Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Decyzja w sprawie łódzkich stadionów zapadła, ale nie zapadła

Marcin Darda
Przy alei Unii ma powstać centrum sportowe, które ma służyć przede wszystkim młodzieży
Przy alei Unii ma powstać centrum sportowe, które ma służyć przede wszystkim młodzieży materiały prasowe
Nikt nie obieca ci tyle, ile Hanna Zdanowska - to cytat, który najczęściej pojawiał się na internetowych forach w temacie budowa stadionu (stadionów) w Łodzi. A pojawiał się, bo relacja pod tytułem "Hanna Zdanowska - budowa stadionów" ma w Łodzi historię dłuższą niż jej prezydentura.

Pierwsza deklaracja Hanny Zdanowskiej odnośnie do budowy stadionu, wówczas jednego, padła w 2007 roku. Zdanowska, wówczas wiceprezydent u Jerzego Kropiwnickiego, odpowiedzialna za sport, po kompromitującej aplikacji do Euro 2012 publicznie stwierdziła, że stadion w Łodzi powstanie do 2009 roku. Wtedy wszystkim się to podobało, gdyż Platforma była w koalicji z Jerzym Kropiwnickim, którego wspierał PiS. Była wiosna, a jesienią wiceprezydent Zdanowska została posłanką Zdanowską. Niedługo potem koalicja zresztą się rozpadła.

Gdy w 2010 roku Hanna Zdanowska szła po prezydenturę Łodzi, na sztandarach miała budowę dwóch stadionów - dla ŁKS i Widzewa. Politycy kalkulują prosto: kibice w Łodzi jakąś siłę stanowią, ale - co normalne - są zwaśnieni, obiecać trzeba więc jednym i drugim. To trochę tak, jak chwyt, reklamujący firmę rodu Skrzydlewskich: na billboardach z kwiatami stali Tomasz Hajto z Józefem Młynarczykiem - jeden z ŁKS, a drugi legenda Widzewa. Taki sportowo-polityczny marketing działa na obie zwaśnione strony.

Zdanowskiej niby bliżej było do ŁKS. W Platformie działali m.in. były prezes klubu Marek Łopiński i legenda ŁKS Marek Chojnacki, w szaliku ŁKS widywano szefa regionu PO, posła Andrzeja Biernata, z którym związany przez pewien czas był również Filip Kenig, późniejszy właściciel ŁKS.

Z Widzewem związany był przede wszystkim jeden z najbardziej wpływowych ludzi w mieście, czyli Witold Skrzydlewski, swego czasu nawet radny Platformy. Na trybunach przy alei Piłsudskiego zasiadał jeszcze bardziej wpływowy Mirosław Drzewiecki - bliski Donaldowi Tuskowi skarbnik PO, wcześniej minister sportu. Dziś nawet w zarządzie miejskim partii zasiadają zdeklarowani fani Widzewa, jak choćby wicemarszałek Marcin Bugajski. To gwoli przypomnienia, bo akurat te fakty nie muszą wiele znaczyć. Każdy gdzieś mieszka i na różnych stadionach bywa.

Tak czy siak, stanęło na tym, że stadion miejski stanie na ŁKS, Widzew zaś zostanie wsparty w budowie na zasadach partnerstwa publiczno-prywatnego. W kraju było o tym głośno, bo Zdanowska pokazała owiany już legendą projekt stadionu o trzech trybunach, z możliwością domknięcia go czwartą trybuną, oczywiście po pojawieniu się prywatnego inwestora.

Skończyło się niemal tak szybko, jak się zaczęło: PPP upadło, upadł też lider konsorcjum, budującego stadion miejski. Część elit Platformy, a także jeden z jej liderów, wicemarszałek Sejmu Cezary Grabarczyk, uznało, że to dobry moment, by skierować dyskusję w stronę zainwestowania pieniędzy w jeden tylko stadion.

Hanna Zdanowska jednak się temu opierała. Jeszcze na początku kwietnia, czyli niespełna dwa miesiące temu, stwierdziła w wywiadzie dla "Dziennika Łódzkiego", że Łódź stać na dwa stadiony, a chodziło o obiekty o pojemności 15 tys. ludzi. Z sytuacji trzeba było jakoś wybrnąć, ponieważ zaczęły się referendalne pomruki, ŁKS wycofał się z rozgrywek, a badania opinii publicznej, dotyczące ilości i lokalizacji stadionów w Łodzi, kibice odebrali jako kpinę.

Decyzja zapadła więc na zarządzie Platformy w Łodzi: lokalizacja na ŁKS odpada, w grę wchodzą tylko tereny Orła Łódź albo Widzewa. Decyzja miała zapaść po szczegółowych analizach finansowych w ciągu 2-3 tygodni. Hanna Zdanowska poprzedziła ją deklaracją, nienotowaną wcześniej w historii jej obietnic stadionowych: "jest kryzys, postawimy jeden stadion, bo musimy dokładnie oglądać każdą złotówkę".

Tydzień później byliśmy jednak świadkami kolejnej wolty prezydent Zdanowskiej: stadion miejski stanie na Widzewie, na ŁKS zaś rozpocznie się budowa obiektu z jedną trybuną, do której w miarę awansowania podnoszącego się klubu miałyby być dobudowywane następne. Tę decyzję - poprzedzoną publiczną korespondencją między prezydent, szefami obu klubów i kibicami - odebrano jako zagrywką pod publiczkę.

W mieście trwa zbieranie głosów o odwołanie w referendum prezydent Zdanowskiej i Rady Miejskiej. Nie chciała mieć przeciw sobie kibiców obu klubów, którzy głośno mówili o przyłączeniu się do akcji zbierania głosów, podczas gdy było jasne, że nie zrobią tego kibice speedwaya Orła Łódź, których właścicielem jest Witold Skrzydlewski. Skrzydlewski to większy format, nie ma zwyczaju wymuszenia czegokolwiek (przynajmniej publicznie), poza tym jest przecież fanem Widzewa, a wcześniej mówił, że ŁKS też się stadion należy. Nie wypadałoby protestować.
Manewr z uspokojeniem kibiców spalił na panewce, bo oni podpisy zbierają, ale zdaje się, że Zdanowska zręcznie ugrała inną kwestię. Proponując lokalizację na Orle lub Widzewie, a nie ŁKS, urobiła nieco Sylwestra Cacka, właściciela Widzewa Łódź, który zawsze miał pretensje o forowanie przez ratusz ŁKS. Cacek propozycję przyjął, mimo że kuchennymi drzwiami do gry wróciła inwestycja na ŁKS. Okrojona co prawda, ale zawsze.

Pytanie jest tylko o Skrzydlewskiego: czy świadomie podłożył się jako narzędzie w tej grze, czy też został ograny. To drugie, znając Skrzydlewskiego, zdecydowanego w biznesie i twardego w polityce, byłoby trudne. W Platformie mówi się, że "Witek i tak jest zadowolony", bo Orzeł przez ten tydzień miał zupełnie darmową reklamę w mediach. Jednak na razie, mimo że nie zaczęła się jeszcze w Łodzi budowa żadnego obiektu, już się mówi, że Skrzydlewski na tym stracić nie może. Pierwszy zaczął Maciej Grubski, senator Platformy, a przy okazji przyjaciel Skrzydlewskiego.

Otóż Grubski całkiem poważnie w wywiadzie dla "Dziennika Łódzkiego" rzucił pomysł sfinansowania z miejskiego budżetu... trzeciego stadionu. Argumenty są takie, że według wstępnych wyliczeń miasto na inwestycjach na Widzewie oraz ŁKS zaoszczędzi 70 mln zł. To co zostanie, powinno trafić do Orła, nawet nie na modernizację, tylko budowę zupełnie nowego obiektu. Tym razem wielofunkcyjnego, rzecz jasna z torem żużlowym, a także boiskiem do rugby, bo wówczas mieliby gdzie grać również Budowlani Łódź. W Budowlanych, nadmieńmy, też rządzą działacze zbliżeni do Platformy, a na ich meczach bywa Hanna Zdanowska. Senator Grubski zaś naprędce wyliczył, że kibice speedwaya to jakieś 9 tysięcy ludzi, a Budowlanych 2-3 tysiące. Oczywiście, "ich głosu też nie można lekceważyć".

Jak to się zakończy? Banał, ale nikt tego nie wie. Politycy różnych opcji snują jednak pewne scenariusze. W Platformie mówią, że nie ma powodów do niepokoju, stadion stanie. Inaczej w opozycji, czyli SLD i PiS. Stamtąd słychać głosy, że Zdanowskiej w ogóle nie opłaca się teraz budować stadionów. Opcja jest taka, że czekamy do 25 czerwca, a wtedy będzie już jasne, czy w Łodzi odbędzie się referendum, czy też nie.

Najlepiej oczywiście, by referendum upadło, a wówczas różnymi sposobami sprawę można przeciągnąć do kolejnej kadencji. Po co? By powrócić do koncepcji budowy jednego stadionu, najlepiej w miejscu neutralnym, na przykład na Orle. Będzie taniej, a miasto przecież niedawno uregulowało problemy z własnością gruntów na tym terenie.

To zdanie opozycji, ale zdaje się, że rozwiązanie z jednym stadionem też mogłoby przynieść Zdanowskiej plusy u niestadionowego elektoratu. Łodzianie "stadionowo" przecież dzielą się na tych, którzy:
a) chcą dwóch stadionów na Widzewie i ŁKS,
b) chcą go tylko na ŁKS,
c) chcą go tylko na Widzewie,
d) chcą go na terenie neutralnym,
e) nie chcą żadnego stadionu, bo uważają, że miasto nie ma obowiązku inwestować w obiekty, które schlebiać będą dosyć wąskim grupom kibiców.

Decyzja niby zapadła, ale przecież musi się wypowiedzieć jeszcze Rada Miejska, o której trudno powiedzieć, czy partia prezydentem ma w niej jeszcze przewagę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki