Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Demokracja jak zbiórka odpadów - selektywna

Marcin Darda
Marcin Darda
Marcin Darda Grzegorz Gałasiński/archiwum Dziennika Łódzkiego
PO demokratyczna? Bzdura. Będzie taka dopiero wtedy, gdy szefów powiatów i regionów wybierze tak, jak wybrała wodza.

Wybory przewodniczącego Platformy Obywatelskiej miały być - jak to określił Grzegorz Schetyna -"świętem demokracji". PO jako pierwsza z partii miała wybrać szefa decyzją wszystkich członków partii, a nie głosami tylko delegatów. "Święto" wyszło jak wyszło, bo pokazało, że prawie połowa partii jest nieaktywna. Ale też z peanami pochwalnymi w stronę Platformy za zdemokratyzowanie partii bym się nie spieszył...

Pamiętam przecież, że Donald Tusk zaproponował "odwrócenie" ordynacji w PO (wybory szefa na początku cyklu wyborczego, a nie jak dotąd na końcu), bo jego i partię dopadł kryzys przywództwa. Ta "ucieczka do przodu" miała mu przywrócić mocny mandat, a odwołanie się do głosów całości, a nie tylko delegatów podzielonych na frakcje odstraszyć miało od startu Grzegorza Schetynę, bo wśród dołów partyjnych nie ma tylu fanów, co Tusk. Nie chodziło więc o demokratyzację, tylko demonstrację, a zamiast Schetyny z Tuskiem konkurował Gowin...

Z głosowania nie dotarła do nas najciekawsza informacja, czyli poziom frekwencji w regionach oraz rozkład głosów na kandydatów na poziomie regionalnym. To o tyle istotne, że podczas prawyborów na prezydenta RP w PO w 2010 r. mieliśmy także model korespondencyjny, ale półjawny, bo liczył się PESEL głosującego, stąd można było wyciągnąć ciekawe wnioski... Na przykład w regionie łódzkim odnotowano jedną z najniższych frekwencji (41 proc.), stąd wewnątrz PO pojawiły się głosy, że głowę musi dać szef regionu Andrzej Biernat, bo toleruje pompowanie partyjnych kół "martwymi duszami"... Biernat głowy nie położył, ba, dziś jest jednym z najbliższych współpracowników Tuska w PO, ale weryfikacja członków partii przed wyborami pokazała, że partia w regionie łódzkim stopniała.

Biernat zawsze powtarzał, że zarządza w regionie około 4 tys. osób, a senator Maciej Grubski niedawno mówił , że w samej Łodzi partia ma około 2,3 tys. członków. Zerkam więc w tzw. bazę wyborczą PO w Łódzkiem i czytam, że PO ma tu 2964 członków. Gdzie się podział brakujący tysiąc? Patrzę na bazę struktury łódzkiej i czytam, że ta dysponuje 1662 członkami. Gdzie się podziało ponad 600 osób?

Te liczby są o tyle istotne, że by mieć podstawę do opowiadania, że się działa w partii demokratycznej, nie wystarczy w pospolitym ruszeniu wybrać wodza. By zdemokratyzować partię realnie, trzeba uwolnić głosowania na wszystkich szczeblach: począwszy od kół, przez powiaty do regionów. Dziś jest tak, że "umawiamy się, kto będzie szefem koła i głosujemy". Potem szefowie kół zaczynają kuglować kogo by tu poprzeć na szefa powiatu i zaczyna się liczenie szabel. Jak szable przeliczone, to znany jest szef powiatu i skład zarządu. Wybory odbywają się przed wyborami, a koła wysyłają na nie wybranych delegatów. Delegatem nie zostanie nikt, co do kogo nie ma pewności, że zagłosuje zgodnie z ustaleniami. To dlatego w Łodzi w zeszłym roku trwała akcja przegrupowywania z "wrogich" kół ludzi Krzysztofa Kwiatkowskiego, do kół "należących" do niego, bo w tych "innych" nie zostaliby delegatami na zjazd powiatowy. A gdyby nie zostali delegatami, jego wpływ na wybór przewodniczącego byłby niemal zerowy.

Kwiatkowski to tylko przykład, ale koła układają się w Łodzi frakcyjnie. Podobnie jest z wyborami w regionie, choć ostatnio wyboru nie było, bo kandydował tylko Biernat. Ewentualny kontrkandydat, czyli ówczesny marszałek Włodzimerz Fisiak przepadł wcześniej, gdy uznał, że nie doliczy się tylu szabel, co Biernat... I taka jest właśnie demokracja w PO: policzone szable i jedziemy, głosowanie to formalność. Wprowadzenie tajnego, korespondecyjnego głosowania dla wszystkich członków przy wyborach do powiatu i regionu byłoby ryzykowne dla przewodniczących. Straciliby kontrolę nad szablami, nie byliby pewni wyboru. Ale jeżeli PO tego nie zrobi, będzie tylko mówić, że jest demokratyczna. Dziś panuje tam demokracja selektywna, jak w innych partiach. W tym sensie partie wyprzedzają nasze problemy - przepraszam za porównanie - z selektywną zbiórką odpadów. Partia wie, jak pogrupować swoich ludzi na przydatnych i nieprzydatnych, a my dopiero się uczymy jak robić to ze śmieciami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki