W ciągu dwóch weekendowych nocy policja skontrolowała ok. 2100 kierowców, z czego 20 było na bani. Ale przecież wszystkich policja nie sprawdziła, więc nie wiadomo, ile jeszcze takich obłąkańców krążyło przez te dwie noce w Łodzi. Przez ile należałoby pomnożyć liczbę 20? Przez 5, 10, 100?
I czy 20 złapanych na gazie za kierownicą to dużo czy mało? Jeśli przypomnimy sobie, że tydzień temu kierowca z dwoma promilami zabił na pasach na ulicy Żeromskiego w Łodzi 10-letniego chłopca i 63-letnią kobietę, to znaczy, że co najmniej na 20 kierowcach ta zbrodnia nie zrobiła żadnego wrażenia, albo nadal nie widzą związku między piciem a prowadzeniem samochodu.
Jak można w takiej sytuacji oczekiwać, że przyniosą efekt jakiekolwiek akcje uświadamiające? Po każdym zabójstwie - bo tak trzeba to nazwać - dokonanym przez pijanego kierowcę, ludzie żądają wyższych kar. Może niektórym osobom zaspokoiłoby to poczucie sprawiedliwości, ale kara jest "po", a więc za późno.
Drastyczne zbrodnie wymagają drastycznych środków zapobiegawczych. Może ktoś się oburzy, ale właściwie dlaczego, złapanym na promilach za kierownicą, nie zabierać dożywotnio prawa jazdy i samochodu? Zanim zabiją,
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?