Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy Czesław Niemen po koncercie ściągnął spodnie i wypiął się na publiczność? Nie, ale musiał wytoczyć proces, aby obronić swoje dobre imię

Sławomir Sowa
Sławomir Sowa
Archiwum Grażyny Rutowskiej/Wikipedia
Czy Czesław Niemen po występie w Radomsku ściągnął spodnie i wypiął się na publiczność? Ta plotka żyła bardzo długo, mimo że w lutym 1972 roku przed sądem w Radomsku zakończył się proces, który wszystko wyjaśnił. Piosenkarz obronił swoje dobre imię. W przeciwieństwie do Radomska

W lutym 1972 roku w Radomsku zakończył się niezwykły proces, w którym oskarżycielami były gwiazdy estrady, Czesław Niemen i Silna Grupa pod Wezwaniem, a podsądnym nieżyjący już Roman Cielecki, lokalny dziennikarz i nauczyciel w jednej osobie. Sprawa nabrała ogólnopolskiego rozgłosu, do Radomska zjeżdżała cała dziennikarska Polska, ale miastu chyba nie o taką reklamę chodziło.

Co takiego zrobił ów dziennikarz? W felietonie na temat występu Silnej Grupy pod Wezwaniem w powiatowym domu kultury napisał, że Kazimierz Grześkowiak był pijany, dwa razy zapomniał tekstu, a śpiew przerywał chrypliwą czkawką. Dziennikarz sam na koncercie nie był; napisał, co powiedzieli mu obecni na koncercie lokalni dygnitarze, a następnie oburzył się na chałturzenie artystów. Dziennikarzowi nie spodobały się też fragmenty wiersza Silnej Grupy („Cicho wszędzie, głucho wszędzie, czy tak k... wszędzie będzie?”).

Karykatury wyszydzające Czesława Niemena i kopia feralnego artykułu z „Gazety Radomszczańskiej” z 1971 (z prawej)
Karykatury wyszydzające Czesława Niemena i kopia feralnego artykułu z „Gazety Radomszczańskiej” z 1971 (z prawej) Archiwum Dziennika Łódzkiego

Na tym jednak nie koniec. W puencie Roman Cielecki napisał: „Szkoda, że oszczędzono młodzieży widoku Niemena, który po swoim ostatnim występie w Radomsku - już przy zasuniętej kurtynie - ściągnął spodnie i wypiął się na publiczność. Może widok idola z gołym tyłkiem pozbawiłby nastolatków złudzeń?” Tu źródłem wiadomości także były nieznane bliżej ważne osoby z lokalnej hierarchii.

Radomsko zatrzęsło się z oburzenia. Podczas nauczycielskiej narady poświęconej wychowaniu młodzieży wyrażono zgorszenie postępowaniem Czesława Niemena. Są tylko dwa „ale”. Czesław Niemen występował w Radomsku dwa lata przed koncertem Silnej Grupy, a ponadto spodni nie ściągał, co wiemy z procesu.

Proces był niezwykle rzetelny. Sąd starannie zbadał, co właściwie zdarzyło się podczas wspomnianego koncertu. Najpierw precyzyjnie ustalono, że Czesław Niemen spodni nie ściągnął. Następnie sąd skonfrontował zeznania samego artysty i głównego świadka, elektryka z domu kultury, co zapisano w protokołach.

Elektryk: - Z chwilą zasunięcia się kurtyny Czesław Wydrzycki wykonał głęboki ukłon w stronę zespołu. Ubrany był w zielony kubraczek, który w momencie ukłonu uniósł się do góry. Ukłon, który złożył Czesław Wydrzycki był bardzo głęboki i wydawał mi się trochę dziwny.

Niemen: - To był bardzo głęboki ukłon, zawsze tak się kłaniam zespołowi.

Elektryk: - Podniósł kubraczek ręką do tyłu.

Niemen: - Kubraczek był krótki i bez udziału ręki mógł się podnieść do góry.

Koniec końców Roman Cielecki musiał przepraszać, zarówno Silną Grupę pod Wezwaniem, jak i Czesława Niemena.

Równolegle z procesem, rozgrywała się nagonka na Czesława Niemena i Silną Grupę pod Wezwaniem. Dziwnym trafem felieton Romana Cieleckiego przedrukowały bowiem ogólnopolskie „Express Wieczorny” i „Sztandar Młodych” oraz niektóre gazety regionalne. I zaczęło się: „Ukarać nieodpowiedzialnych uweselaczy, utalentowanych wydrwigroszów, zadufanych zbytnio w swój rozgłos” - domagała się Trybuna Robotnicza z Katowic. Podczas narady twórców kultury i urzędników zastanawiano się, jak to było z tymi spodniami Niemena, a Ministerstwo Kultury na pół roku zawiesiło występy Silnej Grupy pod Wezwaniem.

W aktach sądowych została opinia Niemena o tej sprawie: „Nie każdy musi aprobować moje występy. Uważam, że przyczyną zamieszczenia tego artykułu było kołtuństwo, głupota i mentalność drobnomieszczańska”.

Grześkowiak też zachował miasto w pamięci: - „O, bądź pozdrowione miasto Radomsko, w którym niejeden już się omsknął”.

Na 25-lecie procesu, w 1997 roku, sam sprawca całego zamieszania postanowił przypomnieć tamte wydarzenia. Spisał swoje wspomnienia w lokalnej Gazecie Radomszczańskiej (dwa lata później wydał je w postaci książkowej), aby - jak wtedy stwierdził - "przypomnieć dni, kiedy Radomsko było na ustach całej Polski, a centralna prasa ochrzciła to wydarzenie mianem procesu stulecia".

Dziś nikt już nie nazwałby wydarzeń sprzed prawie 50 lat procesem stulecia, nie żyją główni bohaterowie. Została tylko opowieść o politycznych, medialnych i obyczajowych mechanizmach, które przeszły już do historii. A może nie przeszły?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki