Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dałeś podpis za referendum? Możesz dostać wezwanie na policję

Maciej Kałach
Tak wygląda wezwanie dla osób, które poparły organizację antyprezydenckiego referendum sprzed dwóch lat
Tak wygląda wezwanie dla osób, które poparły organizację antyprezydenckiego referendum sprzed dwóch lat Reprodukcja
Nawet 39 tysięcy osób, które podpisały się za organizacją referendum w sprawie odwołania prezydent Łodzi, może zostać przesłuchanych.

Łodzianie, którzy wiosną 2013 roku podpisali się na listach za organizacją referendum w sprawie odwołania ze stanowiska prezydent Hanny Zdanowskiej, mogą spodziewać się rychłego wezwania na policję. W skrajnym wypadku funkcjonariusze na zlecenie prokuratury przesłuchają aż 39 tysięcy osób - bo tyle podpisów znalazło się na listach popierających referendum (nie doszło ono do skutku, bo potrzebne było 58 tysięcy podpisów). Teraz śledczy ustalają, które podpisy są fałszywe.

Przesłuchania już trwają. O tym jak wyglądają, dowiedzieliśmy się od jednego z naszych Czytelników, pana Zbigniewa, który w miniony piątek stawił się w VII komisariacie przy ulicy 3 Maja.

- Kilka dni wcześniej dostałem do domu wezwanie. Miałem pojawić się jako świadek "w sprawie referendum do Odwołania Prezydent Łodzi" - opowiada nasz Czytelnik. Twierdzi, że na komisariacie spędził godzinę.

- Policjantka pytała mnie, czy podpisałem się na liście w sprawie organizacji referendum. Były też bardzo dziwne pytania: czy zdarzyło mi się jeździć na gapę i czy wspierałem podpisami kandydatów przed wyborami. Gdy zaprotestowałem, tłumacząc, że moje preferencje polityczne to moja sprawa, zostałem pouczony, że za składanie fałszywych zeznań grozi odpowiedzialność karna. Nikt nie wyjaśniał, do czego są potrzebne moje odpowiedzi, czułem się jak w państwie policyjnym. Poza tym co to za demokracja, skoro na komisariat wzywa się obywateli, którzy podpisali się na liście przeciwko władzy i to kilka lat temu? - pyta gorzko pan Zbigniew.

Policja sprawy nie komentuje, ponieważ przesłuchania zleciła jej Prokuratura Rejonowa Łódź-Śródmieście. Okazuje się, że w październiku 2014 roku wszczęła ona postępowanie, dotyczące ewentualnego podrobienia w 2013 roku list poparcia za przeprowadzeniem referendum w sprawie odwołania Rady Miejskiej w Łodzi i prezydent Łodzi przed upływem kadencji.

Postępowanie zaczęło się od badania nieprawidłowości w MPK. Prokuratura bada m.in., czy dane osób ukaranych za jazdę na gapę były używane na listach referendarzy. - Nie wiemy, ile osób będziemy musieli jeszcze przesłuchać - mówi Jacek Pakuła z Prokuratury Okręgowej w Łodzi. - W skrajnym przypadku nawet 39 tysięcy, jeśli nie pojawią się okoliczności, które pozwolą na zaniechanie przesłuchań.

Prokurator Pakuła zdaje sobie sprawę, że niektóre pytania, np. o jazdę na gapę, mogą dziwić. Jednak śledczym trudno obecnie znaleźć inną metodę dochodzenia, które podpisy ewentualnie zostały sfałszowane, a które zdobyte uczciwie.

ZOBACZ TEŻ: Nie będzie referendum ws. odwołania Zdanowskiej

Księgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki