Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

dlaczego?

Witaszczyk na dziś
Jerzy Witaszczyk
Jerzy Witaszczyk archiwum
Kilka godzin po wizycie w Łodzi prezydent Bronisław Komorowski chodził po Warszawie w towarzystwie jednego tylko borowca! Chodził, nie jechał opancerzoną limuzyną! Dziwnym trafem, "przypadkowym" świadkiem spaceru był fotoreporter "Faktu". Że też mu się udało akurat wtedy, kiedy prezydenta ochrania jeden człowiek, a nie całe stado, jak zwykle!

W jakim celu prezydent niemal bez ochrony wyszedł "na miasto"? Żeby odwiedzić sklep z antykami i nic w nim nie kupić? Trudno rozsądzać, ale prawie samotny spacer prezydenta po Warszawie wygląda na zaplanowaną akcję. Prawdopodobnie jej celem jest przekazanie narodowi przesłania: Patrzcie ludzie i nie panikujcie! Nie ma żadnych polowań na polityków. Zwłaszcza na tych, których naród umiłował.

Kiedy czytałem o tym spacerze, przypomniało mi się wydarzenie mniej więcej sprzed ćwierć wieku. Otóż pewnego pięknego dnia zobaczyłem, jak pod gmach administracji w wojewódzkim mieście zajeżdża samotna rządowa lancia i wysiada z niej kierowca. Kto? Premier Mieczysław Rakowski. Sam jeden! Żadnego borowika! Chyba że był schowany w bagażniku. Premier spokojnie przeszedł przez plac, kogoś zagadnął i wszedł do gmachu. Nietrudno się domyślić, że do Warszawy też wrócił bez ochrony. A podobno były to czasy, kiedy ponoć cały naród nienawidził komunistycznej władzy i tylko czekał, żeby się z nią rozprawić. Czy dziś samotna wyprawa premiera jest do pomyślenia?

Kilka lat później, kiedy "znienawidzona" komuna pokojowo oddała władzę narodowi, Ewa Łukasiewicz, nasza nieodżałowana koleżanka, opisała, jak błyskawicznie rośnie liczba rządowych ochroniarzy. Ukochanego przez naród premiera (wtedy bodaj Pawlaka) praktycznie nie było widać w tłumie osłaniających go borowików. Przed kim lub czym go chronili? Przed miłością ludu, który namaścił go na premierowski fotel?

"Przekażcie sobie znak pokoju" stało się niedzielnym rytuałem Polaków, ale tego znaku pokoju nie pokazujemy już sobie w niedzielę po południu, nie mówiąc już o następnych dniach - zauważył w sobotę Aleksander Kwaśniewski.

Czy Państwo się zastanawiali, dlaczego coraz bardziej się nie lubimy, dlaczego tak brzydko się podzieliliśmy, chociaż żyje nam się lepiej niż w czasach, kiedy łatwiej było o życzliwość i uśmiech?
Jerzy Witaszczyk

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki