Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy należy ustanowić minimalną stawkę godzinową za pracę? [ZA I PRZECIW]

rozm. Piotr Brzózka
Waldemar Krenc
Waldemar Krenc Grzegorz Gałasiński
Waldemar Krenc, szef Solidarności regionu łódzkiego i Ireneusz Jabłoński, członek zarządu Centrum im. A. Smitha, wypowiadają się na temat propozycji ustalenia minimalnej stawki godzinowej za pracę.

CZYTAJ: Kto pracuje za mniej niż 10 złotych za godzinę?

Za: Waldemar Krenc

Minister pracy proponuje, by ustalić minimalną stawkę godzinową za pracę na poziomie 10 zł. Dziś niektórzy płacą po 5 zł...
Stawki rzędu 5 zł za godzinę są patologią i niszczą rynek. Udowodniono, że płaca była zaniżana np. przy budowie autostrad. I co z tego, że się wygrało przetarg, skoro potem położyło się firmę, położyło podwykonawców. Niskie stawki występują w szczególności w ochronie, dlatego firmy, które uczciwie prowadzą ten interes, nie są w stanie konkurować. Kolejną taką branżą są usługi sprzątania.

A więc postulat ministra jest słuszny?
To propozycja PR-owa, choć oczywiście pomogłaby w jakimś zakresie wyeliminować patologię, stawka 10 zł musiałaby być wkalkulowana np. w cenę ofert na przetargach. Z drugiej strony - nie łudźmy się. To jest cały czas mieszanie w tym samym garnku. Problemem Polaków jest to, że niska płaca zastępuje inwestycje w innowacje, w efektywny czas pracy. Jeśli przedsiębiorcy mogą wygrywać konkurencję niską płacą, to nie wymagajmy, żeby wprowadzali innowacje. Problemem Polaków jest też mała konsumpcja, a wynika ona z tego, że ludzie za mało zarabiają. Problemem jest to, że za lepszymi zarobkami młodzież wyjeżdża za granicę. Brakuje też systemów wsparcia rodziny. I tych problemów nie rozwiąże chwyt pana ministra Kosiniaka. To jest dobre na dziś, ale brakuje wizji, kim ma być polski pracownik w Unii Europejskiej. Na dziś to jest status bliski pracy niewolniczej, nie ma mowy o godnej płacy.

Przeciw: Ireneusz Jabłoński

Czy powinno się administracyjnie ustalić minimalną stawkę za godzinę pracy, jak tego chce minister Kosiniak-Kamysz?
Można odnieść wrażenie, że pomysł ma charakter propagandowy, natomiast jego skutki mogą być co najmniej ryzykowne. Ci, którzy dziś zarabiają mniej niż 10 zł za godzinę, w części mogą w ogóle stracić pracę. Jeżeli ktoś jest w stanie płacić 5 czy 8 zł na godzinę, a raptem miałby podnieść płacę o 30 czy 50 proc., przestrzeń do manewru staje się niewielka.

Gdyby Pan musiał za grosze utrzymać rodzinę, też by Pan tak uważał?
Jestem w innej sytuacji nie dlatego, że wygrałem los na loterii, tylko dlatego, że ciężko pracowałem, najpierw ucząc się, a potem podejmując ryzyko. Zadekretowanie płacy w relacji między pracownikiem a pracodawcą zawsze będzie ze szkodą dla pracownika. Ci, którzy się obronią, być może dostaną kilka złotych więcej, ale za to nie powstanie wiele nowych miejsc pracy, część istniejących może zostać zlikwidowana. O ile sieć hipermarketów przetrzyma, gdy podniosą jej płacę minimalną o 3 zł, o tyle osiedlowy warzywniak może nie dać rady, bo działa na granicy opłacalności. Minister Kosiniak--Kamysz nie wie, ile dany pracodawca chce i może zapłacić za pracę. Jeśli chce się poprawić warunki pracy, trzeba uwolnić płacę od absurdalnych obciążeń podatkowych. Z jednej strony, płaca netto jest dociążana 80-procentowym podatkiem, a z drugiej strony, roni się krokodyle łzy i proponuje administracyjne podwyższanie płacy minimalnej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki