Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Do prognoz nie warto przywiązywać wielkiej wagi

Marcin Bereszczynski
Marcin Bereszczynski
Z Tomaszem Jakubcem, dyrektorem Wydziału Strategii Miasta UMŁ, rozmawia Marcin Bereszczyński.

Na konferencji organizowanej przez Rządową Radę Ludnościową można było usłyszeć, że Łódź traci co roku 6 tys. mieszkańców, a będzie jeszcze gorzej. Łódź za 35 lat będzie miastem poniżej pół miliona mieszkańców. To realne prognozy?

Przekazywane były tam dane statystyczne i symulacja GUS na lata 2015-50. Prognozy są pesymistyczne dla kraju, a więc i dla Łodzi. W kraju ubędzie 4 mln mieszkańców. Z wyjątkiem Warszawy, która przyjmuje migracje, wszędzie będzie zmniejszała się liczba ludności. Warto zaznaczyć, że to prognozy prostolinijne i opierają się na dotychczasowych trendach.

Na tej konferencji powiedziałem głośno, że dziś demografia to wróżenie z fusów, bo nie zawiera kalkulacji społeczno-ekonomicznych. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć procesów i mechanizmów za 5 lub 10 lat, a tym bardziej 30 lat do przodu. Kilka lat temu nikt nie spodziewał się kryzysu ekonomicznego, czy migracji z Bliskiego Wschodu lub Ukrainy. Dlatego z rezerwą należy patrzeć na zaprezentowane statystyki. Prognozy mogłyby się sprawdzić, gdyby były oparte na stabilnych gospodarkach i układach geopolitycznych, ale tak nie jest.

Można zahamować wyludnianie się Łodzi?
Wiemy, jak temu zaradzić i to robimy. Budujemy jakość życia. Przeprowadziliśmy badania podczas konsultacji programu „Łódź łączy pokolenia - łódzka polityka demograficzna”. Zbadaliśmy motywację osób przyjeżdżających i osiedlających się w Łodzi. Wśród przyczyn było znalezienie partnera, męża lub żony, ale głównie była to praca i warunki do pracy oraz jakość życia. Dlatego należy budować atrakcyjność Łodzi w oparciu o trzy filary: jakość pracy, jakość życia i stabilne gospodarstwa domowe.

Głównymi przyczynami wyludniania się Łodzi jest ujemny przyrost naturalny i migracje. Można to powstrzymać?

Bolączką Polski i Łodzi jest ubytek naturalny. Dwa razy więcej ludzi umiera niż się rodzi. Łódź jest klasyfikowana wśród miast z jednym z najniższych wskaźników dzietności. Jest to konsekwencja warunków pracy poprzednich pokoleń, głównie kobiet w przemyśle włókienniczym. Warto tu dodać, że nie odbiegamy aż tak bardzo od średniej krajowej. Potrzeba dwóch, trzech dekad, aby wpłynąć na zmianę tego wskaźnika. W przypadku migracji nie jest tak źle. Łódź ma ubytek ludności 6 tys. rocznie. Z tego 5 tys. to ubytek naturalny, a 1 tys. to migracje.

Na czym polega budowa jakości życia w Łodzi?

Budujemy nową jakość w postaci rewitalizacji i inwestycji w nowe miejsca pracy oparte na wiedzy. To miejsca, w których jedna osoba wygeneruje większe PKB niż w innych branżach. Naszym targetem jest grupa osób w wieku 20-29 lat, w której mamy saldo dodatnie. To osoby zaczynające karierę po studiach. Gdy osiądą w Łodzi na dłużej, to poprawią wskaźnik dzietności. Trzeba tylko szybciej się rozwijać, bo konkurencja nie śpi.

Czy program 500+ przyniesie dobre efekty? A może przyciągać ludzi z sąsiednich krajów?

Trudno to oceniać. Eksperci są sceptyczni, ale jestem optymistą. Program 500+ to tylko jedno z narzędzi. Polityka państwa powinna być realizowana planowo, zwłaszcza przy ściąganiu obcokrajowców. Jako samorząd nie możemy dużo. Państwo powinno pomagać w zatrudnieniu, legalizacji pobytu i zapewnienia mieszkań dla obcokrajowców. Działania te wymagają konsultacji z samorządami.

Jakie są jeszcze warunki, aby powstrzymać negatywne trendy demograficzne w Łodzi?

Ważny jest kontekst zdrowotny. Miasto inwestuje w zdrowy styl życia, w profilaktykę, edukację i posiłki dla dzieci. To wiąże się z większą aktywnością i przeżywalnością. Ważny jest też wpływ ludzi na otoczenie. Chcą zmieniać rzeczywistość i dobrym narzędziem jest budżet obywatelski. Kolejny punkt to zieleń i bezpieczeństwo. Ludzie przeprowadzili się za miasto, bo potrzebowali tej zieleni. Ważne są uczelnie, ale potrzebna jest ich większa aktywność i konsolidacja sił. Zamiast łączyć te siły, potrafią konkurować. Kolejny element to inwestorzy tworzący miejsca pracy.

Tu też potrzebna jest współpraca uczelni i pracodawców. Inwestorzy mają przygotowane 200 tys. mkw. powierzchni biurowych w centrum i deklarują, że połowę już wynajęli. Pierwszy raz bliskość Warszawy może znacząco przydać się Łodzi. Liczymy na nowe miejsca pracy i nowych mieszkańców Łodzi. Możliwość rozwoju nakręci migrację do miasta. Wisienką na torcie może być Expo. Jeśli to zagra, to nie bałbym się prognoz. Często pokazuję przykład Malmoe i Kopenhagi. Wybudowano wiadukt między tymi miastami. Wyrównały się ich potencjały, a Malmoe w dwie dekady powiększyło się o 100 tys. osób. To przykład, że pracując nad jakością życia w Łodzi można przezwyciężyć prosto liczone kalkulacje statystyczne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki