Donald Tusk po siedmiu latach wraca na fotel szefa Platformy Obywatelskiej. Pytanie, jak ułożą mu się relacje z Hanną Zdanowską, szefową partii w Łodzi i z Cezarym Grabarczykiem, przewodniczącym regionu łódzkiego PO. Przed laty bywało z tym różnie...
CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNYM SLAJDZIE>>>
Były premier i przewodniczący Rady Europejskiej ma wyciągnąć Platformę z impasu, w którym pogrąża się od przegranych wyborów parlamentarnych w 2015 r. Ma zastąpić Borysa Budkę, mieć wolną rękę i personalnie skroić partię - także w regionach - po swojemu, byleby PO wróciła na pozycję lidera opozycji, a potem pokonała PiS w wyborach w 2023 r. Pytanie tylko jak Tusk będzie chciał partyjne puzzle poukładać w Łodzi i regionie, bo co prawda Hanna Zdanowska od 2010 r. co wybory poprawia swoje wyniki i wprowadza ilość radnych gwarantujących sporą przewagę w Radzie Miejskiej, o tyle w 2018 r. PO straciła łódzki sejmik po 12 latach rządzenia.
CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNYM SLAJDZIE>>>
Tusk co prawda w 2010 r. poparł oficjalnie Zdanowską w Łodzi jako kandydatkę na prezydenta, ale nie był do niej przekonany. To był o tyle ciekawy rok w łódzkiej polityce, że na scenie nie było już Jerzego Kropiwnickiego, który II kadencję wygrał jako kandydat PiS. Odwołano go w referendum, miastem rządził wskazany przez Tuska komisarz Tomasz Sadzyński, ale szefem PO w Łodzi i kandydatem na prezydenta chciał być Krzysztof Kwiatkowski, ówczesny minister sprawiedliwości.
CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNYM SLAJDZIE>>>
Kwiatkowskiego nie akceptował jednak Cezary Grabarczyk, wtedy minister infrastruktury i najbardziej wpływowy polityk w regionie. Ogłosił swój start na szefa łódzkiej PO, a sytuacja była na tyle napięta, że Tusk nakazał obu swoim ministrom się wycofać. Grabarczyk na zjeździe zrezygnował i poparł Zdanowską, która partyjne wybory wygrała. Wszelkie lokalne partyjne gremia wydały uchwały, w których wskazały Zdanowską jako kandydatkę, zatem Tuskowi nie pozostało nic innego, jak tylko przyjechać do Łodzi i oficjalnie ją poprzeć.
CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNYM SLAJDZIE>>>