Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Domy familijne w Łodzi - niegdyś bardzo ważne, dziś zazwyczaj straszą

Agnieszka Papis
Ul. Ogrodowa w Łodzi. Jedna ulica i dwa światy
Ul. Ogrodowa w Łodzi. Jedna ulica i dwa światy Grzegorz Gałasiński
Łódzkie famuły, czyli domy familijne - typowy obok zabudowań fabrycznych krajobraz dawnej Łodzi - stanowiły niegdyś niezwykle istotny element życia naszego miasta. Niestety dzisiaj coraz częściej przypominają rzeczywistość rodem z horrorów.

W Łodzi jest wiele miejsc wartych uwagi. Niektóre z nich są odnowione i stają się wizytówką miasta. Inne zachowane są w gorszym stanie i odstraszają swoim wyglądem. Taka sytuacja dotyczy m.in. famuł, które niegdyś były bardzo ważnym elementem życia naszego miasta.

Famuły, czyli domy familijne, to typowy, obok zabudowań fabrycznych, krajobraz dawnej Łodzi. Do dzisiaj możemy oglądać budynki mieszkalne przeznaczone niegdyś dla robotników pracujących u Scheiblera czy Poznańskiego. Kiedyś były to podobne miejsca, pełniące także tę samą funkcję - wiązały robotników z fabryką, w której pracowali.

Księży Młyn

Karol Scheibler urodził się w 1820 roku w Nadrenii. Dwadzieścia osiem lat później przyjechał do Królestwa Polskiego. W Łodzi otrzymał miejsce przy dzisiejszym placu Zwycięstwa. Zbudował tam przędzalnię. Scheibler miał smykałkę do interesów i w krótkim czasie stał się największym, najlepiej prosperującym fabrykantem w Łodzi, a nawet w Polsce. Działał również społecznie. Wspierał między innymi budowę przytułku dla ludzi starych oraz bibliotekę. Wspomógł także budowę kościoła ewangelickiego przy ulicy Sienkiewicza. Sfinansował również szkołę przyfabryczną dla chłopców. Do tej szkoły mogły chodzić dzieci osób zatrudnionych u Scheiblera. W budynku obecnie znajduje się Zespół Szkół Ponadgimnazjalnych nr 11. Parę kroków od szkoły umiejscowione jest Wydawnictwo Piątek Trzynastego oraz Dom Wydawniczy, w którym możemy nabyć wiele interesujących książek o Łodzi.

Księży Młyn to obszar, na którym znajduje się najwięcej domów familijnych. Karol Scheibler jako pierwszy wpadł na pomysł stworzenia famuł dla robotników. Był to bardzo trafiony pomysł, szczególnie, że w ówczesnym czasie sytuacja mieszkaniowa w Łodzi nie była najlepsza. Fabrykant wiedział co robi, ponieważ budując domy dla swoich pracowników, "wiązał" ich z miejscem pracy. Wybudowano tam ponad 80 domów. Budynki i ich wnętrza do dzisiaj pozostały w nienagannym stanie, jak również XIX- wieczny układ urbanistyczny.

Domy familijne na Księżym Młynie tworzą specyficzny klimat. Pomiędzy kamienicami z czerwonej cegły, ozdobionej pnączami, biegnie pas zieleni, na którym rosną drzewa, gdzieniegdzie pozostawione ławeczki czekają na strudzonego wędrowca. W centrum znajduje się zabytkowa, pomalowana na zielono, żeliwna studnia. W oknie stoją ceramiczne doniczki z pelargoniami, w blasku słońca leniwie przeciągają się koty. Przebywając tam, człowiek może się poczuć naprawdę, jak w innym świecie. Może cofnąć się w czasie i powrócić do XIX-wiecznej Łodzi. Zmieniły się jedynie stosunki międzyludzkie. Ludzie w famułach, szczególnie tych na Księżym Młynie, w dawnych latach integrowali się. Na podwórku każdego dnia dzieci wspólnie się bawiły, a dorośli godzinami snuli różnego rodzaju opowieści.

Będąc na Księżym Młynie, warto obejrzeć także między innymi odnowioną przędzalnię i budynki dawnego imperium Karola Scheiblera z kilkoma restauracjami, pubami, a nawet sklepem spożywczym o bardzo zaskakującej nazwie: ,,U Scheiblera". Udając się kawałek dalej możemy podziwiać pałac Edwarda Herbsta, męża córki Karola Scheiblera, który aktualnie jest remontowany. Można także zajrzeć do Galerii Sztuki Dawnej, która znajduje się na terenie pałacu.

Ulica Ogrodowa

Izrael Poznański urodził się w 1833 roku w Aleksandrowie Łódzkim. W 1852 roku przejął od ojca zarząd rodzinnej firmy kupieckiej. Swoje królestwo bawełny wybudował w dolinie rzeki Łódki. Rozbudowa zakładów rozwinęła się bardzo szybko. Nieopodal wybudowano także domy dla robotników, szkołę i stołówkę. Podobnie jak Scheibler, część swojego majątku przeznaczył Poznański na działania, które nie były związane z fabryką. Między innymi ufundował szpital dla ludności wyznania mojżeszowego.

Do tego szpitala przyjmowano jednak ludzi niezależnie od wyznania. Izrael Poznański podarował również pieniądze na cmentarz przy ulicy Brackiej, gdzie znajduje się jego rodzinny grobowiec. Fabrykant wspierał także sztukę - został mecenasem artysty Samuela Hirszenberga, który zajmował się malarstwem realistycznym. Izrael Poznański zawsze konkurował z Karolem Scheiblerem. Pragnął mu dorównać pod każdym względem. Wybudował pałac, fabrykę, domy dla robotników. Stworzył własne imperium, jednak ciągle był na drugim miejscu.

Planując budowę famuł przy ulicy Ogrodowej, wzorował się na Księżym Młynie. Powstało osiedle czterokondygnacyjnych budynków przeznaczonych dla robotników pracujących w jego fabryce. Budynki te są dwa razy wyższe od tych wybudowanych przez Scheiblera z powodu ograniczonej przestrzeni, jaką miał do dyspozycji Izrael Poznański. Osiedle robotnicze wybudowano naprzeciwko tkalni i było przeznaczone dla około 1000 rodzin. Każdy dom ma trzy piętra i mieszkalne suteryny. Sanitariaty umieszczono na piętrach i podwórku, na dole była też pompa przy studni. W latach międzywojennych kamienice zostały skanalizowane. Na osiedlu wybudowano także mniejsze, osobne domy dla kadry.

Historie rodzin robotniczych możemy poznać między innymi dzięki wspomnieniom ludzi. Leszek Skrzydło w swojej książce pt. ,,Rody fabrykanckie" zamieścił wypowiedzi osób, które opowiedziały, jak wyglądało dawne życie w famułach zbudowanych przez Izraela Poznańskiego:

- Za życia mojego ojca mieszkałem z rodzicami przy ulicy Ogrodowej 28 - mówi Salezy Koman, dawny pracownik zakładów Poznańskiego. - Były to domy zakładowe, tak zwane domy familijne. Ojciec mój był mechanikiem, obsługiwał maszynę parową, a do tego trzeba było wyższych kwalifikacji. Z tego względu ojciec był w firmie ceniony i otrzymał mieszkanie trzypokojowe. Gdy miałem 11 lat, ojciec zmarł, a matki nie było stać na płacenie wysokiego komornego. Dlatego przeprowadziliśmy się do mieszkania jednopokojowego przy Ogrodowej 26.

- W tych domach, zwanych famułami mieszkali aż do wojny moi teściowie - mówi Anna Staszewska. - Znam to wszystko, bo mąż mi nieraz opowiadał. Te mieszkania właściciel budował tuż obok zakładów, żeby robotnik miał blisko i żeby był całkowicie uzależniony od pracy, i od mieszkania. To był ścisły związek i jeśli np. jacyś robotnicy brali udział w strajkach, automatycznie byli wyrzucani z mieszkań. A same mieszkania były bez wygód, bez bieżącej wody, bez ubikacji. Woda była na dole w podwórku albo w pompie na ulicy. Pod koniec lat 30-tych doprowadzono wodę zimną do mieszkań. Najpierw była tylko na korytarzach, ale i tak to była już wygoda, choć za doprowadzenie musieli płacić lokatorzy.

Famuły przy ulicy Ogrodowej 26, 28 obecnie są zaniedbane. Kontrastuje to bardzo z położoną naprzeciwko odnowioną Manufakturą i Muzeum Miasta Łodzi. Wchodząc na podwórza dawnych domów familijnych, należy być świadomym ich obecnego stanu.

- Dawne domy familijne przy ulicy Ogrodowej, to ważny element historii naszego miasta i jako taki zasługują na całościowe odnowienie. Jesteśmy przekonani, że gospodarz tego terenu znajdzie na nie pomysł i przywróci im świetność. Z pewnością będzie to z korzyścią dla Łodzi, podobnie jak wszystkie pozytywne zmiany, jakie obserwujemy wokół Manufaktury, jak chociażby przygotowania pod inwestycje terenu u zbiegu ulic Północnej i Zachodniej, wyburzenie zdewastowanej kamienicy od strony ulicy Drewnowskiej - mówi Joanna Karpińska, rzecznik prasowy Manufaktury.

Biuro do spraw inwestycji Urzędu Miasta Łodzi ma w planach rewitalizację famuł przy ulicy Ogrodowej. Nie wiadomo jednak, kiedy to nastąpi, ani jak duże będą zmiany. Wszystkie działania są dopiero w fazie przygotowań. Największą przeszkodą, która blokuje rozpoczęcie projektu jest brak inwestora.

Życie codzienne

Codzienność mieszkańców domów familijnych łódzkich robotników wyglądała podobnie, jak życie na wsi w XIX wieku. Mieszkania składały się przeważnie z dwóch izb, w których zamieszkiwało kilka pokoleń - rodzice, dzieci i dziadkowie. Ktoś z domowników musiał spać w kuchni, najczęściej były to osoby starsze. Każdego dnia robotnicy spożywali zupę z mąki, chleb ze smalcem, zupę warzywną lub krupnik, prażuchy albo kaszę ze skwarkami. Na kolację zazwyczaj spożywano to, co zostało z obiadu oraz marmoladę. W dzień wypłaty lub w niedzielę jedzono schab i wędliny.

Zimą głównym pożywieniem była kiszona kapusta, ponieważ dzięki witaminom wzmacniała organizm. Przysmakiem dzieci była kromka chleba zamoczona w wodzie i posypana cukrem. O takim smakołyku często opowiadała mi moja prababcia, która niebawem skończy 97 lat. Na co dzień zakładano zużytą odzież, przeważnie zacerowaną, zrobioną z lichego materiału. W niedzielę wykorzystywano strój odświętny, który zachowany był w dobrym stanie. Święta były okazją do wspólnego spędzania czasu, jednoczyła się wtedy cała rodzina, ale także sąsiedzi. Jeżeli nie było akurat żadnej uroczystości, spotykano się na podwórkach.

Każdy powszedni dzień rozpoczynał się podobnie. Najwcześniej wstawały matki, aby przygotować posiłek dla całej rodziny. Mężczyźni przynosili wodę i węgiel. Dzieci od małego były przyzwyczajane do pracy, a do ich obowiązków należało pomaganie rodzicom, często nosiły zakupy lub brały udział w robieniu prania. Dzieci robotników nie miały zabawek kupionych w sklepach. Lalki czy piłki robiły same ze starych szmatek. To także dawne wspomnienie mojej prababci. Zabawy były podobne do dzisiejszych, dobrze nam znanych, jak na przykład: policjanci i złodzieje, zabawa w sklep, szkołę itp.

Życie codzienne dzisiaj wygląda zupełnie inaczej. Z biegiem lat zmienił się świat, zmieniła się także mentalność społeczeństwa. Dawne życie Księżego Młyna jakby wygasło. Ludzie nie wychodzą już ze swoich mieszkań, aby razem spędzać czas na podwórku. Każdy żyje własnym życiem, a stosunki sąsiedzkie są takie same, jak na każdym innym osiedlu. Ludzie na Księżym Młynie w dzisiejszych czasach zatracili dawne poczucie wspólnoty lokalnej. - Bardzo lubię tę okolicę, mieszkam tu od 70-ciu lat. Pod względem wyglądu niewiele się zmieniło, ale ludzie są teraz inni. Dawniej cieszyli się, spędzając czas razem z sąsiadami. Tworzyliśmy pewną całość. Teraz jest zupełnie inaczej. Każdy żyje oddzielnie za zasłoniętymi oknami. Stosunki sąsiedzkie ograniczają się do pozdrowień i wymiany kilku zdań - opowiada mieszkaniec domów familijnych na Księżym Młynie.

Na ulicy Ogrodowej także trudno dzisiaj odnaleźć ślady XIX-wiecznego życia przemysłowej Łodzi. Jak wszędzie, mieszkają tutaj ludzie o różnych osobowościach i zawodach, każdy zajęty jest własnymi sprawami. Miejsce to nie przyciąga jednak ani turystów, ani łodzian, tak jak w przypadku Księżego Młyna. Każdego odstrasza już sam wygląd famuł - sypiąca się cegła, zaniedbane podwórka, pejoratywne napisy. Nieprzyjemny klimat tworzy także część mieszkańców, spędzających wolny czas na piciu alkoholu. Taki obraz famuł na ulicy Ogrodowej jest jednak krzywdzący.

- Nie wszyscy mieszkańcy dawnych famuł Poznańskiego piją alkohol. Tak żyje znaczna część tych ludzi, którzy nie mieszkają tutaj od kilku pokoleń. Są wśród nich ludzie młodzi, ale i starsi. Nie mają pracy i perspektyw na przyszłość. Tutaj mieszka jednak wiele porządnych rodzin, które także borykają się z codziennym trudem życia, a zachowują się przyzwoicie. Kiedyś było inaczej. Stróż zamykał na noc bramę, klatki schodowe były czyste. Nawet ja pamiętam, że jeszcze nie tak dawno był tu plac zabaw dla dzieci i rosły drzewa owocowe - przekonuje nastolatka mieszkająca na Ogrodowej.

Każde miasto ulega ciągłym przeobrażeniom. Zmienia się wygląd miejsc, zmienia się styl życia, zmieniają się także ludzie. Oglądając dawne miejsca, poznajemy historię Łodzi i ludzi w niej żyjących. Ważne jest, aby dbać o wszystkie budynki, które opowiadają o dawnych dziejach naszego miasta. Należy również ocalić od zapomnienia to, co najcenniejsze, wspomnienia.

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki