Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dlaczego marszałek chce być marszałkiem

Marcin Darda
Włodzimierz Fisiak, marszałek województwa łódzkiego.
Włodzimierz Fisiak, marszałek województwa łódzkiego. Krzysztof Szymczak, archiwum
Z Włodzimierzem Fisiakiem, marszałkiem województwa łódzkiego rozmawia Marcin Darda.

Poda Pan jeden powód, dla którego uważa Pan, że powinien zostać marszałkiem województwa w kolejnej kadencji?

Pytanie dotyczy pewnych rozstrzygnięć powyborczych, a ja nie chciałbym decydować za wyborców, a potem za reprezentację sejmiku. Choć na pewno doświadczenie mam duże. Osiągnięcia? Wielka modernizacja dróg wojewódzkich i sukces jeśli chodzi o wdrażanie środków unijnych. Tym się chwalimy i tu nie ma żadnej przesady...

Ja mógłbym podać inny powód: byłby Pan jedynym marszałkiem, który nie mógłby oficjalnie narzekać, że jego poprzednik zadłużył budżet, bo to Pan jest tym poprzednikiem.

Mówimy o zadłużeniu w aspekcie planowanych wielkich inwestycji w Łodzi i regionie. Uważam, że niezależnie od tego, kto tym marszałkiem zostanie, to ma przygotowane finanse na przyszłość. Trzy razy przechodziliśmy audyt i trzy razy dostaliśmy najwyższe z możliwych oceny, bo budżetem gospodarujemy dobrze i te ratingi pozwalają nam projekt wielkich inwestycji w regionie dalej realizować. Europejski Bank Inwestycyjny, znając sytuację i rokowania budżetu, zaproponował nam 500 mln zł kredytu. Wzięliśmy tylko niewielką część na najważniejsze inwestycje w regionie. Właściwie przygotowaliśmy większość ogromnych zamierzeń, które chcemy realizować w następnej kadencji. A w tej obecnej powstało 130 orlików, cztery regionalne sceny Teatru Jaracza, muzeum MS2. Jeśli chodzi o wielkość zrealizowanych nakładów na drogi, to jest to poziom, który do tej pory nie występował. Większość z tych dróg nie nadawała się do użytku, a po czterech latach ponad 500 km zmodernizowaliśmy, zatem postęp jest ogromny. Będziemy to kontynuować. Ktoś zapyta, że część zrealizowano z kredytu komercyjnego, ale ja odpowiem, że można coś zrobić w cztery lata, albo w dwadzieścia lat. Tylko teraz zapytam: czy jest na to przyzwolenie społeczne? A poza tym, gdy przygotowaliśmy budżet w zakresie nakładów na drogi, mieliśmy zdecydowaną akceptację radnych sejmiku, również tych z opozycji.

Może z tymi drogami wcale nie jest tak dobrze jak Pan opowiada. Co sesja radni przesuwają jakieś pieniądze, bo nie da się ich teraz wydać. Ostatnio 30 mln zł.

Bo okazało się, że ten ogromny proces inwestycyjny wiąże się z problemami natury biurokratycznej. Dziś nie jest łatwo zdobyć wszystkie niezbędne pozwolenia na budowy, pojawiają się protesty, które to wydłużają. Ale skala, czyli zmodernizowanie 500 km z 1,1 tys. km świadczy o tym, że ten rozmach jest duży. Na ten cel przeznaczyliśmy prawie 700 mln zł. Bez tych dróg nie przyjdzie tu żaden inwestor.

Zdjęliście też 8 mln zł z inwestycji w szpitalu Kopernika w Łodzi, bo urzędnicy popełnili błąd. Może ilość urzędników nie przekłada się na jakość? Podobno jest tu urzędnik, którego jedynym zadaniem jest obsługa komisji rewizyjnej, a ta zbiera się raz na trzy miesiące...

Co do szpitala, to trzeba zwrócić uwagę, że przy dużych projektach Urząd Zamówień Publicznych zapewnia sobie dodatkową kontrolę, dlatego się to wszystko wydłuża. Dokumenty przygotowywano w szpitalu, nie w urzędzie, ale nie winiłbym "Kopernika" za to przesunięcie. Przypominam, że całkowita kwota dofinansowania na inwestycje w "Koperniku" to ponad 110 mln zł, a to suma, której nawet opozycja nie powinna bagatelizować. Zapewniam , że te inwestycje rozpoczną się już w przyszłym roku. I jeszcze jedno. Nie ma w tym urzędzie osoby, która miałaby tylko jedno zadanie do wykonania. Co do tego przykładu z komisją rewizyjną, to powiem, że radnym jestem osiem lat i tak często, jak teraz, nie spotykała się ona nigdy.
Klub Platformy miał w mijającej kadencji w tej komisji większość. Opozycja narzeka, że radni koalicji zdejmowali z obrad niewygodne dla PO sprawy. Tak było ostatnio z raportem Regionalnej Izby Obrachunkowej.

Gdybyśmy weszli w cały ten protokół RIO, to w kontekście wielości zadań, ogromnego budżetu, te zastrzeżenia i uwagi są niewielkie. Nikt nikomu buzi nie zamyka, a raport jest do wglądu. Nie ma w nim mowy o złamaniu dyscypliny finansów publicznych. A że były uwagi? Mamy coraz więcej zadań, ale zarządzanie tym publicznym groszem odbywa się bardzo racjonalnie. W całej kadencji, RIO nigdy nie uchyliła nam żadnej uchwały i zawsze pozytywnie opiniowała projekty i wykonanie budżetu.

Ale o tym, kto dostanie ten publiczny grosz, w niektórych konkursach decydował Edward Potok, prezes Łódzkiego Związku Piłki Nożnej, który nie jest pracownikiem Urzędu Marszałkowskiego. Tak właśnie napisano w tym raporcie.

Nie. Zawsze decydowali urzędnicy. W tym przypadku chodziło o zakup sprzętu dla młodych piłkarzy, a nie chcieliśmy dopuścić do tego, żeby po jednym meczu ten sprzęt się do niczego nie nadawał. Chodziło o jakość i potem nie spotkaliśmy się z żadnymi uwagami. Mieliśmy opinię Polskiego Związku Piłki Nożnej, że turnieje w ramach młodzieżowego Euro 2012 w naszym regionie może organizować tylko ŁZPN i stąd udział pana prezesa Potoka.

Jest Pan zadowolony z tego, jak wydajecie unijne pieniądze?

Jestem zadowolony, bo jest ranking, w którym jesteśmy wysoko i dostaniemy dodatkowe pieniądze z krajowej rezerwy wykonania. Na początku okresu programowania byliśmy na piętnastym miejscu, a teraz jesteśmy w pierwszej piątce. Cieszyłbym się, gdybyśmy pokonali wszystkich, ale w innych regionach też pracują samorządowcy, którzy chcą być liderami. Na ponad 1 mld euro z samego tylko Regionalnego Programu Operacyjnego mamy zakontraktowane ponad 70 proc. środków, a już wydanych ponad 20 proc.

Ta wysoka lokata województwa łódzkiego to chyba też zasługa wicemarszałek Elżbiety Hibner, bo programy unijne to jej kompetencje w zarządzie?

To zasługa całego zarządu województwa, wszystkich naszych departamentów i kompetentnej kadry urzędniczej. To oczywiście także zasługa pani wicemarszałek Elżbiety Hibner i za to należą się jej podziękowania...

Już je otrzymała. Platforma Obywatelska nie znalazła dla niej miejsca na listach kandydatów do łódzkiego sejmiku.

Nie chciałbym nawiązywać do rozstrzygnięć politycznych, które zapadały poza zarządem województwa. Zarząd jest daleki od polityki, my nie układamy tu list wyborczych.

Pan jest pierwszym marszałkiem w Łódzkiem, który rządził pełną kadencję. Nie żal Panu, że pańską kadencję zakłóciły pewne incydenty? Aresztowano, a potem skazano radnego Jacka Popeckiego, radny Tadeusz Gajda "odkrył", że ma prawomocny wyrok, a radny Sławomir Miłek cierpiał na "chorobę filipińską" ...

Sprawa, na podstawie której radny Gajda stracił mandat, nie wiąże się z jego działalnością w sejmiku. Natomiast pan Popecki i pan Miłek reprezentowali Samoobronę, choć jeden z nich był potem członkiem naszego klubu. Okazało się, że ta partia wystawiła do sejmiku takich kandydatów, którzy nie spełniają standardów. Boleję nad tym.
Miłek był w klubie Platformy, gdy wyprowadzano go z sejmiku i mało kto wierzył, że przyczyną tego jest omdlenie.

Zaraz po tym incydencie ten radny został wyrzucony z naszego klubu. W tak dużym klubie zdarzają się czarne owce i na drugi raz trzeba się będzie dwa razy zastanowić, zanim przyjmie się kogoś w jego szeregi. To jest też sygnał dla polityków, że powinni się zastanowić, kogo na te listy wstawiają.

Zapytam o jeszcze jedno. Może żal Panu zlikwidowanej szkoły ratowników medycznych?

Nie żal, a przynajmniej nie w takim sensie, że zamknęliśmy możliwość kształcenia młodych ludzi w tym zawodzie. Bo oni się nadal kształcą. To się wiązało z pewną reformą w oświacie, którą trzeba było przeprowadzić. Część szkół połączyliśmy, część przekształciliśmy, a pozwoliło nam to na dopięcie ich finansowania. I dziś otwieramy nowe kierunki szkolnictwa zawodowego. Nasza szkoła nowoczesnych technologii jest tego najlepszym przykładem. Taka polityka oświatowa to także nasza reakcja na potrzeby rynku pracy.

Przy likwidacji tej szkoły podaliście argumenty, że nie ma na nią pieniędzy. A na tej samej sesji przegłosowano ponad 1 mln zł na koncert Placido Domingo.

Tego koncertu nie doceniono. Za dużo w tym było polityki i wzajemnej agresji. Przyjechał do nas wielki artysta i po koncercie wielu łodzian dziękowało mi, że mogli tego wielkiego mistrza posłuchać. A jaki był przekaz? Jakiś przekręt w tle, nic co służyłoby pozytywnemu wizerunkowi Łodzi i województwa. W innym polskim mieście, niemal w tym samym czasie, był koncert innego tenora. Billboardy wisiały także w Łodzi i tamtą inicjatywę chwalono. Nas tylko krytykowano, a ja uważam, że gdyby dane nam było rządzić dalej, to powinno nas być stać na zaproszenie równie wielkiego artysty, bo łodzianie tego oczekują. Chciałbym dodać, że koncert Placido Domingo zwyciężył w konkursie na Najważniejsze Wydarzenie Kulturalne Roku w Łodzi za 2009 rok.

Pamiętam, że Pan wtedy mówił, że dzięki koncertowi Domingo Łódź sięgnie po tytuł Europejskiej Stolicy Kultury 2016. Nie sięgnęła.

Niestety. Boleję nad tym. Ale myślę, że tego typu koncerty sprzyjały poprawie naszego wizerunku. Tyle pieniędzy, ile poszło na instytucje kultury dotychczas i te, które pójdą w przyszłym roku, próżno by szukać w innych budżetach wojewódzkich. Niezależnie od werdyktu w Warszawie, pieniądze na rewitalizację Teatru Wielkiego mamy zapisane w Wieloletnim Planie Inwestycyjnym. Podobnie jest z zakupem organów dla filharmonii, a Teatr Powszechny dzięki nam wzbogaci się o małą scenę.

Zatem za dwa tygodnie znów Pan będzie marszałkiem?

Za dwa tygodnie jeszcze będziemy liczyć, ile kto zdobył mandatów. Głęboko wierzę, że ich liczba pozwoli nam dalej realizować wielki plan modernizacji województwa.
rozmawiał Marcin Darda

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki