18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dopalacze omal nie zabiły 20-latka

Jarosław Kosmatka
Substancje zostaną dokładnie zbadane w laboratorium
Substancje zostaną dokładnie zbadane w laboratorium Paweł Relikowski
20-latek w ciężkim stanie trafił do łódzkiego szpitala. Lekarze cudem go uratowali. Zeznał policji, że kupił dopalacze w sklepie w centrum Łodzi.

Było kilka minut przed południem. Do patrolu straży miejskiej, idącego ulicą Piotrkowską w Łodzi, podszedł młody mężczyzna. Wyglądał na ciężko chorego, dusił się i zaczął wymiotować krwią. "Pomocy. Wziąłem dopalacze" - wykrztusił i stracił przytomność. Strażnicy wezwali pogotowie ratunkowe i powiadomili policję.

Karetka pogotowia przewiozła 20-latka do szpitala im. Barlickiego. Lekarze określili stan mężczyzny jako bardzo ciężki. Udało się im przywrócić pacjentowi przytomność. Podczas rozmowy z lekarzem powiedział, że przez długi czas brał zarówno dopalacze, jak i narkotyki. Jego organizm był bardzo wyczerpany. Badanie wykazało, że po zażyciu nieokreślonej substancji - prawdopodobnie dopalaczy - pękły mu wrzody w żołądku i gdyby nie szybka pomoc lekarska, chłopak mógłby nie przeżyć.

20-latek poinformował policję, że kupił dopalacze w sklepie ze środkami zapachowymi przy ulicy Tuwima w Łodzi. Funkcjonariusze z wydziału ds. walki z przestępczością narkotykową KMP rozpoczęli obserwację lokalu. Nie musieli długo czekać. Około godz. 13 zauważyli elegancko ubranego mężczyznę, który wszedł do obserwowanego przez nich sklepu.

Kilka minut później mężczyzna wyszedł ze sklepu. Podczas próby wylegitymowania, mężczyzna rzucił się do ucieczki. Policjanci zatrzymali go na ul. Tuwima jeszcze przed Kilińskiego. Podczas zatrzymania próbował połknąć fiolkę z białym proszkiem. Na szczęście próba się nie udała. Fiolka została zabezpieczona do badań.

26-letni mężczyzna potwierdził, że środek kupił przed chwilą w sklepie przy Tuwima. Opowiedział też, że wcześniej zaopatrywał się tam wielokrotnie w dopalacze. Policjanci poinformowali państwowego powiatowego inspektora sanitarnego o podejrzeniu, że w sklepie w centrum Łodzi sprzedawane są dopalacze. Jeszcze tego samego dnia PPIS przeprowadził kontrolę w sklepie.

- W trakcie kontroli, przeprowadzonej w sklepie przy ulicy Tuwima, zabezpieczono produkty o nazwie KOKONIK na czas niezbędny do przeprowadzenia oceny i badań ich bezpieczeństwa. Próbkę produktu przesłano niezwłocznie do analizy. Jeśli w próbkach zostaną wykryte środki zastępcze, zostanie wydana decyzja o ukaraniu grzywną - mówi Ewa Krawczyk, rzecznik Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej.

W kuchence mikrofalowej inspektorzy znaleźli i zabezpieczyli kilkadziesiąt fiolek z podejrzaną substancją. 27-letni sprzedawca nie potrafił wytłumaczyć, co to za substancja i skąd się wzięła w sklepie. Zabezpieczona substancja będzie dokładnie przebadana. Inspektorzy muszą ustalić jej skład chemiczny. Wtedy też okaże się, czy w tym przypadku mamy do czynienia z dopalaczami czy narkotykami. Sklep został zamknięty przez właściciela następnego dnia.

Jeśli okaże się, że w fiolkach były dopalacze, właściciel sklepu może zostać ukarany grzywną od 20 tys. zł do miliona zł.

Warto przypomnieć, że obrót substancjami zastępczymi jest zakazany od października 2010 roku. Wtedy to w trybie pilnym została przygotowana nowelizacja ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii.

Na podstawie decyzji głównego inspektora sanitarnego, wydanej 2 października 2010 r., sanepid w asyście policji zamknął 1378 sklepów, oferujących dopalacze. W ocenie służb sanitarnych, te produkty stanowiły zagrożenie dla zdrowia i życia ludzi. Po przeprowadzonych kontrolach i dokładnych analizach składu substancji, wykrywanych w dopalaczach, na listę zakazanych substancji wpisano już kilkadziesiąt nowych pozycji m.in. benzylopiperazynę, nefedron i syntetyczne kannabinoidy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki