Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dominikanin: Zwierząt w stajence przy narodzinach Jezusa nie było [WYWIAD]

Marcin Darda
Tomasz Alexiewicz
Tomasz Alexiewicz Paweł Nowak/polskapresse
Z ojcem Tomaszem Alexiewiczem, dominikaninem, rozmawia Marcin Darda.

Wyobraża sobie Ojciec bożonarodzeniową stajenkę bez zwierząt? Papież Benedykt XVI opublikował właśnie trzecią część trylogii o Jezusie z Nazaretu, a w niej jasno stoi, że w Ewangelii nie ma mowy o zwierzętach w stajni.
Ojciec Święty ma rację. Nie było zwierząt przy narodzinach Jezusa Chrystusa. Koniec i kropka.

To skąd się wzięły zwierzęta w całej ikonografii chrześcijaństwa i w obrzędowości bożonarodzeniowej?
Z domniemania. Mamy prawo tak przypuszczać nie tylko dlatego, że w Ewangelii nie ma o zwierzętach słowa, ale także dlatego, że można sobie wyobrazić sytuację pory zimowej w Nazarecie. Otóż tam zwierzęta przez cały rok spoczywają pod gołym niebem, bo ze względu na klimat nie mają potrzeby schronienia. Psy są razem z owcami na polach, a kot pilnuje domu, czy siedzi gdzieś tam koło groty. Zwierzątka wzięły się trochę z tradycji, a trochę także z myślenia, że skoro byli tam pasterze, to i zwierzęta też musiały tam z nimi być, choć też nie musiały się z nimi pchać do groty, w której był Pan Jezus z Matką Najświętszą i świętym Józefem. Zwracam uwagę, że mówimy żłobek lub stajenka betlejemska, chociaż w Ewangelii jest o grocie. Jest tak dlatego, że myśmy to zeuropeizowali w naszej tradycji i wyobraziliśmy sobie, że te zwierzęta są w stajni.

I to wszystko?
Wszystko. No, można jeszcze dodać, że skoro te zwierzęta w stajenkach tak cieszą dzieci, to dodaliśmy w tradycji jeszcze wielbłąda, koguta i inne. Jednak w teologii nie ma to żadnego znaczenia.

Ksiądz to opowiada tak, jakby to nowością nie było. A we Włoszech przyjęto to jako sporą sensację. W środowisko mistrzów szopkarskich i zwykłych katolików wkradł się nawet niepokój, że zwierząt w stajenkach już nie będzie.
Rozumiem, że włoscy stajenkarze mogą się oburzać, bo to budzi obawę, że będą pozbawieni interesu, zatem gdybym i ja produkował stajenki, to też bym listy słał do papieża, by przynajmniej moją firmę i moje zwierzątko zareklamował. Poza tym to świadczy też o tym, że dla wielu ludzi to obyczaj jest ważniejszy od samej wiary. Obyczaj można czysto zewnętrznie celebrować i pokazywać przy okazji innym, jakim jest się pobożnym, ale prawdziwa wiara potrzebuje nawrócenia. Istotą stajenki betlejemskiej jest to, że Jezus Chrystus przyszedł, że Bóg stał się człowiekiem, by nas, ludzi słabych, wynieść do godności Bożej. Że tak jak my, tak samo on Jezus Chrystus, też na świat przyszedł w rodzinie. Chcemy, by poprzez rodzinę Bóg mógł wkraczać w życie ludzkie. To jest ta potężna symbolika betlejemskiej stajenki.

Czyli nie ma się co bać, że i w Polsce stajenkarze popadną w niepokój?
Ależ te sensacje i interpretacje to jest czysty fakt medialny. Ojciec Święty Benedykt XVI przecież nie pisał tej trylogii z myślą o stajenkarzach i zwierzątkach, tylko miał na myśli na pewno jakąś szerszą refleksję teologiczną. Włochy też się tym przecież nie ekscytują przypadkiem, to tylko media podgrzewają atmosferę przed Bożym Narodzeniem, by się lepiej sprzedać. Że to jeszcze nie teraz? W Polsce też już od Wszystkich Świętych w tych dużych centrach handlowych śpiewa się kolędy, bo Boże Narodzenie to wyśmienity czas dla handlowców. Moim zdaniem to jest po prostu podgrzewanie sztucznie wywołanego tematu, bo z całej publikacji Ojca Świętego nagłośniono tylko wątek zoologiczny.

Wobec tego, jakie znaczenie dla współczesnego chrześcijaństwa ma to, co włoskie media dziś nazywają odkryciem Benedykta XVI?
Ludzie to niestety stworzenia słabe, im się często po prostu wydaje, iż świat powstał dopiero wtedy, gdy oni się narodzili. Świadomość historyczna jest żadna, więc ja się temu zdziwieniu włoskiemu też nie dziwię. Proszę mi wierzyć, że u nas podobnych wydumanych niepokojów raczej nie będzie, bo nasz typ obrzędowości jest nieco inny od tamtego. A wracając do pytania, czy ma to jakieś znaczenie dla chrześcijaństwa? Chrześcijaństwo trwa przez ponad dwa tysiące lat bez względu na to, czy zwierzęta w stajence betlejemskiej były w czasie narodzin Chrystusa, czy ich tam nie było. Zatem proste, że to zupełnie bez znaczenia, bo przecież nie będzie żadnego dekretu zabraniającego stajenkarzom stawiania zwierząt w stajenkach.

Rozmawiał Marcin Darda

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki