu kontakty ze środowiskiem warszawskim - mówił nam Cezary Pawlak, historyk z Muzeum Miasta Łodzi.

Kiedy Kalman dzieli majątek, część niezbędną do prowadzenia interesu przekazuje najmłodszemu synowi, Izraelowi. Jak twierdzi Mirosław Jaskulski, było to jednoznaczne z tym, że będzie do końca życia opiekował się rodzicami. Zresztą od kilku lat był przygotowywany do prowadzenia interesu. Zna rosyjski, niemiecki, mówi bardzo dobrze po polsku i w jidisz. Jednak niewiele brakowało, a Łódź straciłaby tego przedsiębiorcę. Pewnie za namową żony Leoni w 1853 roku Izrael ubiegał się o uzyskanie statusu stałego mieszkańca Warszawy. Ale ostatecznie nie uzyskał go i wrócił z rodziną do Łodzi.

- Być może sam zrezygnował z tego pomysłu mając sposobność przejęcia firmy - pisał w książce „Imperium rodziny Poznańskich w Łodzi” Mirosław Jaskulski.

Do Łodzi przyjeżdża sam, a potem sprowadza żonę z dzieckiem. Leonia urodziła się w 1830 roku, a więc była o trzy lata starsza od męża. Zmarła zaś w 1914 roku. Przeżyła Izraela o czternaście lat. O jej życiu wiemy niewiele. Nie zachowało się jej zdjęcie, ani portret. Elżbieta Pędziwiatr, znana przewodniczka po Łodzi, w trakcie imprez z okazji urodzin Izraela Poznańskiego wciela się w postać Leonii.

- Staram się pokazać Leonię jako matkę, bo naprawdę nie wiemy o niej dużo, wiodła tak zwane życie „przy mężu” - wyjaśnia pani Elżbieta. - Opowiadam o dzieciach, chwalę się nimi. Nie wiem czy miała swoje ulubione dziecko. Ale jeśli chodzi o karierę, to wiele osiągnął Herman, który prowadził w Warszawie dom handlowy. Miał w stolicy pałac. Pałace w Łodzi mieli też Karol i Maurycy - mówi Elżbieta Pędziwiatr.

Wracając do Izraela Poznańskiego to z czasem nie zadowalał się tylko handlem. Pod koniec lat 50. XIX wieku rozpoczął produkcję tkanin. W 1859 roku jego zakład produkował tkaniny o wartości 6 tys. rubli. W ciągu 10 lat produkcja wzrosła czterokrotnie do ponad 23 tys. rubli.

W 1877 roku Izrael kupił od niejakiego Frydrycha dom stojący na rogu ul. Ogrodowej i Stodolnianej. Ten dom stał się zalążkiem dzisiejszego pałacu. Poznański marzył, by stworzyć wielki kompleks przemysłowo-mieszkalny, który miał się składać z dzielnicy robotniczej, fabryki i rezydencji. Tą ostatnią zaczął jednak budować na końcu. Kiedy już pełną parą pracowała tkalnia i przędzalnia.

- Dom stojący na rogu ulicy Stodolnianej i Ogrodowej był murowany, piętrowy, ale nie otynkowany - mówił nam Mirosław Jaskulski. - W nim mieszkał z rodziną Izrael Poznański. I ten budynek stał się zalążkiem dzisiejszego pałacu.

W 1871 roku zaczął skupować działki przy ulicy Ogrodowej, na której wybudował potem wielki kompleks fabryczny. Trwało to ponad 20 lat. W 1872 roku na jednej z nich zbudował tkalnię mechaniczną, w której pracowało 200 mechanicznych krosien. Potem wznosi przędzalnię. Dziś w tym budynku znajduje się Andel”s Hotel. Buduje bocznicę kolejową, własną elektrownię, gazownię, ma też straż pożarną. Zatrudnia kilka tysięcy robotników. Ma plantacje bawełny w Kazachstanie, Uzbekistanie i Turkmenistanie.

- Ma też sieć sklepów na wschodzie. W Petersburgu, Odessie, Charkowie - opowiadał nam Cezary Pawlak

Z czasem zaczął zajmować się działalnością charytatywną i filantropijną. Buduje w Łodzi dwa szpitale. Jeden przy ul. Drewnowskiej, przeznaczony dla polskich robotników. Drugi przy dzisiejszej ul. Sterlinga, żydowski, z koszerną kuchnią. Daje pieniądze na budowę Politechniki Warszawskiej. W dużej mierze to on sfinansował budowę Wielkiej Synagogi przy ul. Spacerowej, dziś al. Kościuszki. Na jej tyłach, przy ul. Piotrkowskiej, znajdowała się kamienica Poznańskich. To dzięki Izraelowi Poznańskiemu z Placu Kościelnego przeniesiono na ul. Ogrodową zabytkowy kościółek. To on sfinansował posadzkę w kościele Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Był też jednym z fundatorów łódzkiej cerkwi.

W czasach PRL krążyły opowieści o krwiopijcach fabrykantach nękających robotników. W tym kontekście mówiono także o Poznańskim. Opowiadano, że najmniej płacił robotnikom. W 1883 roku w jego fabryce wybuchł strajk. Robotnicy protestowali przeciwko warunkom pracy. Musieli pracować przez 16 godzin, a jeszcze kazano im przychodzić do pracy w dni świąteczne. Kto uchylał się od pracy w te dni musiał płacić 3 ruble kary. Strajk spacyfikowali kozacy.

W fabryce Poznańskiego obowiązywał sztywny regulamin. Poznański wypłacał odszkodowania robotnikom za uszkodzenia ciała podczas pracy. Jeśli zaś robotnik umarł przy maszynie to jego rodzina dostawała wynagrodzenie wynoszące 2 tys. dniówek. To tak jakby ktoś dostał pensję za ponad sześć lat pracy.

Izrael Kalmanowicz Poznański zmarł 29 kwietnia 1900 roku, miał 57 lat. Dzień przed śmiercią przyjechał z Nicei pociągiem. Przebywał tam na leczeniu. Był bardzo schorowanym człowiekiem. Miał problemy z płucami, układem oddechowym. Cierpiał na cukrzycę, dokuczał mu żołądek. Ówczesne gazety donosiły, że rodzina Izraela Poznańskiego zapłaciła duże pieniądze, by wyłożyć ulicę słomą. Tak by turkot kół dorożek i wozów konnych nie przeszkadzał choremu Izraelowi.

- Do końca życia błogosławiony p. Poznański pozostał skromnym i prostym w stosunkach ze ludźmi, uprzejmym, dobrym i życzliwym - czytamy w zacytowanych w książce „Imperium rodziny Poznańskich w Łodzi” wspomnieniach pośmiertnych o Poznańskim. - Fundował szkoły, przyczyniał się do budowania domów Bożych, nie pytając w jaki sposób część w nich będzie składana Panu Zastępów.

Na jego pogrzeb przyszło kilka tysięcy ludzi. Robotnicy jego fabryki dostali z tej okazji dzień wolny. Izrael Poznański został pochowany na Cmentarzu Żydowskim przy ul. Brackiej. Jak wcześniej zażyczył sobie zmarły, nie składano kwiatów. W zamian za to uczestnicy pogrzebu mieli składać datki na cele charytatywne. Dziś Izrael spoczywa w okazałym mauzoleum jego rodziny.

Izrael i Leonia mieli siedmioro dzieci: Ignacego, Hermana, Karola, Maurycego, Joannę Natalię, Annę oraz Felicję. Ta ostatnia niestety zmarła niedługo po przyjściu na świat. Izrael zostawił rodzinie majątek wart siedem milionów rubli w złocie.

- Jego fabryka była spółką akcyjną i każdy z synów był w niej dyrektorem - opowiadał nam Cezary Pawlak. - Tyle, że stery trzymał najstarszy z nich, Ignacy. Został dyrektorem generalnym Towarzystwa Akcyjnego Wyrobów Bawełnianych I.K. Poznańskiego. Po jego kierownictwem rodzinny majątek powiększył się do 11 mln rubli w złocie. To właśnie on doprowadził do zakończenia budowy pałacu przy ul. Ogrodowej. To jemu budowla zawdzięcza obecny kształt.

Izrael zadbał o wykształcenie dzieci. Ignacy odbywał praktykę w Anglii. Dzięki niemu sprowadzono do fabryki nowoczesne maszyny belgijskie i angielskie. Był honorowym radnym Łodzi, działał w Łódzkim Towarzystwie Dobroczynności, łódzkim Towarzystwie Kredytowym. Jego żoną została Bela Tykociner. Mieli dwóch synów - Maurycego i Alfreda oraz córkę Felicję.

Kolejny z synów Izraela, to Herman. Ożenił się z Żanetą Braunstein, mieli dwóch synów - Kazimierza i Wiktora.

- Herman to trochę owiana tajemnicą postać - twierdzi Pawlak. - Wynika to z tego, że najmniej o nim wiemy. Herman wyjechał do Warszawy. Był tam prezesem Banku Dyskontowego. Mieszkał w pałacyku przy ul. Pięknej. Wpływał jednak na działalność rodzinnej spółki w sprawach finansowych i handlowych.

Kolejny z synów, Karol został wysłany na studia do Niemiec. Uzyskał tytuł doktora nauk chemicznych. Zajmował się sprawami produkcyjnymi. Mieszkał w pałacyku przy ul. Gdańskiej, gdzie mieści się dziś Akademia Muzyczna w Łodzi. Jego żoną została Felicja, córka znanego łódzkiego przemysłowca Adama Ossera. Byli rodzicami czterech synów. Mieczysława, który zmarł podczas studiów medycznych w Szwajcarii, Leona, Stanisława i Jerzego. Karol często bywał na torach wyścigowych w Rudzie Pabianickiej. W 1910 roku koń ze stajni Karola Poznańskiego, ogier Kasztelan, dosiadany przez dżokeja Stramińskiego wygrał gonitwę otwarcia i zgarnął nagrodę otwarcia, czyli około 800 rubli.

Z kolei Maurycy mieszkał w pałacyku przy ul. Więckowskiego. Teraz ma tam siedzibę Muzeum Sztuki. Był działaczem politycznym, gospodarczym, miłośnikiem teatru. Po zakończeniu I wojny światowej został jednym z ekspertów obliczających straty wojenne. Brał udział konferencji pokojowej w Paryżu, w 1919 roku. Był znanym działaczem niepodległościowym. Należał do inicjatorów akcji namawiającej przedsiębiorców do udzielania pożyczek na rzecz obrony kraju podczas wojny polsko-bolszewickiej. Z żoną Salomeą mieli trzy córki - Melanię Irenę, Zofię Helenę i Izę Marię.

Joanna Natalia wyszła za znanego prawnika Zygmunta Lewińskiego. Wyjechali do Poznania. Stamtąd do Charlottenburga, a następnie do Anglii. Mieli troje dzieci, Karola oraz Helę i Stefanię.

Inna z córek Izraela, Anna została żoną Jakuba Hertza. Mieszkali w pałacu przy dzisiejszej al. Kościuszki. Tam gdzie siedzibę ma rektorat Uniwersytetu Medycznego w Łodzi. Jakub Hertz był wujem Anny. Mieli czworo dzieci - Moryca, Karola, Leona i Michalinę. Jakub Hertz był znanym w Łodzi społecznikiem i przemysłowcem. - Zamierzając uczcić pamięć przedwcześnie zmarłego syna Leona (1882-1901) powołał fundację przeznaczając na jej rzecz kwotę 7 tys. rubli rocznie i ofiarował plac przy ul. Nowocegielnianej (dziś Więckowskiego) pod budowę domu sierot i szkoły elementarnej dla 300 chłopców - pisał Mirosław Jaskulski w swojej książce.- W 1914 roku zadeklarował legat w wysokości 100 tys. rubli na stypendia dla utalentowanych niezamożnych artystów plastyków bez różnicy wyznań. Wraz z żoną ufundował ochronkę dla dziewcząt przy ul. Gdańskiej 15 oraz Dom Sierot przy ul. Północnej 39.

Okres po zakończeniu I wojny światowej nie był dobry dla rodziny Poznańskich. Włoski bank przejął za długi ich fabrykę. Poznańscy wyjechali z Łodzi. Może dzięki temu przeżyli wojnę? Mieszkają w Anglii, Argentynie, Kanadzie, Brazylii. W 2010 roku około 50 z nich przyjechało do Łodzi. Oliwier, jeden z potomków Karola stwierdził, że Izrael był wizjonerem, człowiekiem wszechstronnym, wpływającym na ludzi nawet zza grobu.

- Poznańscy byli Żydami, ale czuli się Polakami - mówił Oliwier. - Poznańscy i ich fabryki byli częścią Polski, wspierali ten kraj i kochali Łódź.

Po II wojnie światowej fabrykę znacjonalizowano. Stała się Zakładami Przemysłu Bawełnianego im. Juliana Marchlewskiego. Potem do nazwy dodano człon „Poltex”. Po 1989 roku i transformacji ustrojowej dla zakładu nadeszły ciężkie czasy. O tym co się dalej wydarzyło opowiada opera „Człowiek z Manufaktury”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki