Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Debata Dziennika Łódzkiego. Mniej opakowań to ulga dla środowiska i niższe koszty

Witold Głowacki
W naszej redakcji odbyła się debata na tematy związane z gospodarką odpadami w województwie łódzkim. Rozmawialiśmy o tym, co powinniśmy zrobić, aby osiągnąć wysoki poziom recyklingu i uratować nasze środowisko naturalne.

W naszej debacie wzięli udział: Bogumiła Kapusta, dyrektor Wydziału Rolnictwa i Transportu Łódzkiego Urzędu Wojewódzkiego w Łodzi; Edyta Marcinkowska, zca dyrektora Departamentu Rolnictwa i Ochrony Środowiska Urzędu Marszałkowskiego Woj. Łódzkiego oraz Arkadiusz Frączkowski, dyrektor ds. inwestycji w firmie Eko Region. Poniżej przedstawiamy obszerne fragmenty debaty.

Redakcja: Czy obecny system segregacji odpadów sprawdza się? Czy nasze domowe odpady segregujemy dostatecznie starannie? Co moglibyśmy jeszcze poprawić w codziennych staraniach o czyste środowisko?

Arkadiusz Frączkowski: Obecnie obowiązujący system podziału na pojemniki zielone (papier), żółte (tworzywa), niebieskie (papier), brązowe (bioodpady) i czarne (zmieszane, resztkowe) jest systemem dość dobrym, ale najważniejsze jest to, aby był on utrzymywany przez dłuższy okres. Nie czas teraz na zmiany, a pojawiają się przecież pomysły (na przykład) powrotu do trzech pojemników. My jako firma oceniamy, że segregacja przebiega dość dobrze, choć oczywiście mamy też grupę 10 procent mieszkańców, którzy nie segregują i pewnie nigdy nie będą segregować swoich odpadów. Natomiast ta jednak dość powszechna segregacja odpadów powoduje, że mamy dużo lepszy produkt do wejścia na linie dalszego sortowania. Można zauważyć, że odpady opakowaniowe suche z żółtego pojemnika mają coraz lepszą jakość, choć ze względu na dużą różnorodność tych materiałów nie wszystko jesteśmy w stanie zagospodarować. Że makulatura i szkło są dość dobrze posegregowane, że pojawia się coraz więcej selektywnie wydzielanych odpadów biodegradowalnych - kuchennych i ogrodowych. Ta ostatnia frakcja sięga już obecnie 13 - 19 procent. Ale w Unii jest średnio od 20 do 30 procent tych opadów, co pokazuje, jakie czekają nas jeszcze wyzwania, żeby osiągnąć ich poziom.

Bogumiła Kapusta: Kluczowe wydaje się ograniczenie ilości opakowań i wprowadzenie opakowań wielokrotnego użytku. Dyrektywa 850 Unii Europejskiej z 2018 roku wskazuje na konieczność ponoszenia kosztów przez producentów opakowań w związku z późniejszym zagospodarowaniem tych opakowań. Potrzeba nam trzech lat na wprowadzenie systemu kaucyjnego i takie jego dopracowanie, aby mógł się on zamknąć pod względem finansowym. Ministerstwo środowiska od dwóch lat pracuje nad wprowadzeniem systemu kaucyjnego poprzez narzucenie opłat na wytwórców opakowań, które mają w zamyśle finansować koszty ich zagospodarowania. W przypadku Polski ma to pokryć 80 procent tychże kosztów. Zmierza to w kierunku znacznego zmniejszenia ilości opakowań i myślę,że jest to tendencja właściwa, wypróbowana już w innych krajach Unii. Zapewne nie dogonimy szybko Szwecji, która właściwie nie ma już składowisk i musi sprowadzać do swoich sortowni odpady z Norwegii, ale wprowadzenie tzw. rozszerzonej odpowiedzialności producentów opakowań pomoże nam zminimalizować ich ilość i zmniejszyć koszty, jakie w tej chwili wszyscy - jako konsumenci - ponosimy, w związku z chociażby opłatami środowiskowymi. Najkrócej mówiąc: mniej opakowań oznacza lepszą ich segregację i niższe koszty.

Redakcja: Rozumiem, że system kaucyjny miałby objąć dużo szersze spektrum opakowań, nie tylko butelki...

Bogumiła Kapusta: Producenci powinni poczuć się zmuszeni do takiego przeprojektowania opakowań, aby łatwiej je było zagospodarować w sposób mniej uciążliwy dla środowiska, albo wręcz aby były to opakowania wielokrotnego użytku. Myślę, że w najbliższym czasie uda się ten system wprowadzić w życie. Efektem będzie obniżka kosztów segregacji i recyklingu, z korzyścią dla środowiska.

Edyta Marcinkowska: Widzimy zdecydowany postęp w segregowaniu odpadów. Ludzie widzą taką potrzebę i w coraz większym stopniu czują się odpowiedzialni za stan środowiska. Jednak w dalszym ciągu czuje się niedostatek edukacji ekologicznej i brak jest form zachęty proekologicznej. To zresztą jest kwestia dyskusyjna: czy zachęcać do segregowania, czy karać za jego brak. Najistotniejsze wydaje się kształtowanie dobrych nawyków i tu pojawiają się problemy: co zrobić ze słoikiem, z czego składa się wielowarstwowe opakowanie i gdzie je wyrzucić? Brak jest szczegółowej wiedzy o segregowaniu i potykamy się na takich właśnie, prostych czynnościach. Wspomniano tu wcześniej o 10-procentowej grupie mieszkańców, która nie daje się skłonić do segregowania. Jak ich przekonać? Moim zdaniem, należy edukować młode pokolenia, poczynając od przedszkolaków. Musimy dotrzeć do ludzi z prostym przesłaniem: czym lepsza segregacja, tym mniejsze koszty ponoszone przez konsumenta.

Arkadiusz Frączkowski: Chciałbym się jeszcze odnieść do wspomnianej tu wcześniej rozszerzonej odpowiedzialności producentów. Zgodzę się z tezą, że Kowalski mógłby zapłacić mniej za odbiór odpadów, gdyby składały się one z materiałów łatwo poddających się recyklingowi. Nasza firmowa sortownia jest jedną z najlepszych w województwie; posiada separatory optyczne i wydziela 18 frakcji. Moglibyśmy wydzielić jeszcze więcej frakcji, ale nie ma kto tego potem recyklingować, nie ma takiej firmy, która zechciałaby te posegregowane frakcje wykorzystać i przetworzyć. Gdyby opakowania były z materiałów, które łatwiej dadzą się rozdzielić na mniej frakcji, segregacja byłaby łatwiejsza i tańsza. Gdyby producent wykorzystujący opakowanie trudne do recyklingu, zapłacił znacznie wyższą opłatę niż ten, który wykorzystuje opakowanie proste, byłby się dwa razy zastanowił, czy nie zrezygnować z tak drogiego wariantu.

Redakcja: Jaki jest mechanizm przełożenia lepszej segregacji na niższe koszty? Czy kluczem jest tu zbyt wielka obecnie ilość odpadów resztkowych, pozostałych po selekcji, które ze względu na wysoką wartość energetyczną powinny być spalane, a cena ze ich spalenie jest teraz bardzo wysoka, bo jest za mało spalarni?

Arkadiusz Frączkowski: Prawda jest taka, że brakuje w Polsce instalacji do termicznego spalania odpadów - czy byłyby to typowe spalarnie, czy instalacje przy ciepłowniach i elektrociepłowniach. W Niemczech mamy ich ponad 90, we Francji około 60, u nas nie więcej niż dziesięć. Dlaczego nie powstają? Jedną z barier jest stan świadomości społecznej. Z pewności nowoczesne spalarnie odpadów są dużo bardziej bezpieczne dla środowiska niż spalanie węgla, koksu czy miału. Trudno jednak z tym przekazem dotrzeć do ludzi, bo każdy chce teraz dbać o środowisko, ale nikt nie chce w swoim sąsiedztwie zakładu, który mógłby się do tego przyczynić.

Redakcja: Czy inwestowanie w spalarnie to na pewno właściwy kierunek, czy ślepy zaułek, jak uważają niektórzy eksperci?

Bogumiła Kapusta: Sprawa nie jest jednoznaczna. Unieszkodliwianie odpadów w spalarni jest na pewno dużo bezpieczniejsze niż w inny sposób - ale pod warunkiem, że istnieje system stałego monitorowania procesu spalania. W Niemczech czy we Francji ten system działa bardzo dobrze i mieszkańcy coraz bardziej przekonują się do tego, aby spalarni było więcej. W Polsce mamy do czynienia z dużym oporem społecznym wobec budowy spalarni. Można byłoby go osłabić, starannie wybierając miejsca pod tego rodzaju inwestycje i uwzględniając wymóg dodatkowego wykorzystywania powstającej przy spalaniu energii, aby nie kończyło się to wyłącznie na spalaniu. Innym kierunkiem inwestowania powinny być biogazownie, ale też nie wszędzie, tylko tam, gdzie jest na przykład intensywna produkcja zwierzęca, jak choćby w gminie Grabica. Byłby surowiec do zagospodarowania i dodatkowy bonus w postaci energii z wytwarzanego gazu dla mieszkańców.

Edyta Marcinkowska: Nowoczesna spalarnia odpadów w pełnych rygorach zabezpieczenia jest na pewno potrzebna w naszym województwie. Kwestia spalarni odpadów znajduje się jednak w gestii ministerstwa środowiska - w świetle obowiązujących przepisów budowa takiego zakładu jest możliwa tylko wtedy, gdy wyrazi na to zgodę ministerstwo. Najważniejsze jest jednak to, aby odpadów do spalania i segregacji było znacznie mniej, abyśmy zmierzali w stronę gospodarki o obiegu zamkniętym, bo to jest kierunek przyszłościowy.

Arkadiusz Frączkowski: Zgadzam się, że musimy dążyć do ograniczenia ilości odpadów. Pamiętajmy jednak, że my dzisiaj w Polsce jesteśmy na etapie wytwarzania 300 - 400 kg odpadów rocznie na mieszkańca, zaś kraje rozwinięte mają ten bagaż w granicach ok. 700 kg na mieszkańca. Tak więc i u nas odpadów będzie zapewne w dalszym ciągu przybywać, i to niezależnie od naszych wysiłków w kierunku rozwoju systemu kaucyjnego i opakowań wielokrotnego użytku.

Redakcja: Mówiliśmy wiele o spalarniach, ale to przecież tylko część niezbędnej infrastruktury w dobrze funkcjonującej gospodarce odpadami. Co na przykład z sortowniami? Czy jest ich wystarczająco dużo?

Edyta Marcinkowska: Jeśli chodzi o instalacje do doczyszczania i segregowania odpadów, to faktycznie powinno być ich więcej. Problem jednak w tym, że nie ma dostatecznego zbytu na doczyszczone i wyselekcjonowane odpady. Innymi słowy, nie ma co z tym półproduktem zrobić, bo nie ma chętnych firm, które mogłyby je w następnym etapie wykorzystać do recyklingu. Dopóki można było eksportować odpady z tworzyw sztucznych do Chin, dopóty ten brak nie był tak widoczny jak obecnie. Odkąd Chiny zabroniły takiego importu, stał się on kolejną barierą. Nie wystarczy zatem rozbudowa instalacji wstępnej obróbki odpadów, skoro nie ma potem na nie zbytu. Wraca więc konieczność, o której już tu mówiliśmy, takiej przebudowy rynku opakowań, aby były one wytwarzane z materiałów, które dają się potem łatwo recyklingować. Bez tego cały system się zatka.

Redakcja: Jak bumerang wraca kwestia rozszerzonej odpowiedzialności producentów...

Arkadiusz Frączkowski: A na razie mamy odpady, z którymi tak naprawdę nie wiemy, co zrobić. Przykład brązowej butelki PET, przykład folii, których nie jesteśmy w stanie przetworzyć, bo nikt ich potem nie chce od nas odebrać... Możemy wydzielać dużo innych elementów składowych na linii sortowniczej, ale po co, skoro nikt ich dalej nie przetworzy i trzeba je będzie oddać do produkcji paliwa alternatywnego. My byśmy chcieli jak najwięcej recyklingu, ale zrezygnujmy z materiałów, które trudno jest potem przetwarzać. Albo stwórzmy rynek odbioru i przetwarzania także i tych trudnych materiałów, ale do tego potrzebny jest bodziec w postaci krążących w systemie pieniędzy. Skąd je wziąć? Oczywiście z opłat ponoszonych przez producentów w ramach ich rozszerzonej odpowiedzialności.

Redakcja: Kolejny problem gospodarki odpadami to składowiska, na które trafiają odpady pozostałe po selekcji, o niskiej wartości energetycznej, które nie nadają się do spalenia. Czy grozi nam ich przepełnienie?

Arkadiusz Frączkowski: Trzeba zacząć od tego, że nikt nie chce być sąsiadem takiego składowiska. I nie tylko składowiska, ale także wszelkich innych instalacji, takich jak spalarnie, kompostownie czy biogazownie. Obawiam się, że możemy dojść do takiego momentu, że trzeba będzie uchwalić specustawę, która nakaże realizację koniecznych inwestycji, nawet przy oporze społecznym. Składowiska zapełniają się w zastraszającym tempie, bo wytwarzamy coraz więcej odpadów. Kompostownie są na granicy wydolności, a spalarnie nie powstają. Co z tego, że składowiska są dobrze zabezpieczone, że mamy ciągły monitoring i wszelkie rygory narzucone przepisami są spełnione, skoro nikt nie chce składowisk na swoim terenie?

Edyta Marcinkowska: Jeśli chodzi o składowiska, to powinny one wystarczyć na najbliższe dziesięć lat. Zwracam uwagę na słowo „powinny”, bo tempo, w jakim one się zapełniają, może skrócić ten okres. Mówiliśmy już tutaj, że trudno o nowe składowiska, bo nikt nie chce być ich sąsiadem. Ale problem jest szerszy: budowa składowisk wymaga spełnienia wielu warunków. Nie może to być obszar zagrożenia powodziowego, nie może to być obszar bez naturalnej izolacji, nie może tam być zbiorników wód podziemnych. I jeśli to uwzględnimy, to okaże się, że takiego wolnego obszaru pod nowe składowisko już w zasadzie w naszym województwie nie ma.

Redakcja: Co nas w takiej sytuacji może uratować przed zalewem odpadów?

Edyta Marcinkowska: Wprowadzenie opakowań łatwych do recyklingu, zmniejszenie ilości opakowań, coraz więcej gospodarki o obiegu zamkniętym. Jest to możliwe, trzeba się przyjrzeć, jak to robią w Holandii czy Szwecji.

Zdaniem eksperta

Prof. Grzegorz Wielgosiński, Politechnika Łódzka

Polski system gospodarowania odpadami komunalnymi oparty jest o tzw. instalacje mechaniczno-biologicznego przetwarzania. Trafia tam strumień odpadów komunalnych, odebrany mieszkańcom w postaci tzw. odpadów zmieszanych lub resztkowych, które nie nadawały się do selektywnej zbiórki. Najnowsze dane mówią, że na 12,5 mln ton odpadów komunalnych rocznie, w Polsce udaje się zebrać selektywnie około 3,5 mln ton. Reszta albo jest spalana w tych kilku zaledwie spalarniach, albo - i dotyczy to zdecydowanej większości odpadów zmieszanych - trafia do wspomnianych instalacji. Tam z kolei dzielona jest na trzy frakcje: frakcję nadsitową, czyli kaloryczną; frakcję biologiczną, która w Polsce poddawana jest najczęściej kompostowaniu, a także frakcję balastową, nadającą się jedynie do składowania. Tej pierwszej frakcji - kalorycznej - powstaje w Polsce około 3 mln ton rocznie. Powstaje pytanie, co zrobić z tak ogromną masą odpadów? Do składowania się nie nadaje, bo ma zbyt wysoką wartość kaloryczną, a przepisy zabraniają składowania palnych odpadów; można je tylko magazynować w tzw. miejscach tymczasowego magazynowania, a i to nie dłużej niż przez rok. Gdyby było więcej spalarni, wówczas nie tylko zmniejszyłaby się masa odpadów w tymczasowych miejscach magazynowania, ale i spadłyby ceny za ich odbiór. Skorzystaliby wszyscy - mieszkańcy, samorządy i oczywiście środowisko. Trzeba także uwzględnić, że każda ze spalarni już działających w Polsce nie tylko spala odpady, ale i produkuje przy okazji energię cieplną oraz elektryczną. Sprawność energetyczna polskich spalarni zawiera się w przedziale od 72 do 77 procent, jest zatem dość wysoka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki