Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Doradcy i asystenci samorządowców stracą pracę?

Marcin Darda
Marcin Darda
Sejm zajmie się nowelizacją, która sprawi, że pracę stracą doradcy i asystenci samorządowców. Pomysł popiera ruch Kukiz’15 i PiS. Krytykuje opozycja i lokalne władze

Czy wójtowie, burmistrzowie, prezydenci miast oraz starostowie i marszałkowie nie będą mogli zatrudniać u siebie doradców i asystentów politycznych? Chcą tego posłowie ruchu Kukiz’15 oraz PiS.

Na najbliższym posiedzeniu Sejm zajmie się projektem zmian w ustawie o pracownikach samorządowych. W noweli zapisano, że „umowy z pracownikami obecnie zatrudnionymi, jako doradcy i asystenci (...) ulegają rozwiązaniu z dniem wejścia w życie niniejszej ustawy”.

Projekt przygotował klub Kukiz’15, popiera go też sejmowej większości PiS. A w znakomitej większości samorządów rządzą w różnych konfiguracjach politycy PO i PSL, zatem to ich asystentów i doradców dotknie zmiana prawa.

W uzasadnieniu projektu nowelizacji znajduje się zapis, iż „brak ustawowego określenia kompetencji członków takich gabinetów, opłacanych przecież z publicznych pieniędzy, często prowadzi do patologii i zatrudniania osób nieposiadających żadnych kompetencji, których jedyną »kwalifikacją« jest bycie członkiem tego samego ugrupowania politycznego”.

Z tak postawioną tezą już w marcu, gdy temat poruszyliśmy po raz pierwszy w „Dzienniku Łódzkim”, nie zgadzało się biuro prasowe marszałka woj. łódzkiego Witolda Stępnia (PO). Wśród doradców marszałka są: Alina Giedryś (ds. infrastruktury kolejowej), członek PO Elżbieta Królikowska-Kińska (ds. rewitalizacji) i Jolanta Chełmińska (ds. samorządów), wojewoda łódzki za rządów Donalda Tuska i Ewy Kopacz.

**Czytaj też:

Lokalne władze bez doradców? Kukiz’15 chce likwidacji posady doradców i asystentów

**

Biuro prasowe marszałka zapewnia, że to „specjaliści w swoich dziedzinach”. Tyle tylko, że każda z pań została zatrudniona przez marszałka po tym, jak straciła poprzednie stanowisko. Funkcje doradców marszałka tworzono specjalnie dla nich.

Z kolei skład doradców prezydent Łodzi Hanny Zdanow-skiej (PO) uszczuplił się ostatnio o jedną osobę - Radosław Stępień (PO) został prezesem spółki WTBS. Pozostało jej trzech doradców, jeden m.in. ds. Expo.

W Bełchatowie gabinetów politycznych nie ma, ale swoich asystentów mają i prezydent Mariola Czechowska, i starosta powiatu Waldemar Wyczachowski (oboje PiS). Staroście asystuje Aneta Niedźwiecka, radna powiatowa PiS z Radomska. Czy to nominacja stricte polityczna? Wyczachowski nie kryje, że w pewnym sensie tak, bo chce mieć współpracowników, do których ma zaufanie. Asystentką prezydent Marioli Czechowskiej jest Karolina Owczarek. Jakiś czas temu objęła tę wakującą funkcję, którą zwolnił Robert Kornacki, autor zwycięskiej kampanii wyborczej prezydent Bełchatowa.

Z kolei prezydent Piotrkowa korzysta z usług dwóch asystentów: Anity Wojtali-Rudnickiej oraz Grzegorza Adamczyka (ds. społecznych). Zatrudnienie w styczniu 2015 r. Adamczyka, szefa powiatowych struktur SLD, odbierane było jako bonus dla SLD za koalicję w Radzie Miasta z prezydenckim stowarzyszeniem Razem dla Piotrkowa.

W Zduńskiej Woli prezydent Piotr Niedźwiecki zatrudnia doradcę na umowę-zlecenie i płaci mu 5 tys. zł brutto za miesiąc. To Jakub Jakubowski, który jednocześnie jest pracownikiem Urzędu Miasta Łodzi. Jakubowski zatrudniony jest niejako na zastępstwo za asystentkę, która przebywa na urlopie wychowawczym. Niedźwiecki przypomina, że obecne przepisy pozwalają zatrudniać mu aż pięć osób.

- Przepisy dotyczące biur politycznych powinny zostać zmienione, a liczba doradców i asystentów zmniejszona. Prezydenci i burmistrzowie powinni mieć prawo wyznaczania swoich najbliższych współpracowników, jednak pięć takich osób w miastach wielkości Zduńskiej Woli to stanowczo za dużo - komentuje prezydent Niedźwiecki.

Projekt ustawy ostro krytykuje poseł Mirosław Suchan z Nowoczesnej. Twierdzi, że „Kukiz tak ustawił się z PiS, że nie sięga tam, gdzie są prawdziwe patologie, czyli w ministerstwach, gdzie przyjmuje się do pracy Misiewiczów”.

Projekt został skrytykowany także przez Związek Miast Polskich.

W uzasadnieniu noweli jest zapis, że jej wejście w życie pozwoli samorządom zaoszczędzić „minimum 50 mln zł”. Pytanie tylko, czy doradcy i asystenci nie zostaną potem zatrudnieni na innych stanowiskach.

- Nie należy z góry zakładać, że samorządowcy zaczną łamać prawo, tworząc kolejne fikcyjne etaty - mówi Piotr Apel, łódzki poseł ruchu Kukiz’15, jeden z wnioskodawców projektu.

Według informacji przekazanej przez MSWiA w 2015 r. gminy na uposażenia asystentów przeznaczyły łącznie 13,2 mln zł, a na uposażenia doradców 20,4 mln zł. W powiatach koszty zatrudniania asystentów wyniosły ponad 1,5 mln zł, a doradców 2,2 mln zł. Samorządy województw na wynagrodzenia asystentów przeznaczyły 1,3 mln zł, natomiast wynagrodzenia doradców marszałków to koszt 2,2 mln zł. Nie są to dane pełne, bo nie wszystkie samorządy przesłały informacje ministerstwu.

Współpraca: oby, ed, mw, jaga, dag

ZOBACZ |Wydarzenia minionego tygodnia w Łódzkiem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki