Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dąsy, pąsy i puder

Łukasz Kaczyński
Łukasz Kaczyński
Łukasz Kaczyński Dziennik Łódzki/archiwum
Przeżywamy wiekopomne wydarzenie pod hasłem "Łódź miastem kobiet". Nic dziwnego, że kapryśna jak podstarzała panna jest władza w Łodzi. Z uwagi na wiek, panna ta, sprytna, ale nie dość, próbuje przekonać, że ma sklerozę, albo że cierpi na niekontrolowany słowotok. W obu przypadkach niezmienne jest, że za słowa trzeba wziąć odpowiedzialność i wiek nie jest tu usprawiedliwieniem.

W kwietniu wiceprezydent Agnieszka Nowak zapowiedziała: "Po kilkunastu latach dyrekcji Pani Ewy Pilawskiej warto byłoby poznać różne, nowe koncepcje na prowadzenie tego teatru i wybrać najciekawszy program artystyczny i koncepcję zarządzania instytucją". Konkurs miał być ogłoszony przed wakacjami. Byłaby to sytuacja uczciwa. Te naście lat "warty" na stanowisku to zarówno argument za, jak i przeciw.

Niby scena ma ciągłość programową, ale przecież pełnienie funkcji dyrektora przez tyle lat (ile to już opcji politycznych przetoczyło się przez ten czas przez Łódź?) stwarza możliwość utraty dystansu do "własnej" placówki. I z tym chyba mamy do czynienia, przynajmniej patrząc na brak artystycznych efektów w "Powszechnym" w ostatnich sezonach. Spektakle pikują, ale ten argument widać nie interesuje autorów listów w obronie dyrektor teatru (jak rozumiem podpisani pod jednym z nich, Krystyna Janda i Krystian Lupa identyfikują się z poziomem spektakli teatru?).

Szczególny wydaje się w tym kontekście niedawny list "środowiskowy" do prezydent Łodzi, którego autorzy pytali "dlaczego nasza kultura nie kreuje?". Lokalni "oburzeni" tak się zapędzili, że zaczęli pytać dlaczego w Łodzi nie tworzą "najważniejsi polscy reżyserzy ostatnich kilkunastu lat": Klata, Warlikowski, Strzępka. Autorytatywność pytania, które jest de facto żądaniem, przekonanie o własnej nieomylności i o decydowaniu za kogoś innego (za dyrektorów) ma w sobie coś niepokojącego.

Wracając do konkursu. Czy władza chce poznać te "różne i nowe koncepcje" na Teatr Powszechny? Chyba tylko dzięki nieoficjalnym rozmowom, bo wakacje za pasem, a o konkursie ani słuchu, ani widu. Czyżby jednak władza rozmyśliła się? Nie pierwszy raz w ostatnim czasie. W środę na wyjazdową sesję przyjechała do Łodzi sejmowa komisja kultury. Zapowiedź w mediach była taka, że będzie to świetna okazja, by pogadać z władzami o nowej filmowej instytucji kultury, której projekt ministrowi wysłał łódzki magistrat. I znów stara panna zmieniła zdanie. Bo podobno projekt, który wysłano jest w powijakach.

A co z "Powszechnym"? Czyżby władza postanowiła jednak mianować obecną dyrektor na nową dyrektor? Co jest tego powodem? Lęk o utratę wyborców? Czy to nie główna odpowiedź na pytanie dlaczego łódzka kultura nie kreuje? Jako puentę dodać można pierwsze słowa z komentarza pani wiceprezydent: "Ogłoszenie konkursu nie jest skierowane przeciwko obecnej Pani Dyrektor i nie ma związku z toczącą się jeszcze w instytucji kontrolą". W tym kontekście rzeczywiście nie jest "przeciw". Czym więc była kontrola finansów w teatrze i wyciek jej wyników do mediów? Odwróceniem uwagi? Od czego?

Łukasz Kaczyński

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki