Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy trzeba płakać nad ruinami

Sławomir Sowa
Sławomir Sowa
Sławomir Sowa Grzegorz Gałasiński
Nie każdy budynek pofabryczny w Łodzi trzeba opłakiwać. Potrzebny jest rozsądny kompromis między zachowaniem architektury stanowiącej o tożsamości Łodzi a wymaganiami rozwojowymi.

Reakcje obrońców zabytków po zburzeniu starej maszynowni w dawnej fabryce Stolarowa u zbiegu Rzgowskiej i Dąbrowskiego były do przewidzenia: że szkoda, że można było uratować, że nawet jak odbudują, to już nie będzie to samo. Pewnie, że nie będzie. Wydaje się jednak, że Kamila Kwiecińska-Trzewikowska, od niedawna piastująca urząd miejskiego konserwatora zabytków, przyjęła dobrą, zdroworozsądkową strategię.

Kompromis polega na tym, że inwestor wybuduje outlet, w który wkomponuje pozostałe budynki kompleksu, a maszynownia zostanie odbudowana. Jedynym życzeniem w tej sprawie powinno być dopilnowanie, aby inwestor wywiązał się ze swoich zobowiązań, bo zbyt wiele razy przekonaliśmy się, że papier sobie, a życie sobie. Po Norbelanie nie został kamień na kamieniu, a wielki plac leży odłogiem, choć miało tam powstać wielkie centrum rozrywkowe.

Trzeba zdawać sobie jednak sprawę, że dla wielu inwestorów stare mury są dużo większym kłopotem niż budowa na surowym korzeniu. Kryją różne niespodzianki, są zawilgocone, instalacje biegną w cały świat, mury przesiąknięte są starymi farbami i smarami, nie zawsze da się je zaadaptować do celów, które zakłada inwestor. Pytanie brzmi, czy zabytek należy w każdym przypadku zachować w całości.

Obok rozebranej maszynowni, u zbiegu Rzgowskiej i Dąbrowskiego stoi biurowiec zbudowany przez Monnari dobrych kilka lat temu. Ze starego budynku została tylko fasada, za którą od podstaw wzniesiono nowy obiekt, a całość wykończono ciemnym szkłem. Udane połączenie fabrycznej architektury z nową estetyką. Nie jest to zresztą żadna nowość. Tak przecież robi się w miastach zachodnioeuropejskich. Ze starej kamienicy w centrum miasta zostawia się fasadę, za którą kryje się centrum handlowe lub wielopoziomowy garaż.

Następny przykład: hotel Holiday Inn u zbiegu Piotrkowskiej i Radwańskiej. Zbudowany od nowa, ale w stylistyce starej śródmiejskiej zabudowy, pozwala czuć, że nadal jesteśmy w Łodzi.

Zastanawiam się, czy twarda strategia obrony każdego starego budynku fabrycznego nie przynosi więcej szkody niż pożytku. Jednych może zniechęcać do inwestowania w ogóle, innych wręcz przeciwnie - kupi się, chybcikiem się wyburzy, a w sądzie zawsze się jakoś wybroni. Może właśnie trzeba robić tak, jak zrobiono w przypadku fabryki Stolarowa?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Czy trzeba płakać nad ruinami - Dziennik Łódzki

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki