Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Disco Polo w Łódzkiem. Coraz więcej zespołów w regionie [ZOBACZ TELEDYSKI]

Anna Gronczewska
L-Dee, Rokets, Mixdance: w regionie łódzkim powstaje coraz więcej zespołów grających disco polo. Można je obejrzeć na koncertach, YouTube i w telewizji.

Leszek Danych razem ze swym zespołem L-Dee właśnie wrócił z Woli Gościeradowskiej koło Świdnika. Grali tam na dożynkach.

- Wyszło super! - cieszy się lider i twórca L-Dee. - Dwa razy bisowaliśmy. Już mamy zaproszenia na trzy koncerty w przyszłym roku.

Leszek Danych pochodzi ze Zgierza. Z zawodu jest fryzjerem. Osiem lat temu wyjechał do Anglii. Tam prowadzi zakład fryzjerski. Ale w maju, gdy zaczyna się sezon, zamyka interes na Wyspach, przyjeżdża do Polski i staje na scenie jako zespół L--Dee. rowadzi też program poświęcony muzyce disco polo w telewizji LOVE.

L-Dee to jeden z wielu zespołów z naszego regionu, grających disco polo. Z roku na rok tych grup jest coraz więcej, a ten gatunek muzyki przeżywa renesans.

A wszystko zaczęło się na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, wraz ze zmianą ustroju. Na rynkach, bazarach zaczęto sprzedawać kasety z muzyką łatwą i przyjemną, szybko wpadającą w ucho, z prostymi, wręcz banalnymi słowami. Początkowo były to utwory wykonywane przez polonijne zespoły z Chicago, z których najsłynniejszy to Polskie Orły. Szybko jednak podobne kasety zaczęły wydawać, często domowymi sposobami, polskie grupy, grające wcześniej na weselach.

Furorę zaczął robić pochodzący z Żyrardowa Fanatic, którego przebój o czarownicy rozbrzmiewał ze wszystkich bazarów w Polsce. Początkowo tę muzykę nazywano chodnikową. W 1992 roku do Sali Kongresowej na "Galę muzyki chodnikowej" ciągnęły tłumy. Nic dziwnego, bo nawet Marek Kondrat razem z Marleną Drozdowską śpiewał wtedy przebój o mydełku Fa.

Z czasem zmieniono nazwę tego gatunku muzyki. Muzykę chodnikową zastąpiło disco polo. Mało kto pamięta, że twórcą nazwy disco polo był Sławomir Skręta. Były piłkarz trzecioligowego Ursusa, właściciel hurtowni kaset w Żyrardowie, założył Blue Star, pierwszą w Polsce wytwórnię płyt discopolowych.

Disco polo miało nawiązywać do popularnego w połowie lat osiemdziesiątych we Włoszech Italo Disco. Discopolowy biznes w Polsce szybko się rozwijał. Obroty na tym rynku szacowano na 50 milionów dolarów.

Najlepsze zespoły i soliści, takie jak Boys, Bayer Full, Imperium czy Shazza, sprzedawali po kilkaset tysięcy płyt i kaset. Discopolowe gwiazdy pojawiały się w czasie kampanii prezydenckiej. Aleksander Kwaśniewski, starając się o fotel prezydenta, tańczył i śpiewał razem z Top One, a Waldemara Pawlaka reklamował Bayer Full.

Muzyka disco polo przeżywała swoje wzloty i upadki. To wynikało z tego, co się działo w mediach. W pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych miliony Polaków zasiadało w niedzielne przedpołudnia, by obejrzeć w telewizji program "Disco Relax".

Choć wiele osób wyśmiewało ten rodzaj muzyki, twierdziło, że jej nie słucha, to na weselach, przyjęciach wszyscy śpiewali największe hity, jak "Jesteś szalona" czy "Majteczki w kropeczki".

Potem o disco polo zrobiło się cicho, ale kilka lat temu nastąpiła kolejna reanimacja tego rodzaju muzyki. Powstały nowe zespoły. Znowu usłyszeliśmy o Boysach, Bayer Full, powróciła nawet Shazza.

- Zauważyłem, że media kreują wszystko, co nas otacza - mówił w wywiadzie dla naszej gazety Marcin Miller, lider zespołu Boys. - Także popularność artystów, gatunku muzyki. Jeśli więc ktoś nie pojawia się w telewizji, to zwykły zjadacz chleba, czyli opinia publiczna, nic nie wie o tym artyście i myśli, że nie żyje. To już jest chyba druga czy trzecia reaktywacja disco polo. Zespół Boys każdego roku gra koncerty, nawet co tydzień. Tylko ludzie o tym nie wiedzą, bo nie ma nas w telewizji, kolorowych gazetach. Ale zespoły disco polo dalej grają. Ja więc trochę się śmieję z tej reaktywacji.

Michał Winiecki mieszka dziś w Łodzi, ale pochodzi z Kutna. Jest producentem muzycznym. Zajmował się muzyką klubową, ale postanowił zainteresować się disco polo. Znalazł w okolicy Łodzi dwa zespoły i postanowił pomóc im zaistnieć.

- Nigdy nie byłem menedżerem, ale w końcu postanowiłem spróbować sił w tej dziedzinie - śmieje się Michał. - Na razie idzie nieźle. Zespoły, którymi się zajmuję, idą do przodu. Ich piosenki znajdują się na czele discopolowych list przebojów, ich teledyski pokazuje telewizja.

Pod menedżerską opieką Michała Winieckiego znajdują się Avinion Dance z Kutna oraz Rokets z Sobótki Starej pod Łęczycą. Na Facebooku czytamy, że Avinion Dance to nowy powiew muzyki disco polo & dance. Zespół istnieje od 2009 roku. Dziś jego skład tworzą Mateusz Trzaskalski, Piotr Winiecki i właśnie Michał Winiecki, który jest twórcą muzyki.

- Zanim zacząłem z nimi współpracować, już dość długo istnieli na rynku - opowiada Michał Winiecki. - Ale śpiewali głównie covery. Zacząłem dla nich tworzyć nowy materiał, piosenki autorskie, by byli rozpoznawalni. Udaje się to. Można ich usłyszeć i zobaczyć w takich telewizjach, jak Polo TV, TV Disco czy ITV.

Michał może być dumny, że nowy utwór "Oj, oj, oj" zajmuje drugie miejsce na liście przebojów Polo TV. Tą samą drogą podąża Rokets. Jego liderem i solistą jest Przemek Ogrodnik z Sobótki Starej koło Łęczycy. Skończył liceum o profilu zarządzanie informatyką, ale jego pasją i sposobem na życie stała się muzyka.

- Na disco polo trafiłem przypadkowo - przyznaje Przemek. - Nie interesowałem się wcześniej tego rodzaju muzyką. Zajmowałem się raczej muzyką klubową. Ale kiedyś zacząłem słuchać disco polo. Muzyka wpadła mi w ucho, postanowiłem bliżej się jej przyjrzeć i w końcu założyłem zespół. Nawet nie pamiętam, jak to się stało, że został nazwany Rokets. Muzykę tworzę razem z Michałem Winieckim, moim menedżerem.

Rokets powoli podbija discopolowy rynek, choć droga na szczyt jest długa. We wrześniu będzie można obejrzeć Przemka i zespół w TVN, w "Rozmowach w toku" prowadzonych przez Ewę Drzyzgę. Oczywiście program będzie poświęcony disco polo. Przemek nie narzeka też na brak propozycji koncertów. Przeciętnie tygodniowo gra dwa razy.

- W sierpniu miałem już siedem - dodaje Przemek Ogrodnik. - Koncertujemy w całej Polsce. Graliśmy m.in. pod Lublinem, koło Rawy Mazowieckiej, w Grudziądzu.

Nowym hitem zespołu Rokets jest piosenka "Wolna chata". Można ją usłyszeć w telewizjach grających muzykę disco polo, ale i na YouTube. Utwór ten od końca lipca obejrzało już ponad 130 tysięcy internautów. Przemek śpiewa: "A ja mam wolną chatę, zapraszam małolatę, nie powiem nic nikomu, że siedzi u mnie w domu...".

Leszek Danych z L-Dee opowiada, że wychował się na muzyce disco polo. Słuchało się jej w domu, jak wielu Polaków oglądał "Disco Relax". Brat grał na weselach. To właśnie brat i tata nauczyli go grać na syntezatorze, harmonii. O swoim zespole myślał od dawna. Jednak zawsze brakowało pieniędzy. Ale gdy wyjechał do Anglii i trochę zarobił, postanowił kupić sprzęt. Mikrofony, miksery do nagrywania. Zaczął tworzyć pierwsze piosenki. W końcu dwa lata temu udało mu się zadebiutować na discopolowej scenie. Nigdy nie zapomni swego pierwszego koncertu.

- Grałem pod Wrocławiem - opowiada Leszek. - To był koncert charytatywny. Razem ze mną występowało jeszcze kilka innych zespołów, m.in. Chanel. Kiedy wszedłem na scenę i złapałem mikrofon, to dosłownie trzęsły mi się ręce. Z tremy. Początkowo publiczność nie wiedziała, co się dzieje. Ale z każdą piosenką było lepiej. W połowie koncertu już cała sala się bawiła!

Z czasem L-Dee występował coraz częściej. Nagrywał coraz więcej piosenek. Zaczął się pojawiać w telewizji. Utwór "Poddaję się" zajął drugie miejsce na liście przebojów Tele 5. Przeboje Leszka można też usłyszeć m.in. w ITV, Polonii 1. Koncertował dla Polonii w Londynie, Luton.

- Tworzę własne piosenki, nie gram coverów - twierdzi Leszek Danych. - Gdybym chciał grać covery, to śpiewałbym na weselach, a nie na scenie.

Piotr Nowak jest wokalistą łódzkiego zespołu Mixdance. Często współpracuje z Leszkiem Danychem. Piotr z zawodu jest aktorem. Przez 12 lat pracował w łódzkim Teatrze Pinokio. Grał m.in. w "Fali zbrodni", "Pierwszej miłości" czy "Komisarzu Aleksie". Ale od dziecka towarzyszyła mu muzyka. Piotr jest synem Zbigniewa Nowaka, lidera zespołu Happy End, który wylansował przebój "Jak się masz, kochanie". Za sprawą taty Piotr skończył szkołę muzyczną. Jego pierwszym instrumentem była perkusja, drugim pianino.

- Tata od trzech lat mieszka w Stanach Zjednoczonych - opowiada Piotr Nowak. - Na pewno docierają do niego informacje o moim zespole. Gdy wróci do Polski, zaproszę go na nasz koncert. Na razie otrzymaliśmy zgodę na zaprezentowanie w nowej wersji "Jak się masz, kochanie".

Piotr Nowak sam pisze muzykę do piosenek, teksty układa jego żona, Anna Nowak. W zespole grają też gitarzysta Krzysztof Podstawek z Warszawy, który występował razem z Iwanem Komarenko, oraz klawiszowiec Marcin Kotyła ze Zgierza. Teledyski do piosenek "Dla ciebie nie ma mnie" czy "Przeznaczenie" można obejrzeć m.in. w TV Disco, ITV.

Michał Winiecki, który jest nowym człowiekiem w discopolowej branży, zapewnia, że Polacy zawsze lubili muzykę łatwą, taneczną.

- Zgadzam się z opinią, że disco polo nie jest ambitną muzyką, nie niesie przekazu - twierdzi Michał Winiecki. - Jest do tego, by zabawić się, potańczyć, a nie do jakichś przemyśleń. Muzyka, tekst discopolowych przebojów łatwo wpadają w ucho. Ludzie mogą się przy niej maksymalnie wybawić. I o to chodzi! W Warszawie są już trzy kluby grające muzykę disco polo. Wiem, że takie kluby powstały też w Łodzi. Pod Kutnem, w Witonii, jest słynna "Banderoza", gdzie ludzie bawią się tylko przy disco polo.

Michał Winiecki twierdzi, że aby przekonać się, jak wielkim zainteresowaniem cieszy się ta muzyka, wystarczy zajrzeć do internetu. Zobaczyć, ile osób ogląda discopolowe hity na portalu YouTube.

- I te utwory mają wiele pozytywnych komentarzy - zaznacza. - Nastały znów takie czasy, że ludzie chcą słuchać disco polo. Gdyby te piosenki zostały przetłumaczone na angielski, to stałyby się światowymi przebojami! Ludzie wolą słuchać muzyki łatwej, przyjemnej niż ciężkiego brzmienia.

Leszek Danych cieszy się, że udaje mu się spełniać marzenia. Być może już niedługo wróci z Anglii do Polski na stałe.

- Koncertów jest coraz więcej, stawki dobre - tłumaczy Danych. - Będę chciał się zająć tylko muzyką.

Teraz wybiera się na koncert na Śląsk, do Mikołowa. Potem wyjeżdża do Annopola. Mówi, że najwięcej zaproszeń ma ze wschodu i południa Polski.

Żałuje, że w regionie łódzkim mało jest jeszcze discopolowych imprez...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki