Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Długi mieszkańców Łódzkiego rosną lawinowo. Rekordzista musi oddać 1,5 mln zł

Alicja Zboińska
Wielu z nas w zadłużaniu się nie widzi problemu. Pożyczanie pieniędzy traktujemy jako normalne zachowanie, a część z nas uważa, że nie da się funkcjonować bez długów
Wielu z nas w zadłużaniu się nie widzi problemu. Pożyczanie pieniędzy traktujemy jako normalne zachowanie, a część z nas uważa, że nie da się funkcjonować bez długów Krzysztof Szymczak/archiwum Dziennika Łódzkiego
Zadłużamy się coraz bardziej i wcale nam to nie przeszkadza. 216 tys. mieszkańców Łódzkiego trafiło do rejestrów Grupy Kruk.

Problemy finansowe dotykają już 216 tys. mieszkańców naszego regionu, z których 57 proc. to panowie. Rekordzistą wśród osób fizycznych jest mężczyzna, który ma do oddania 1,5 mln zł, natomiast właściciel firmy zalega z aż 63,6 mln złotych.

Wśród dłużników jest pan Marcin, kierownik w niedużym przedsiębiorstwie handlowym w Łodzi, który kilka lat temu niefrasobliwie wziął kredyt na remont mieszkania i wakacyjny wyjazd.

- Oboje z żoną mieliśmy dobrą pracę i w sumie niewiele zobowiązań - wspomina łodzianin. - Uznaliśmy, że nadszedł czas na zrobienie porządku w domu, marzył się nam też urlop w tropikach. Pożyczyliśmy w banku 50 tys. zł i zatrudniliśmy ekipę remontową.

Jeszcze trwał remont, gdy małżonkowie wyjechali na urlop. Po trzech tygodniach wrócili do odnowionego mieszkania. Początkowo spłacali kredyt regularnie. Kłopoty zaczęły się, gdy żona łodzianina straciła pracę. Zaczęli zalegać z ratami lub płacić tylko część miesięcznego zobowiązania. Przez kilka miesięcy, zanim żona znalazła nową pracę, łodzianie zostali dłużnikami. Pan Marcin dziś nie może zrozumieć, dlaczego tak niefrasobliwie wziął kredyt.

Nie jest w tym odosobniony. Z badania TNS Polska na zlecenie Grupy KRUK, zajmującej się ściąganiem zaległych płatności, wynika, że 65 proc. badanych uważa zadłużanie się za coś normalnego. 33 proc. sądzi, że funkcjonowanie bez długów we współczesnych realiach nie jest możliwe. Z drugiej jednak strony, 83 proc. badanych przyznało, że zadłużanie się jest czymś ryzykownym.

- Z zaciąganiem pożyczek jest jak z wizytami u lekarza- mówi prof. Tomasz Zaleśkiewicz z Wyższej Szkoły Psychologii Społecznej we Wrocławiu. - Wiemy, że są one niezbędne, ale staramy się ich unikać, dopóki nie dokuczają nam poważne problemy zdrowotne. Innymi słowy, zaciąganie pożyczek traktujemy jako zło konieczne.

Specjaliści sprawdzili też, jakie emocje towarzyszą nam podczas zaciągania kredytów. Okazuje się, że nawet 30 proc. badanych czuje napięcie i stres, niepokój, lęk i bezradność. Kolejne 17 proc. wskazało na frustrację. Dla 7 proc. pożyczka wiąże się ze smutkiem i wstydem. Tylko co setna osoba, która się decyduje na ten krok, potrafi zachować spokój.

Do zadłużania się bardziej emocjonalnie podchodzą panie, które częściej odczuwają lęk, bezradność lub niepokój.

Spłata długów kojarzy się natomiast z ulgą, radością i satysfakcją. Niektórzy wiążą ją z uczuciem wolności, jest to też dla nich powód do dumy i optymizmu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki