Przed II wojną światową właścicielami kamienicy byli bracia Wacław i Aleksander Millerowie. Byli to rodowici łodzianie pochodzenia żydowskiego. Nie należeli do żadnej partii politycznej, za to udzielali się w różnych stowarzyszeniach oświatowych, kulturalnych i filantropijnych. Posiadali majątek ze stylową willą w Rąbieniu pod Aleksandrowem oraz pięć kamienic w centrum Łodzi.
Oczywiście najbardziej okazała i efektowna była kamienica Pod Gutenbergiem. Oprócz niej w skład posesji wchodziły trzy oficyny w pierwszym podwórzu i dwie oficyny w drugim podwórzu. Na terenie nieruchomości była drukarnia, którą przed wojną bracia Millerowie wynajmowali towarzystwu Libertas. Podczas okupacji Niemcy przejęli i zmodernizowali drukarnię. Służyła ona m.in. do drukowania kartek żywnościowych i gazety niemieckiej.
Po wojnie przez pewien czas bracia Wacław i Aleksander Millerowie przebywali w Łodzi. Jednak jako przedwojenni potentaci, właściciele kamienic i majątku ziemskiego, w oczach nowej ludowej władzy uchodzili za wrogów ludu. Uderzenie przyszło 17 sierpnia 1945 roku, kiedy funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa zatrzymali i aresztowali Wacława Millera. Wkrótce słuch o nim zaginął, co oznacza, że najpewniej został zamordowany w katowni ubeckiej.
Bezpieka zaczęła też nachodzić i prześladować Aleksandra Millera, który – w obawie o swoje życie – razem z rodziną uciekł w kierunku zachodnim. Zatrzymał się w mieście Eisenach w Turyngii. Było to niemieckie miasto okupowane przez wojska radzieckie. Stamtąd uchodźcy słali listy do władz Łodzi z zapytaniem o stan i sytuację ich kamienic. Bez efektu. Nie otrzymali odpowiedzi na żaden z listów.
Kolejny dramat rodzinny nastąpił 21 lutego 1947 roku, kiedy w Eisenach zmarł Aleksander Miller. Niestety, nie zdążył zobaczyć swojej wnuczki Dorothy, która urodziła się kilka miesięcy później jako córka Charlotty z Millerów i Henry’ego Newmana. Mąż pani Charlotty był Żydem, który jako jedyny z całej swoje rodziny przeżył niemieckie obozy koncentracyjne. Dorothy Newman razem z rodziną wyjechała do Stanów Zjednoczonych, gdzie pracowała m.in. w strukturach NATO i instytucjach rządu amerykańskiego. Dzisiaj przebywa na emeryturze.
Tymczasem posesja jej dziadka Aleksandra i jego brata Wacława przy ul. Piotrkowskiej 86 na podstawie dekretu z 8 marca 1946 roku – jako mienie opuszczone i poniemieckie – została przejęta przez Skarb Państwa.
- Chciałbym podkreślić, że Millerowie nie byli Niemcami i nigdy nie opuścili swojego majątku dobrowolnie – twierdzi adwokat Marcin Banasik, pełnomocnik Dorothy Newman.
Nowe władze najpewniej wykorzystały fakt, że drukarnia podczas wojny była w rękach niemieckich. Stąd jej przejęcie razem z całą nieruchomością. O jej odzyskanie Dorothy Newman wciąż zabiega. Ma poważne atuty, bowiem – jak zaznacza mecenas Banasik – Sąd Rejonowy Łódź – Śródmieście uznał, że jest ona jedyną spadkobierczynią po Wacławie i Aleksandrze Millerach. Stąd sprawy sądowe, które wciąż trwają.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?