Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy można znaleźć swoją drogę po 15 latach kariery? Opowiada executive coach i trener biznesu – Agnieszka Polarczyk-Białek

Barbara Wesoła
Barbara Wesoła
Rozmowa z kobietą biznesu, executive coachem i trenerem
Rozmowa z kobietą biznesu, executive coachem i trenerem Agnieszka Polarczyk-Białek
Czym jest coaching kariery? I czy po 30. nie jest za późno na zmianę zawodu? A także - co łączy kobiety, które mają wątpliwości dotyczące kariery? Odpowiada executive coach i trener biznesu – Agnieszka Polarczyk-Białek.

Jak zostać „kobietą biznesu”? Myślę, że Twoja opowieść może być inspiracją dla wielu kobiet, które poddają w wątpliwość swoją drogę zawodową.

Moja droga do miejsca, w którym teraz jestem nie była oczywista. Jednocześnie na każdym odcinku tej drogi pewne puzzle łączyły się ze sobą, ale widzę to dopiero dzisiaj. Zawsze uważałam siebie i dalej tak jest, za „ścisłowca”. Studiowałam zarządzanie i inżynierię produkcji, ale też interesował mnie człowiek. Żyłam aktywnie i obracałam się wśród ludzi: prowadziłam samorząd studencki, byłam współzałożycielką fundacji uczelni, zasiadałam w radzie uczelni, a także z dużym powodzeniem prowadziłam klub studencki.

Klub działał świetnie, jak na tamte czasy. Do tego stopnia, że jeżdżenie na zajęcia taksówką było normą, bo klub tak dobrze zarabiał. Mimo tego, nie wiedziałam jeszcze, że mam predyspozycje do prowadzenia biznesu, byłam młodą osobą i nie umiałam nazwać tych kompetencji.

Byłam społeczną osoba i po prostu robiłam swoje. Nie była to oczywiście moja działalność, bo klub działał pod patronatem uczelni, jednak zatrudniałam tam około 12 osób, a doświadczenie jakie wtedy zdobyłam: w kwestiach organizacyjnych, budowania relacji i komunikacji, było mocnym fundamentem dla moich dalszych działań. Pamiętajmy, że komunikacja jest podstawą w coachingu.

Był to czas, w którym z zainteresowaniem obserwowałam ludzi w różnym kontekście, a znajomi i nie tylko, często także obce osoby spotkane np. na przystanku, otwierały się przede mną z osobistych spraw. Po czym same reflektowały się, co ja takiego zrobiłam, że mi akurat to czy tamto powiedziały. A ja po prostu słuchałam. Natomiast nic z umiejętnością słuchania specjalnie nie robiłam. Życie trwało dalej.

Pierwsza pracę podjęłam w dziale HR – twierdząc oczywiście wtedy, że to nie moja bajka. Zaczęłam w tzw. HR twardych, a następnie miękkich. Prowadziłam wówczas masowe rekrutacje oraz warsztaty z kompetencji miękkich.

Byłaś więc ciągle wśród ludzi, dbając o ich potrzeby, słuchając ich i szkoląc. Chociaż nie była to do końca świadoma ścieżka zawodowa.

Dokładnie tak. Natomiast pojawiały się różne refleksje. Wtedy była to ogromna potrzeba wolności. Nie wiedziałam, czy tylko ja tak mam czy jest to charakterystyczne pragnienie osób w młodym wieku. Uważałam to za brak pokory. Dzisiaj jestem w stanie nazwać to specjalistycznie, ale wtedy nie myślałam o tym, jako o cennej, indywidualnej wartości. Długo badałam w sobie czym jest dla mnie to poczucie wolności i potrzeba bycia wolnym.

Po kilku latach przeszłaś do kolejnej korporacji, w której praca z ludźmi Cię nie ominęła. Co dało Ci to doświadczenie?

Tu również krążyłam wokół HR, a także poszerzyłam swoje działania i kompetencje m.in. o organizowanie eventów, imprez marketingowych, PR czy branding. I wciąż prowadziłam szkolenia z umiejętności miękkich. Jednak warsztaty prowadzone w grupie pozostawiły pewien niedosyt. Wiedziałam, że część uczestników jest na nich „bo szef im kazał”, a jednocześnie wiele tematów zostawało nie zagłębionych z braku możliwości personalizacji spotkań i dotarcia do każdego z osób indywidualnie. To sprawiło, że zapragnęłam pracy z człowiekiem jeden na jeden. Dopiero wtedy zaczęła się w mojej głowie klarować jakaś wizja. O coachingu nie miałam jeszcze pojęcia, nie wiedziałam nawet, że coś takiego istnieje.

Wybrałaś inną formę pracy z ludźmi, czyli, dość świeże wtedy w Polsce, mediacje.

Ukończyłam studia podyplomowe i pracowałam przez 6 lat, jako mediator. Była to dla mnie misja, miałam ochotę nieść pomoc i ułatwiać ludziom komunikację. Myślałam, że dzięki temu pary zaczną ze sobą rozmawiać i będzie mniej rozwodów w Polsce.

Jednak mediator, chociaż pracuje na bardzo podobnych kompetencjach, co coach, musi radzić sobie z emocjami negatywnymi. Podczas mediacji ludzie nie chcą pracować w przyjaznej atmosferze, w kierunku samorozwoju i w strefie wpływów. Przeciwnie, często obrzucają się winą, a mediator musi nad tymi emocjami zapanować i musi doprowadzić do ugody.

Nawet, jeśli te osoby nie mają w sobie na to pełnego przyzwolenia. Idą na ustępstwa, wiedzą, że muszą ugodę osiągnąć, żeby dostać rozwód. A mnie ciągnęło do wolności i pracy z osoba zaangażowaną w proces. Dopiero wtedy, będąc mediatorem, dowiedziałam się o coachingu i podjęłam kolejne studia. I to był strzał w 10. Poczułam to w umyśle i w ciele. Pierwszy zjazd był tylko tego potwierdzeniem. Wiedziałam, że to jest to. I nie miałam już 25 lat!

Jednak, czy to źle, że odkryłaś swoją pracę marzeń niemal dekadę później, niż po ukończeniu pierwszych studiów?

Absolutnie nie. Dzięki wcześniejszym doświadczeniom zawodowym, miałam już pewien szlif i kompetencje. Pamiętam, jak na ostatnim zjeździe właścicielka Instytutu zaproponowała mi współpracę w prowadzeniu zajęć. To była dla mnie gratyfikacja, docenienie oraz informacja, że przychodzi mi to łatwo. Mimo,iż praca coacha jest trudna i wymaga wysiłku postanowiłam rozwinąć skrzydła.

Zanim otworzyłaś Manufakturę Osiągnięć spędziłaś w korporacjach 17 lat. Nie było Ci szkoda zmiany, pozostawienia pewnego rodzaju bezpieczeństwa, jakie daje etat?

Łącznie te 17 lat spędziłam w 4 różnych korporacjach. Jednak w połowie pracy etatowej, wiedziałam, że mój apetyt na wolność i pełną niezależności jest tak silny, że muszę iść na swoje. Szłam więc za swoimi potrzebami. Po pracy w pierwszych dwóch firmach, w 2007 roku otworzyłam pierwszą działalność, w branży eventowej. Prowadziłam firmę przez 4 lata i była to niesamowita życiowa przygoda. W międzyczasie odkrywałam dalej siebie i krystalizowałam swoją drogę m.in. poprzez mediacje i studia z coachingu.

Natomiast poczucie bezpieczeństwa, jakie daje praca w korporacji, które jest częstym argumentem przeciwko ryzykowaniu i podejmowaniu decyzji o własnej działalności, jest bardzo pozorne. O ile nie jesteś dyrektorem wysokiego szczebla, 3-miesięczny okres wypowiedzenia, kiedy mamy kredyt na 30 lat, nie brzmi jak poczucie bezpieczeństwa, prawda?

Dlaczego zdecydowałaś się więc zamknąć pierwszą działalność?

Czas prowadzenia działalności był czasem wzlotów i upadków, było mnóstwo wyzwań, ponieważ rozpoczęłam ją z wielkimi marzeniami, z potrzeby serca, ale bez twardych kalkulacji. Nie zawsze płynność finansowa była taka, jakiej bym sobie życzyła. W momencie kryzysu gospodarczego w okolicach 2009 roku ograniczyłam pracę firmy i wróciłam na etat.

I z tego zapewne wyciągnęłaś lekcje. Co doradziłabyś innym, którzy myślą o swojej firmie lub zmianie pracy?

Oczywiście. Między innymi zrozumiałam, że wolność jest jedną z moich wartości nadrzędnych. Miałam już wyrobiony zupełnie inny sposób komunikacji. Wróciłam na etat inna mentalnie i na innych zasadach, za co zostałam w pracy doceniona. Obecnie od lat z powodzeniem prowadzę własny biznes i jestem absolutnym przykładem na to, że się da.

Przekonałam się, że warto, tak dużą decyzję, jaką jest otworzenie firmy i jednoczesne rzucenie dobrego etatu, poprzeć analizą, a nie iść na żywioł, kierując się tylko emocjami. Dobrze jest znaleźć tu złoty środek, aby też nie urealniać za bardzo swoich marzeń, bo rzeczywistość, opinie, oceny mogą nas zblokować w działaniu i w rozwoju.

Często przychodzą do mnie ludzie z wielką pasją i pragnieniem pójścia na tzw. swoje, ale się boją. I to jest naturalne! Strach jest nam potrzebny, dopóki nie staje się naszym paliwem. Bo jeżeli on sprawi, że nie podejmę ryzyka, to nigdy się nie dowiem, czy to jest dla mnie? Czy sobie poradzę? Czego mogę się dzięki temu nauczyć?

Myślę, że ważne jest w kierowaniu swoją karierą umieć dostrzec swoje naturalne predyspozycje, one pomagają kształtować wizję wymarzonej pracy, ale też się do niej zbliżać.

Samodzielnie może być to ciężko dostrzec

Tak, zwłaszcza, kiedy pozwalamy naszym myślom płynąć bez kontroli. Warto nasze myśli analizować, układać w jakąś strukturę. Potrzebna jest do tego świadomość. Właśnie coaching uczy świadomości samego siebie, biorąc pod uwagę wszystko to, co masz fajnego. Wszystkie zasoby. Pomaga skupić się na mocnych stronach i je doskonalić. Ludzie zbyt mało mają pewności siebie, ponieważ wierzą w powtarzane im, z niewiadomych powodów, od dziecka przekonania jak np. nie umiem śpiewać, nie umiem tańczyć. Fałszywe przekonanie blokuje ich całe życie. Ja po kilku latach wróciłam na swoje, jednak już jako executive coach i trener biznesu. Wiedząc, czego chce i w czym jestem dobra. Chociaż z uśmiechem przyznaje, i będzie to wspierające dla młodych ludzi, a być może, dla osób które zastanawiają się nad zmianą kariery, że do 35 roku życia nie wiedziałam, co chcę robić w życiu zawodowo.

Wybrałaś coaching. Mam wrażenie, że wokół niego narasta wiele mitów i jest wciąż niedoceniany w Polsce. Być może dlatego, że jest mylony z terapią. Powiedz, czym coaching różni się od innych form wsparcia i rozwoju?

Do doradcy idziemy, kiedy oczekujemy rzetelnej sprawdzonej informacji. Chcemy konkretnych wskazówek i propozycji rozwiązań, analiz naszego problemu. Do psychologa, terapeuty czy psychiatry, kieruje nas potrzeba rozwiązania problemów emocjonalnych. Psychoterapeuta lub psycholog może nam pomóc zrozumieć nasze reakcje na różne sytuacje, dokopują się często do przeszłości, nazywając przeszkody, które blokują nas np. w byciu dorosłym człowiekiem.

Coachowie też czasami sięgają po terapeutyczne narzędzia i nie sposób nie poruszyć mechanizmów i przekonań z przeszłości. I pozwalają także rozpracować lęki czy obawy do pewnego poziomu. Jednak tutaj ważna jest wrażliwość coacha i jego kompetencje, aby w odpowiednim momencie odesłać klienta do terapeuty. Terapia skupia się bardziej na przeszłości, po to, żeby żyć lepiej, a coaching bazuje mniej więcej w 75 proc. na pozytywach, mocnych stronach i możliwościach. Skupiamy się ewidentnie na przyszłości, bo na nią mamy wpływ.

Coaching ma być budujący i inspirujący. Mogą pojawić się emocje, jak np. płacz, ale jest on wtedy oczyszczający lub uświadamiający coś dobrego, a nie np. wpędzający poczucie winy.

Jak wygląda pierwsza sesja coachingowa? Czego można się spodziewać po spotkaniu z coachem?

Nie ma tutaj wytycznych, które bezwzględnie muszą stosować wszyscy coachowie. Zachęcam podczas robienia researchu, aby zapytać wprost potencjalnego coacha, jak to wygląda u niego. U mnie pierwsze spotkanie to jest takie zerowe, dlatego, że zarówno ja, jak i potencjalny klient musimy się na siebie zgodzić. Praca z coachem jest formą relacji opartej na poczuciu bezpieczeństwa i mimo, że ja sprawiam w czasie sesji, że klient wychodzi z tej strefy komfortu, to jednak musi się czuć bezpiecznie. Tego nie da się zbudować poprzez marketing, trzeba spotkać się z człowiekiem i sprawić, żeby zaiskrzyło. Pierwsze spotkanie jest więc z reguły takim badaniem gruntu. Zazwyczaj w neutralnym terenie np. umawiamy się na kawę. Rozmawiamy zarówno pod kątem ewentualnej pracy, jak i na zwyczajne, codzienne tematy. Jak człowiek z człowiekiem. Wtedy okazuje się, czy jest chemia, czy nie. Mam za sobą kilka tysięcy indywidualnych sesji i do tej pory dwa razy zdarzyło mi się, że tej chemii nie było. Tak bywa.

Badam także gotowość klienta na pracę i jego wyobrażenia na temat coachingu. Na koniec daję namiastkę sesji. Około 15 minut rozmowy w pełnej uważności, spokoju i odpowiednich pytań z mojej strony. Podsumowuję, że właśnie tak będą wyglądały te spotkania, tak będzie przebiegał nasz dialog, jak przez ostatnie kilkanaście minut. Jeśli klientowi to odpowiada to wraca i umawia się na rozpoczęcie współpracy.

Jakie wyzwania, przekonania są wspólne dla kobiet, które przychodzą do coacha w celu zmiany kariery?

Pewne wyzwania są wspólne, chociaż każda historia jest inna. Po pierwsze czas, w którym poszukują i pragną zmiany. Są to zazwyczaj osoby w przedziale 30-45 lat. Uwielbiam pracować z człowiekiem w tym wieku, ponieważ on już trochę przeżył i bazuje też na swoim doświadczeniu. Może jeszcze nie wie dokładnie czego chce, ale wie, czego nie chce.

Druga wspólna rzecz to lęki. Brak pewności siebie i świadomości swoich zasobów. Bardzo często występuje brak umiejętności sięgnięcia po swoje, bo np. ktoś żyje w cieniu męża, bo wychowuje dzieci. A potem okazuje się, że te dzieci mają już po 20 lat. Oczywiście możemy nazwać te obawy, klientki same do nich dochodzą oraz do rozwiązań, aby móc pójść dalej za swoimi marzeniami.

W coachingu zawsze ważny jest cel?

Tak, chociaż na początku może być bardzo mglisty i ogólny, a podczas procesu będzie się zmieniał, to zawsze mamy założone oczekiwania, jakie przyniesie coaching. Z tym, że czasami efekty są inne od przewidywanych na początku. Ponieważ coaching jest procesem i pewnego rodzaju podróżą. Np. zakładając, że celem jest zdobycie nowej pracy, po drodze pojawią się inne cele, takie kroki, które trzeba pokonać, aby dotknąć tego nadrzędnego. A jeszcze potem, może okazać się, że zamiast pracy na etacie, chcemy mieć własny biznes.

Natomiast „efektem ubocznym” wszystkich sesji coachingowych, szczególnie z kobietami w procesie zmiany jest, bez względu na cel – wzrost pewności siebie. Poznanie siebie, docenienie swoich sukcesów, lepsze znoszenie porażek, a nawet zastąpienie słowa porażka słowem lekcja.

Czy możesz klientom podać rozwiązanie na tacy? Nie proszą Cię o radę?

Proszą o radę, szczególnie na początku. Jednak zadaniem coacha podczas sesji jest zarządzanie czasem, emocjami, uważne słuchanie, zadawanie właściwych pytań. Natomiast wykluczone jest ocenianie i udzielanie rad. Jeżeli klient dojdzie do ściany, zablokuje się myślowo na skutek emocji lub trudnego pytania, mogę pomóc mu „otworzyć drzwi” np. poprzez przytoczenie anegdoty, jednak nie może być ona sugestywna. W coachingu można zyskać motywację, inspirację, ale nie gotowe rozwiązania od coacha. Tym zajmuje się doradca.

To musi być wyzwanie, aby nie oceniać i nie sugerować?

Okazuje się, że te kompetencje słuchania są bezwzględnie potrzebne w pracy coacha. Praktyka czyni mistrza, ale jeśli ktoś nie ma do tego predyspozycji, to myślę że po 10 sesjach z prawdziwym klientem zauważy, że dalej nie potrafi tego robić.

Kto może skorzystać z coachingu?

Niemal każdy, kto potrzebuje zmiany i chce spełniać swoje marzenia. Są tylko dwa warunki, żeby w ogóle móc rozmawiać a coachingu. Własna wola (nikt nie może tego narzucać) oraz brak uzależnień, które odbierają możliwość pracy nad budowaniem świadomości.

Jaką wartość Ty wynosisz ze swojej pracy?

Transformacja ludzi i cele, które osiągają jest dla mnie tak satysfakcjonująca, że nawet teraz, kiedy o tym mówię, czuję dreszcze. To dla mnie największa nagroda, motywacja do rozwoju i dalszej pracy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Czy można znaleźć swoją drogę po 15 latach kariery? Opowiada executive coach i trener biznesu – Agnieszka Polarczyk-Białek - Strefa Biznesu

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki