Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Daniele maja się dobrze. Bezpieczne u łódzkich leśników

Marcin Bereszczyński
Oto dwójka śmiałków, dla których Łódź była niestraszna
Oto dwójka śmiałków, dla których Łódź była niestraszna Krzysztof Szymczak
Dwa daniele - łania i roczny byczek - przez dwie godziny biegały sobie po centrum Łodzi. Zwierzęta udało się uśpić. Teraz są pod opieką Leśnictwa Miejskiego. Zostaną tam do połowy przyszłego tygodnia, a później wrócą do lasu.

Służby miejskie zostały postawione na nogi o godz. 3 w nocy z poniedziałku na wtorek. Zwierzaki spacerowały sobie najpierw w rejonie ulic Zgierskiej i Pojezierskiej. Następnie pomaszerowały ulicą Limanowskiego, potem widziano je na Zachodniej i Ogrodowej. Urocza parka przemieszczała się w stronę centrum ulicami Zachodnią i Kościuszki. Prawdopodobnie szukała pożywienia, a przyciągnęły ją śmietniki przy supermarketach.

Tropienie danieli zakończyło się po dwóch godzinach w rejonie skrzyżowania Wólczańskiej i Czerwonej. Tam udało się wystrzelić pociski nafaszerowane środkiem usypiającym. Gdy daniele położyły się i zasnęły, zawieziono je do zagrody Leśnictwa Miejskiego. Obudziły się zdrowe, bez jakichkolwiek ran po wycieczce po centrum miasta.

- Te daniele nie mają kolczyków, więc nie uciekły z żadnej hodowli - mówi Kamil Polański z Leśnictwa Miejskiego w Łodzi. - W połowie przyszłego tygodnia trafią do lasu, i to daleko od miasta. Chodzi o to, żeby nie kusiło ich wracać i ryzykować spotkań z ludźmi i samochodami.

O tym, kiedyodzyskają wolność, zdecyduje powiatowy lekarz weterynarii. - W całej Łodzi, z wyjątkiem centrum, można często spotkać sarny - mówi Polański. - Często interweniujemy, gdy spadają pod koła samochodów lub gdy zostają zaatakowane i pogryzione przez psy. Ale po raz pierwszy organizowaliśmy akcję ratowania danieli.

Dwa lata temu odbyła się podobna obława, ale na łosia. Zwierzę ważące 250 kg dostrzegli strażnicy miejscy przy ul. Kilińskiego w pobliżu Jaracza. Łoś powędrował Gdańską, Pogonowskiego, odwiedził nawet rynek Manufaktury. Dopiero po pięciu godzinach udało się wystrzelić do niego pociski ze środkiem nasennym. Zestresowane, ranne zwierzę padło wtedy na zawał serca podczas transportu do leśnictwa miejskiego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki