Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Depresja Andrzeja Pęczaka: kraksa na drodze i zasłabnięcie na stacji benzynowej

Wiesław Pierzchała
Schorowany Andrzej Pęczak czeka na zakończenie procesu w  Sądzie Rejonowym w Łodzi. Grozi mu do 10 lat więzienia
Schorowany Andrzej Pęczak czeka na zakończenie procesu w Sądzie Rejonowym w Łodzi. Grozi mu do 10 lat więzienia Polska Press/archiwum
Problemy zdrowotne byłego posła SLD Andrzeja Pęczaka sprawiają, że coraz trudniej mu pracować rozwożąc alkohol po naszym regionie.

Pęczak, były baron łódzkiej Lewicy, jako kierowca i konwojent pracuje na ćwierć etatu i rozwozi alkohol do trzech ościennych województw. Znajduje się w stanie depresji spowodowanej ciężką sytuacją życiową - zarówno rodzinną, jak i finansową. Na dodatek nad jego głową wisi proces, który już od ośmiu lat ciągnie się w Sądzie Rejonowym Łódź-Śródmieście.

W piątek miał się zakończyć mowami końcowymi, ale nic z tego nie wyszło, bowiem Maciej Lenart, obrońca byłego barona lewicy, wystąpił z wnioskiem, aby oskarżonego odwiedził kurator sądowy i sprawdził jego stan zdrowotny, majątkowy i zawodowy. Sędzia Monika Wieczorek zgodziła się na takie rozwiązanie, tym bardziej, że zostało poparte przez prokurator Agatę Lubińską. Dlatego mowy końcowe wygłoszone zostaną później - na rozprawie 30 października.

Jak nas poinformował Maciej Lenart, opinie biegłych odnośnie zdrowia Pęczaka nie są jednoznaczne. Jedni twierdzą, że jego stan zdrowia nie pozwala na obecności na sali rozpraw. Drudzy utrzymują, ze jego zdrowie na tyle się poprawiło, że może przybywać do gmachu Temidy. Jednak byłego posła SLD już dawno nie było w Sądzie Rejonowym przy al. Kościuszki. Rozprawy odbywają się pod jego nieobecność. Dlatego odwiedzi go kurator sądowy i przekona się, a jakim stanie jest oskarżony.

A stan ten nie zawsze jest najlepszy, bo Pęczak wciąż ma okresy depresji. Stąd niepokojące „przygody”, jakie go spotykają podczas jazdy samochodem. Raz doprowadził do zderzenia, przez co interweniowała policja i z tego powodu Pęczak będzie miał sprawę w sądzie. Innym razem zajechał na stację benzynową i długo nie wychodził z auta. Zaniepokojeni pracownicy pomyśleli, że zasłabł i wezwali karetkę pogotowia.

W piątek na rozprawie zapadły jeszcze inne ważne decyzje. Otóż sędzia Wieczorek postanowiła, że do akt sprawy jako dowód rzeczowy zostanie dołączony zeszyt prowadzony przez znanego rzgowskiego biznesmena Andrzeja Gałkiewicza, w którym razem z bratem Zbigniewem zapisywał wydatki finansowe. Ponadto sąd sprawdzi stan majątkowy Andrzeja Pęczaka i dziewięciu pozostałych oskarżonych, wśród których jest m.in. znany biznesmen Andrzej Pawelec oraz Waldemar Matusewicz - były marszałek woj. łódzkiego i prezydent Piotrkowa Trybunalskiego. Chodzi o to, aby sąd miał rozeznanie przed ogłoszeniem wyroków, w których będą kary grzywny.

W procesie tym Andrzej Pęczak odpowiada m.in. za to, że w końcu 2001 r. przyjął od braci Gałkiewiczów 15 i 40 tys. zł - rzekomo na kampanię wyborczą lewicy - w zamian za pomoc przy legalizacji ich hal targowych w Rzgowie. Został też oskarżony o to, że pomógł zatrudnić na fikcyjnych etatach swoich bliskich i znajomych i o to, że jesienią 2002 r. pośredniczył w nawiązaniu kontaktu między Gałkiewiczami a Mirosławem Cz. i Andrzejem Pawelcem, członkami władz SPN Widzew. Według śledczych, doszło do płatnej protekcji, gdyż ustalono, że biznesmeni ze Rzgowa zostaną sponsorem Widzewa i przekażą mu 3 mln zł, a w zamian uzyskają pomoc przy legalizacji hal. Bracia Gałkiewicze przekazali 90 tys. zł i przestali dawać pieniądze, gdyż zwątpili w taki „interes”.

CZYTAJ TEŻ:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki