Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dawne podłódzkie wsie, które dziś są częścią wielkiego miasta

Anna Gronczewska
archiwum Dziennika Łódzkiego
Nowosolna, Mileszki i Radogoszcz znajdują się dziś w granicach Łodzi. Przed laty były wsiami znajdującymi się na przedmieściach miasta zamieszkałymi w dużej mierze przez ludność niemiecką.

Niedawno w całej Polsce głośno było o Nowosolnej, gdzie w płomieniach stanął dach kościoła. Tę świątynię zbudowano w latach 80. XX w. Nie ma już tam zabytkowego kościółka, który został przeniesiony do Skansenu Architektury Drewnianej w Łodzi. A właśnie tę świątynię wybudowali w Nowosolnej niemieccy osadnicy.

Nowosolna
Pierwsi przybyli tu 1802 r. Najwięcej z Wittenbergi, dokładnie z miejscowości Sulzfeld, czyli Solnej Wsi. Miejsce, w którym się osiedli, nazwali Neusulzfeld. Po spolszczeniu wsi nadano nazwę Nowosolna. Wśród niemieckich osadników, którzy w niej zamieszkali, byli też mieszkańcy Badenii, Lotaryngii, Prus, Bawarii i Poznańskiego.

O osadnikach w Nowosolnej pisze w książce „Niemieckimi śladami po Ziemi Obiecanej” Krystyna Radziszewska. Z ich przybyciem wiąże się pewna legenda.

„Głosi ona, że pierwsi osadnicy zastali biedną, małą osadę, która - ich zdaniem - nie mogła zagwarantować im dostatniego życia i z tego też powodu nie wiązali z nią swej przyszłości, a wręcz przeciwnie, chcieli ją jak najszybciej opuścić” - czytamy w książce Krystyny Radziszewskiej. - „Aby zatrzymać osadników, miejscowa szlachta wyprawiła dla nich ucztę, na którą przeznaczono dwa woły i duże ilości wina. I tak, dzięki pomysłowości szlachty, dwa woły przyczyniły się po powstania wzorcowej osady niemieckiej w okolicy Łodzi.”
Niemieckie gospodarstwa miały po 10 - 17 ha. Osadnicy nie odrabiali pańszczyzny, ale płacili czynsz. Nowosolna miała z czasem zostać miastem powiatowym, ale do tego nigdy nie doszło. Choć osada ta była kiedyś większa od sąsiedniej Łodzi. Liczyła 1059 mieszkańców, którzy zajmowali 86 domów. Większość niemieckich osadników była wyznania ewangelicko-augsburskiego. Dlatego niedługo po przybyciu do Neusulzfeldu zaczęli myśleć o budowie kościoła.

Jego projekt w 1811 r. sporządził Sylwester Szpilowski, budowniczy departamentu kaliskiego. Bardziej znanym architektem był jego ojciec Hilary, który projektował m.in. pałac w Walewicach. Niestety, projekt sporządzony przez Sylwestra Szpilowskiego musiał blisko pół wieku czekać na realizację. Jego autor nie doczekał wzniesienia kościoła protestanckiego w Nowosolnej. Umarł w 1832 r.

Natomiast budowę drewnianej świątyni w Nowosolnej rozpoczęto w 1848 r., a zakończono cztery lata później. Prace wykończeniowe trwały do lat 80. XIX w.

Pierwszy pastorem został Eduard Kuenzell. Po latach wspominano też Ferdynanda Zafta. Kiedy wybuchła, II wojna światowa, jako obywatel Polski, został powołany do naszej armii. Walczył podczas kampanii wrześniowej. Potem trafił do niemieckiej niewoli. Został z niej zwolniony i wrócił do Nowosolnej. Ale nie długo przebywał w domu. Tym razem do wojska powołali go Niemcy. Wrócił z frontu w 1944 r. jako inwalida wojenny.

W XIX w. do Nowosolnej przybyli Bracia Morawscy, czyli ewangelicy reformowani. Korzystali z kościoła luteran, ale wybudowali w pobliżu własny dom modlitwy. Nie ma dziś po nim śladu, ale z relacji mieszkańców Nowosolnej wynika, że stał jeszcze po zakończeniu II wojny światowej.

Starsi mieszkańcy Nowosolnej pamiętają, że gdy wkroczyli tam Rosjanie, to niemieckich mieszkańców tej wsi zgromadzono w domu modlitwy Braci Morawskich. Potem część z nich wysłano na Syberię, inni wyjechali do Niemiec.

Z relacji zasłyszanych w Nowosolnej wynika, że z niemieckich mieszkańców pozostały dwie rodziny. Jedną z nich byli Franzmanowie. Była to matka z synem. Kobieta za nic nie chciała opuszczać rodzinnych stron. Została w Nowosolnej i z synem pracowała jako parobek w rodzinnym gospodarstwie, które zajęli nowi osadnicy. Wielu z nich przybyło ze wschodnich rubieży Polski. Kiedy jednak starsze pokolenie dawnych mieszkańców Nowosolnej umarło, ich dzieci wyjechały do Niemiec.

Mileszki
We wrześniu 2015 r. o Mileszkach mówiła cała Polska. Spłonął wtedy zabytkowy, drewniany kościół św. Doroty. Nazwa Mileszki pojawia się już w zapiskach Jana Długosza z 1393 r. Kronikarz potwierdza, że kościół parafialny stał tu już w XI w. Mileszki widnieją też na mapie Księstwa Mazowieckiego pochodzącej z ok. 1200 r. Widać na niej, że osada położona jest wśród rozległych lasów i ma własny kościół parafialny.

Z zapisów kroniki parafialnej wynika, że drugi drewniany kościółek wybudowano między 1415 a 1418 r. Stanął w miejscu wcześniej spalonej świątyni. Zbudował go Maciej z Mileszek za pozwoleniem arcybiskupa gnieźnieńskiego Fryderyka kardynała Jagiellończyka. Kościół ten też się spalił.

Niestety, kronika parafialna nie podaje, w jakich okolicznościach doszło do pożaru. Miał on miejsce w 1543 r. W tym samym roku wybudowano kolejny kościół, z bali modrzewiowych, kryty gontem. W 1767 r. kościół znów się palił. Na szczęście, ogień nie strawił całej świątyni. Nie trzeba było jej na nowo budować. Wystarczył gruntowany remont. Parafia Mileszki znajdowała się w archidiecezji gnieźnieńskiej, archidekanacie łęczyckim i dekanacie zgierskim, w woj. łęczyckim, powiecie brzezińskim.

- Łódź przecież wtedy była wsią - zaznaczała w rozmowie z nami Teresa Badowska, mieszkanka Mileszek.

Teresa Badowska wyczytała też w kronice parafialnej, że w latach 90. XVIII w. skradziono wota, które wierni składali w podzięce za łaski otrzymane za pośrednictwem znajdującego się w ołtarzu głównym, słynącego z cudów obrazu przedstawiającego Koronację Najświętszej Marii Panny. Była też księga, w której zapisywano otrzymywane łaski, ale zaginęła podczas II wojny światowej.

Kościół św. Doroty ucierpiał podczas I wojny światowej. W okolicach rozgrywała się słynna bitwa łódzka. W 1914 r. jeden z pocisków armatnich trafił we wschodnią ścianę kościoła na wysokości okien. Zniszczenia odbudowano.

Jeszcze przed wojną parafia mogła pochwalić się dwoma dzwonami - Piotrem i Pawłem. Niestety, w czasie II wojny światowej zabrali je Niemcy i prawdopodobnie przetopili na armaty.

Jedna z mieszkanek Mileszek, pani Krystyna, mówiła nam, że pamiętała dobrze wrzesień 1939 r. Początkowo ich kościół był otwarty. Ale w 1941 r. go zamknięto. Księdza Maciejewskiego, który był proboszczem, wywieziono. W plebanii z 1890 r. Niemcy urządzili szpital.

- To była porodówka - wspominała pani Krystyna. - Przywozili tam żony niemieckich oficerów z całej okolicy. A do zamkniętego kościoła to nawet nie można było podejść.

Pani Krystyna zapamiętała jeszcze jedno wydarzenie z czasów niemieckiej okupacji.

W Mileszkach mieszkało sporo Niemców. Jeden z nich miał dom na przeciwko kościoła. Przed wojną nazywał się Białasiński, a po jej wybuchu zmienił nazwisko na Weis. Podobno, gdy wkroczyli do Mileszek Niemcy, to kazali mieszkańcom strzelać do figurki Matki Boskiej, która stała zaraz za kościołem, przy wejściu na parafialny cmentarz. Nikt nie chciał się zgodzić.

- Tylko ten Weis wziął pistolet i zaczął strzelać do Matki Boskiej - opowiadała nam pani Krystyna. - Jeszcze dziś na tej figurce widać ślady po kulach. Potem kamienie, na których stała figura ułożono przy dzwonnicy. A samą figurkę w czasie wojny ktoś przechował. Nie wiem, kto.

Pani Krystyna twierdziła, że Weisa spotkała kara za to, co zrobił. Powołano go do hitlerowskiego wojska i trafił na front wschodni. Jak opowiadano w Mileszkach, najpierw stracił rękę, a potem zginął.

- Moja mama tego Weisa, jak był dzieckiem, wychowywała - wyjaśniała pani Krystyna. - Kiedyś przybiegła do niej jego zapłakana żona i powiedziała, co się stało, że zginął na froncie.

Radogoszcz
Pierwsze wzmianki o wsi Radogoszcz pochodzą z XIII w. Dokładnie w 1242 r. miał tu ponoć miejsce zjazd książąt polskich, na który przybył książę Konrad I Mazowiecki.

Nazwa Radogoszcz pochodzi od Radogosta. Był on prawdopodobnie pierwszym właścicielem tej wsi. Przez wieki Radogoszcz był prężnie rozwijającą się wsią. Z czasem znalazł się między dwoma szybko rozrastającymi się miastami włókienniczymi - Łodzią i Zgierzem.

Na początku XIX w. właścicielem dóbr radogoskich został Stanisław Strzałkowski. To on sprowadził tu osadników z Prus. Wycinał partie lasu i osadzał ich na tak powstałych działkach.

Radogoszcz został siedzibą gminy. W 1817 r. gmina radogoska, która obejmowała wieś Radogoszcz i kolonię Żabieniec, liczyła już ponad tysiąc mieszkańców. Większość z nich była niemieckiego pochodzenia i wyznania ewangelicko-augsburskiego.

Radogoszcz należał do parafii luterańskiej w Zgierzu. Ale podobno już w 1798 r. istniała tu szkoła ludowa prowadzona przez luteran. Tak przynajmniej wynika z dokumentów podający spis szkół ewangelickich objętych nadzorem pastora parafii Iłów Benjamina Gotlieba Wittholda.

Iłów to miejscowość położona dziś w pow. sochaczewskim. Ale wtedy nie było jeszcze parafii ewangelicko-augsburskiej w Zgierzu, więc ta w Iłowie znajdowała się najbliżej Radogoszcza.

W 1910 r. wybudowano na Radogoszczy budynek z dwoma salami lekcyjnymi i mieszkaniem dla kantora. Wzniesiono wtedy też dużą salę, która mogła pomieścić 150 osób. Z tego wynika, że na Radogoszczu był już wtedy kantorat. Kantoraty działały przy ewangelickich szkołach.

- Stowarzyszenie mieszkańców opodatkowywało się na utrzymanie nauczyciela - wyjaśniał nam ks. Marcin Undas, proboszcz parafii ewangelicko-augsburskiej Opatrzności Bożej w Zgierzu. - Ale on nie tylko uczył dzieci, ale też odprawiał tzw. nabożeństwa czytane. Taki nauczyciel w tygodniu uczył, a w niedzielę stawał się kantorem odprawiając nabożeństwa. Po południu prowadził jeszcze szkółkę niedzielną dla dzieci, czyli dodatkowe lekcje religii w formie nabożeństwa. Kantor prowadził też pogrzeby okolicznych mieszkańców. Jeśli umarł jakiś zasłużony parafianin, a rodzinę było na to stać, to proszono wtedy pastora

.

Taki kantorat był więc na Radogoszczu. Ale liczba luteran w tej wsi ciągle się zwiększała. Dom z salami parafialnymi stawał się za mały. Podobnie było ze znajdującym się tu cmentarzem. Tak więc w 1913 r. kantorat w Radogoszczu dostał zezwolenie na zakup czterech mórg ziemi na nowy cmentarz luterański.

Z czasem zaczęto myśleć o budowie kościoła ewangelicko-augsburskiego, a także założeniu osobnej parafii. W 1920 r. protestanci kupili plac, na którym miała być wzniesiona świątynia.

Właścicielem działki została parafia ewangelicko-augsburska w Zgierzu. Wcześniej bowiem - jak już wspominaliśmy - ewangelicy z Radogoszcza, należeli właśnie do niej. Luterańska parafia w Zgierzu powstała na początku XIX w. W 1823 r. w tym mieście zbudowano ewangelicka plebanię. Zamieszkał w niej ks. Henryk Bando, który 7 stycznia 1829 r. został oficjalnie mianowany pierwszym proboszczem parafii ewangelicko-augsburskiej w Zgierzu. Cztery lata wcześniej rozpoczęto budowę zgierskiego kościoła ewangelików. Jego projekt sporządził architekt Bonifacy Witkowski. Już po roku świątynia była gotowa. Był to pierwszy ewangelicki kościół w regionie łódzkim.

Kiedy jednak zaczęto myśleć o budowie świątyni na Radogoszczu, proboszczem zgierskiej parafii był już pochodzący z Łodzi ks. Aleksander Falzman. Został nim w 1920 r., po odejściu ks. Karola Seriniego.

Ks. Falzman administrował zgierską parafią do wybuchu II wojny światowej. Wtedy kościół w Zgierzu został zbombardowany. Niedługo po tym ks. Falzman został aresztowany przez Niemców wraz z grupą zgierzan jako zakładnik. Po kilku dniach został zwolniony, ale proboszczem parafii zgierskiej został kapelan wojskowy.

Ks. Falzman został ponownie aresztowany 28 września 1939 r. Więziony był na początku na Radogoszczu, a potem wywieziony do obozu w miejscowości Dachau, gdzie został zamordowany w 1942 r.

A to dzięki ks. Aleksandrowi Falzmanowi została wydzielona parafia na Radogoszczu. Stało się to w 1932 r. Wtedy to radogoski kantorat został przemianowany na parafię św. Michała. Ale jej hipoteczną właścicielką dalej była parafia zgierska. W 1932 r. rozpoczęła się budowa domu parafialnego. W tym samym roku wybrano pierwszego i - jak potem pokazuje historia - jedynego proboszcza parafii św. Michała na Radogoszczu. Został nim 28-letni wtedy ks. Arthur Paul Schmidt, potomek aleksandrowskich tkaczy. Po dwóch latach udało się zbudować dom parafialny. Wtedy też przystąpiono do wznoszenia kościoła.

W 1938 r. świątynia była gotowa w stanie surowym. Kościół był dosyć duży. Miał 27 metrów długości i 15,5 metra szerokości. Budowała go firma łódzkiego przedsiębiorcy Juliusza Seiferta. Wznoszono go z ofiar parafian. Przed wybuchem wojny świątynia niemal w całości była pokryta dachem.

Jak zanotowano w kronikach, wnętrze świątyni miało być pozbawione podpór i filarów, z wolną perspektywą na ołtarz i kazalnicę, z emporą dla organów i chórzystów. Pod amboną było miejsce przeznaczone na urządzenie sali konfirmacyjnej. Miały tam mieć miejsce tzw. godziny biblijne i nauki konfirmacyjne.

W 1939 r. odbyła się w niej pierwsza uroczystość konfirmacji. Wówczas parafia św. Michała na Radogoszczu liczyła już ok. 4 tys. wiernych. W jej skład wchodził kantorat na Żabieńcu i stacja kantoralna we wsi Rogów. Wybuch II wojny światowej sprawił, że kościół św. Michała na Radogoszczu nie został wykończony, choć był czynny podczas okupacji.

Proboszczem był cały czas ks. Arthur Paul Schmidt. Jako pastor z tzw. opcji niemieckiej został w 1940 r. mianowany referentem do spraw porządku nabożeństw i liturgii w Kościele Ewangelicko-Augsburskim. Między 1940 a 1945 rokiem był zarządcą łódzkiej superintendentury na podległe jej parafie w Brzezinach, Nowosolnej, Konstantynowie, Aleksandrowie, Zgierzu, Ozorkowie, Łęczycy i Poddębicach.

Zanim wkroczyły wojska radzieckie, ks. Schmidt wyjechał z Radogoszcza. Osiedlił się w Niemczech. Dożył 95 lat. Zmarł w 1999 r. w miejscowości Schwabach bei Neurnberg. Tam po wojnie wiele lat był proboszczem luterańskiej parafii.

Po wojnie luterański kościół na Radogoszczu przejęli ojcowie karmelici, którzy wykończyli wnętrze świątyni.

30 czerwca 1960 r. w Warszawie podpisano akt notarialny. Adolf Waldemar Gaspary sprzedał w imieniu parafii ewangelicko-augsburskiej w Zgierzu nieruchomość przy ul. Liściastej 9 zakonowi karmelitów bosych za 710 tys. zł.

Tak karmelici stali się pełnoprawnymi właścicielami kościoła, plebanii i ogrodu na łódzkim Radogoszczu.

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki