Na początku miesiąca, bo 2 sierpnia ok. godz. 3.00 w okolicach ulic Gdańska/Struga zaginęła Kleo, kotka pani Ani. Łodzianka jak tylko zorientowała się, że jej zwierzak zniknął od razu rozpoczęła poszukiwania. W okolicy rozwieszone zostały plakaty ze wszystkimi niezbędnymi informacjami m.in. prywatnym numerem telefonu pani Ani. - Ogłoszenia są notorycznie zrywane. Nie rozumiem czemu ludziom to przeszkadza. - zaznacza kobieta.
Łodzianka o zaginięciu kotki powiadomiła również okoliczne poradnie weterynaryjne, a na stronie łódzkiego schroniska zamieszczono informację o zaginięciu. W poszukiwania zaangażowała się również Fundacja Kocia Mama, która dzięki uprzejmości Pani Izy Milińskiej udostępniła ogłoszenie na swojej stronie.
- Informacje o zaginięciu Kleo pojawiły się wszędzie, gdzie tylko mogłoby się pojawić. Aktywowałam również aplikację znajda.org, która służy do zgłaszania bezdomnych i zagubionych zwierząt. Sklep Zoologiczny PERS również pomaga w poszukiwaniach (ogłoszenie wisi na drzwiach), a dodatkowo codziennie robię obchód okolicy z nadzieją, że gdzieś spotkam moją kicię.
Dziwne telefony...
Łodzianka mimo braku jakichkolwiek śladów nie poddawała się, a ogłoszenia z informacją o numerze telefonu kobiety docierały do kolejnych odbiorców.
- Miałam jeden telefon w sprawie kotka. Jednak jak dotarłam na miejsce już go nie było. Jestem w stałym kontakcie z Panem, który do mnie zadzwonił i jak tylko znów się pojawi ma się do mnie odezwać. Przy okazji poszukiwań rozdałam swój numer wielu osobom. Niektórzy słysząc moje nawoływania podchodzą i proszą o podanie numeru, aby móc się ze mną skontaktować gdyby widzieli takiego kotka. - tłumaczy pani Ania.
Jak relacjonuje łodzianka, wiele połączeń, które były do niej wykonane okazywały się być formą żartu, a nawet próbami wyłudzenia pieniędzy. Taki telefon miał miejsce m.in w niedzielę...
- Zadzwonił do mnie jakiś mężczyzna i powiedział...5000 zł kaucji, a jak nie to kota zabijam. - opowiada kobieta.
Rozmówca w późniejszych wiadomościach tłumaczył się, że jego telefon był formą żartu. - Takie sytuacje miały miejsce kilka razy. Ta jednak była najbardziej drastyczna, ponieważ grożono mi zabiciem kotka. Miałam też telefon, gdzie w słuchawce usłyszałam "szukasz to szukaj dalej", "trzeba było go pilnować". Takie telefony są niepotrzebne... Nic wnoszą do poszukiwań. - skarży się pani Ania.
Poszukiwania trwają
Pani Ania wciąż kontynuuje poszukiwania swojej kotki, a dziwne połączenia nie zniechęcają kobiety. W razie jakichkolwiek informacji na temat miejsca przebywania zwierzaka, właścicielka prosi o kontakt. Wszystkie informacje znajdziesz w ogłoszeniu TUTAJ
Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?