Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dariusz Klimczak: PSL zdobędzie mandat poselski w Łodzi

Marcin Darda
Dariusz Klimczak
Dariusz Klimczak Krzysztof Szymczak
Z Dariuszem Klimczakiem, szefem PSL w województwie łódzkim, rozmawia Marcin Darda

Z Pana wcześniejszych zapowiedzi wynika, że PSL w Łodzi idzie po mandat posła. Tak będzie?
Wszystko wskazuje na to, że tak. Mamy mocną listę i więcej kandydatów z tych powiatów w okręgu, gdzie wynik PSL tradycyjnie jest lepszy plus trzy osoby spoza PSL. To wszystko powinno nam zagwarantować wynik na poziomie pierwszego w Łodzi, historycznego dla PSL mandatu.

Marek Działoszyński, John Godson i Witold Skrzydlewski. Które z tych nazwisk jest najmocniejsze?
Trudno powiedzieć, bo tylko jeden z tych kandydatów ma za sobą parlamentarne wybory i mniej więcej wiem, czego się po nim spodziewać. Dużą niespodzianką mogą być wyniki tandemu Skrzydlewski-Działoszyński, a dla mnie najlepszą informacją jest ta, że sam się muszę zastanawiać, kto zdobędzie lepszy wynik. Obaj mają dobrą kampanię, większy potencjał ma Witold Skrzydlewski, ale za to generał Działoszyński jest osobą rozpoznawalną w całym kraju.

Skrzydlewski to nazwisko wchodzące w strefę wyborczych wpływów PO. Jest jednak pytanie o wagę szyldu i wagę nazwiska, innymi słowy, czy wyborca zada sobie trud odnalezienia tego nazwiska akurat na liście PSL?
W PSL nazwiska ważne były zawsze. Jeśli ma się dobre nazwisko, to ludzie zawsze je znajdą i wiele elekcji dla PSL już to potwierdziło. Tym bardziej łatwiejsze będzie odnalezienie nazwiska spoza PSL, a przecież w tym przypadku chodzi o dobre, bo ostatnie miejsce na liście.

Pan mówi, że Działoszyński jest rozpoznawalny w całym kraju. Czy na pewno? Bo mnie się wydaje, że generała kojarzy głównie branża mundurowa i politycy, a nie przeciętny wyborca.
Najważniejszą rolę, jaką spełnia generał Działoszyński na naszej liście jest przełamanie stereotypu, że PSL nie posiada w Łodzi osób rozpoznawalnych i spoza tradycyjnego kręgu wyborców PSL. Druga ważna sprawa, to fakt, że jest to kandydat reprezentujący służby mundurowe. Czy to jest straż pożarna, czy policja, to jednak istnieje między tymi służbami solidarność, także w zróżnicowaniu na tych, którzy pełnią służbę, i tych, którzy już ją zakończyli.

Z tego wynika, że na generała mieliby głosować policjanci. Ale on wcale nie musi być takim magnesem, bo gdy był tu komendantem wojewódzkim, ostro spierał się ze związkami zawodowymi policji.
Ale wiele dobrych przedsięwzięć zrealizował w garnizonie wojewódzkim, mam na myśli chociażby doposażenie komend policji i dobrą współpracę z innymi służbami. Związki zawodowe mogą mieć inne zdanie, ale ich potrzeby także były zaspokajane, zatem nie sądzę, by akurat to było kluczem przy głosowaniu policjantów na generała.

A John Godson? Ma dosyć karkołomną ścieżkę polityczną, od PO przez Gowina do PSL. A przy tym jest o wiele bardziej konserwatywny od przeciętnego wyborcy PSL. Tymczasem oczekiwanie zapewne jest takie, że zdobędzie co najmniej tyle, ile w wyborach na prezydenta Łodzi...
Analizowałem jego wyniki wyborach na prezydenta Łodzi i w eurowyborach, gdzie startował z listy, której nazwy nikt dziś nie potrafi powtórzyć. A mimo to w samej Łodzi zdobył kilkutysięczny wynik. Analizuję także to, co pisze się o jego kandydowaniu na forach i portalach społecznościowych i wniosek jest jeden: John Godson ma swój twardy elektorat i z jakiej partii by nie kandydował, ludzie na niego zagłosują. Znają go, są wdzięczni za jego pomoc i zaangażowanie w wiele spraw.

Skoro już mówimy o mocnych nazwiskach spoza PSL na listach PSL, to już kiedyś w Łodzi to testowaliście. Detektyw Krzysztof Rutkowski był waszym kandydatem, wtedy jeszcze bez obciążeń wizerunkowych, ale z jego wynikiem szału nie było...
Jest pytanie o specyfikę tamtych czasów i sposób prowadzenia jego kampanii. Gdy widzę dziś jak kampanię prowadzą nasi kandydaci, m.in. ta trójka o której mówiłem, to nie sposób nie zauważyć ich nieprzeciętnej aktywności. Generał Działoszyński na przykład nie skupia się wyłącznie na spotkaniach ze służbami mundurowymi, a widać go na festynach i targach, gdzie rozdaje jabłka i rozmawia z ludźmi. Nie zamyka się w gabinecie, i nie prowadzi kampanii tylko przez internet. Ludzie potrzebują kontaktu, a nie gabinetowych kandydatów i taki styl kampanii przyniesie efekt.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki