Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dariusz Klimczak: "Tak, mogłem być marszałkiem województwa łódzkiego..."

rozm. Marcin Darda
Krzysztof Szymczak
Z Dariuszem Klimczakiem (PSL), nowym wicemarszałkiem województwa łódzkiego, rozmawia Marcin Darda.

Przy wejściu do pańskiego gabinetu jest nowa tabliczka: "Wicemarszałek województwa łódzkiego". Wystarczy jak na pańskie ambicje?

To dla mnie bardzo ważna funkcja. Nie zamierzam jednak pełnić jej wiecznie. Jeśli się okaże, że wyborcy powierzą mi inny mandat, to z pewnością chciałbym działać dla całego kraju.

Fakt, wybory do Sejmu już za rok. Ale zatrzymajmy się chwilę przy tych, które za nami. Mógł Pan przecież być marszałkiem województwa...

Tak, mogłem nim być, bo PSL wygrało te wybory jeśli chodzi o nasz układ koalicyjny PO-PSL. Od samego początku zakładaliśmy taką koalicję, a może trochę niespodziewanie dla naszych partnerów z PO okazaliśmy się odrobinę lepsi w układzie procentowym, bo w układzie mandatowym mamy remis. Ale nie zmienia to faktu, że to my, PSL, mieliśmy pierwszeństwo do wytypowania marszałka województwa.

No to dlaczego wam nie wyszło?

Przyjęliśmy wariant kontynuacji, który jest tak samo akceptowany przez PO jak i PSL.

To wiemy, pytanie co nie zadziałalo podczas negocjacji z PO? Przecież nie ukrywaliście swoich ambicji...

Zadziałało wszystko, a w tym przypadku nie ma mowy o jakichś ambicjach. Trzeba, aby współpraca w zarządzie województwa była bardziej zgodna niż dotychczas. My nie narzekamy, nie mamy większych problemów, chodzi jednak o to, że wyniki nowych wyborów to nowa rzeczywistość. Nie chcieliśmy rewolucji, Platforma ma marszałka, a PSL większość w zarządzie. Myślę, że to jest równoważnik, który doprowadzi województwo łódzkie do nowych rezultatów, bo przede wszystkim o to nam chodzi.

Jest was trzech w zarządzie, z PO tylko dwie osoby. Chodzi o to, że macie po prostu jedno stanowisko więcej, czy też ta wasza większość pozwoli wam kreować bardziej styl zarządzania województwem?

W umowie koalicyjnej zapisaliśmy, że każda ze stron będzie mieć możliwość realizowania własnego programu. Nowy układ daje nam możliwość większego wpływu na to, co my chcemy robić dla regionu. Trzecia osoba w zarządzie to wpływ na kolejne ważne obszary zarządzania województwem. Kolejna rzecz to fakt, że nie przypominam sobie przez sześć lat mojej pracy w zarządzie województwa głosowania, podczas którego jedna strona wystąpiłaby przeciwko drugiej. Zawsze udawało się znależć konsensus. Może nie tak szybko jak myśmy tego oczekiwali, bądź nasi partnerzy z PO. Ale ten wynik gwarantuje to, że do konsensusu będziemy dochodzić szybciej.
Macie PO w garści. Przegłosujecie ich za każdym razem...

Ale my w takich kategoriach tego nie rozpatrujemy...

Ale nie oddaliście przecież Platformie stanowiska marszałka tylko za większość w zarządzie. Jak będzie wyglądać dalsza część konsumpcji tego sukcesu wyborczego PSL?

Konsumpcja sukcesu to zrealizowanie tych założeń, które stawialiśmy sobie przed wyborami. Każdy z nas, kandydatów, przedstawiał podczas kampanii swój program, zatem ten kto radnym został, albo jest w zarządzie województwa, jest w komfortowej sytuacji, bo ma łatwiejszą ścieżkę do realizowania tego programu. Moje priorytety to obwodnica Kurzeszyna, Białej Rawskiej, przebudowa drogi wojewódzkiej przez Tomaszów Mazowiecki, na którą wszyscy czekają przez wiele lat. To jest dla mnie konsumpcja sukcesu.

Każdy tak mówi. A jak zapytać w Platformie jaką cenę zapłacą PSL-owi za oddanie im marszałka, można usłyszeć, że "chłopaki z PSL wyczyszczą nas ze wszystkiego"...

Nie wierzę, że ktoś z Platformy coś takiego mógł powiedzieć....

Nie? Ale przecież to jest naturalne, że jeśli ktoś wygrywa wybory, to chce więcej stanowisk dla osób, które będą te wasze priorytety realizować. Tym bardziej, że chodzi przecież o PSL, bardzo doświadczoną formację w tych sprawach...

Ale dotychczas udawało się realizować nasze priorytety za pomocą tych narzędzi, które mieliśmy. Uważam, że skoro mamy po dziecięcioro radnych i PO ma tyle samo radnych, to są to najlepsze gwarancje dla programów, a nie osoby kierujące innymi jednostkami.

Mam rozumieć, że nie rozmawiacie z PO o nowej obsadzie kierownictw departamentów czy zarządów spółek, agencji i funduszy?

Nie prowadzimy żadnych rozmów z PO na temat zmian personalnych, rozmawiamy o programie.

Aparat partyjny wam się zbuntuje...

Są funkcje dla osób z nadania politycznego, ale są także funkcje obsadzane poprzez konkursy. Do tej pory nie zastanawiałem się na temat tego, co może nam wyjść z tego w sensie nabytków personalnych w instytucjach podległych marszałkowi. Istotne jest to, że mamy większość w zarządzie oraz taką samą liczbę radnych w sejmiku co PO. Na razie rozmawiamy o programie, jak skończymy te rozmowy, to może porozmawiamy o jakichś kwestiach personalnych.
No i co z Panem dalej? Sejm?

Jeśli wyborcy zechcą.... Świetnie się tu czuję, te rzeczy, które robię dają efekty. Rozwijam się, ale chcę się rozwijać jeszcze konkretniej. Te problemy, z którymi się spotkałem w zarządzie województwa, choćby w ochronie zdrowia, są czasem nie do rozwiązania z pozycji samorządowca. Chciałbym wpływać na te problemy z pozycji legislacyjnej, jako poseł, czy z pozycji rządowej, wykonawczej. To wszystko zależy też od przyszłości naszej koalicji z PO.

Właśnie. Co z tą koalicją będzie, jeśli za rok większość parlamentarną zdobędzie PiS? Co wtedy zrobi PSL w sejmiku?

Przypuszczam, że nic, bo ta koalicja jest podpisana na cztery lata, a nie na rok. Nigdy nieukrywałem, że z PiS nie jest nam po drodze i na dzień dzisiejszy raczej nie znalazłbym posła w naszej partii, ani radnego sejmiku, który myślałby o zmianie tej koalicji.

Może na dziś nie, ale pojawiają w kuluarach różne strategie czy taktyki , które mówią, że PSL w sejmiku bęzie się przez najbliższy rok często uśmiechać do PiS i denerwować tym Platformę...

Na pewno takich zamiarów nie mamy. To na czym PSL się skupi to ciężka robota, która powinna przynieść nam utrzymanie dobrego wyniku z wyborów samorządowych. Chcemy wyciągnąć wnioski z naszej kampanii, ale nie tylko, bo przecież nie sama kampania jest kluczem do zwycięstwa. Trzeba spojrzeć szerzej i wstecz, na ostatnie lata naszej działalności w województwie i z tego wyciągnąć wnioski. My często mówimy w PSL, że ostatnie wybory to powtórka z 1993 r., kiedy zrobiliśmy największy sukces w ciągu ostatnich 25 lat wolnej Polski. Jeśli nie popełnimy żadnych błędów, jeśli pójdziemy za ciosem, to na pewno osiągniemy sukces w wyborach parlamentarnych. Myślę, że ponad 10 proc. poparcia.

Ale są tacy, którzy mówią, że właśnie w trzech okręgach województwa łódzkiego wytraciliście uderzenie, bo straciliście szansę na stanowisko marszałka województwa.

Ale tę sytuację równoważy ilość członków zarządu województwa. Jestem przekonany, że z marszałkiem Stępniem współpraca będzie się nam układać jeszcze lepiej niż dotychczas...
Z pewnością. PSL ma przecież przewagę w zarządzie...

(śmiech) Myślę, że nie tylko dlatego. Jesteśmy po tylu rozmowach, świetnie się znamy, mamy za sobą kilka trudnych projektów, wiemy jak ze sobą rozmawiać, poza tym po stronie PSL i PO dobrze wiemy i pamiętamy, w jakich sytuacjach ktop miał rację. Jestem także pewien tego, że nasz partner koalicyjny uwierzy, że jesteśmy w stanie zrobić zawsze lepszy wynik od SLD, i że PO nie musi się oglądać i szukać partnera po drugiej stronie. Często to o nas się mówi, że się tak rozglądamy. Ostatnie wybory pokazały, że to PSL jest najstabilniejszym partnerem tej koalicji.

Media ogólnokrajowe pełne są różnych spekulacji na temat słabnięcia w PSL prezesa Janusza Piechocińskiego, mówi się, że ma sporą opozycję w partii. Czy to znaczy, że Pan, prawa ręka Piechocińskiego w partii, też ma w regionie łódzkim opozycję wewnątrz PSL?

Na pewno nie. Janusz Piechociński nie ma jakiejś specjalnie dużej ilości oponentów w PSL. Ma taką opozycję, jak prezes każdej innej partii w Polsce, a ona dotyczy w PSL nie kierunku rozwoju partii, tylko konkretnych, jednostkowych spraw. To potwierdza się we wszelkiego rodzajach głosowaniach. Podobnie jeśli chodzi o mnie... Nie widzę takich problemów w województwie łódzkim.

Gdy ostatnio rozmawiałem z prezesem Piechocińskim, powiedział, że nie odpuści sprawy przejścia posła Mieczysława Łuczaka do NIK. Co w tym temacie?
Wszystko zależy od premiera Piechocińskiego i prezesa NIK...

rozmawiał Marcin Darda

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki