Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy trener Kazimierz Moskal będzie pracował w ŁKS przez wiele lat?

R. Piotrowski
Po przedłużeniu umowy z trenerem Kazimierzem Moskalem, prezes ŁKS Tomasz Salski stwierdził, że panowie więcej niż o szczegółach kontraktu, rozmawiali o piłce i życiu. Nic dziwnego. Szefowie wicelidera pierwszej ligi trafili przecież w przysłowiową dziesiątkę.

Po przedłużeniu umowy z trenerem Kazimierzem Moskalem, prezes ŁKS Tomasz Salski stwierdził, że panowie więcej niż o szczegółach kontraktu, rozmawiali o piłce i życiu. Nic dziwnego. Szefowie wicelidera pierwszej ligi trafili przecież w przysłowiową dziesiątkę.

Wszystko to wygląda na zmyślny plan, w którym nie ma miejsca na przypadek. ŁKS nie może przecież żyć wyłącznie historią. Nie może żyć sentymentalną reminiscencją o drużynach Władysława Króla, Leszka Jezierskiego, Ryszarda Polaka i Marka Dziuby, a i wspomnienie trzydziestotysięcznej widowni, bo tylu widzów oglądało mecze „Rycerzy Wiosny” przed laty, dziś stanowić może co najwyżej ciekawostkę dla historyków futbolu.

Po latach przeciętniactwa przy al. Unii 2 postawiono wreszcie na pozytywistyczną pracę u podstaw. I chociaż nawet kibicom ŁKS zdarzało się już w „erze” Salskiego oraz dyrektora sportowego Krzysztofa Przytuły kręcić nosem na co poniektóre decyzje klubowej wierchuszki, dziś dziarski 110-latek powoli zaczyna zbierać żniwa swej rozsądnej polityki. Prawda, nie ma w niej aż tyle miejsca na sentymenty, co niegdyś. Jest natomiast parcie na rozwój, ergo jest szansa na sukces.

W dużej piłce pion organizacyjny, sportowy i szeroko pojęty marketing to naczynia połączone. Trener Kazimierz Moskal jest elementem misternej układanki. Wpisuje się po prostu w koncepcję.

Dziś już nie dziwi, że Salski i spółka, jeszcze przed zakontraktowaniem krakowianina, rozważali zatrudnienie Wojciecha Stawowego. W ich przekonaniu jeden i drugi stawiają przecież na ofensywną piłkę. Stawiają na spektakl. I w domyśle - na wypełnione trybuny.

Nie wiadomo jak by wyszedł ŁKS na pracy Stawowego. Wiemy natomiast jak wyszedł na angażu Moskala. Jeden czy drugi nieudany mecz tej optyki na razie nie zmienią, ba, nie zmieni jej nawet rozstrzygnięcie na finiszu pierwszoligowej kampanii, bo w dużym mieście oferującym szereg rozrywek trwa zażarta walka o uwagę wybrednej publiki. ŁKS i Widzew powinny prowadzić ją nie sercem a głową. Piękna historia może być jedynie przystawką. Liczą się bilansy, rachunki i frekwencje. Z tak pracującym szkoleniowcem, zatrudnionym aż do 2022 roku, tę i kilka innych potyczek, nie tylko zresztą z rywalami na boisku, ełkaesiakom będzie wygrać łatwiej. Tutaj bowiem, jak na ironię losu, wcale nie jesteś tak dobry, jak twój ostatni mecz. Przeciwnie. Piłkarskie aforyzmy na romantyczną modłę ustępują pola faktom.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki