Wszystko wydarzyło się po południu 31 marca ubiegłego roku w miejscowości Ogrodzona (gmina Łęki Szlacheckie). Natalia Bełdowska z córkami - w tym czteroletnią dziś Wiktorią - wyszła na drogę. Gdy rozmawiała z sąsiadką, z posesji sąsiadów wybiegł pies - mieszaniec owczarka niemieckiego ważący około 35 kg - i rzucił się na młodszą dziewczynkę.
Mała trafiła do szpitala w Bełchatowie, gdzie spędziła sześć dni. - Ale wyszła jeszcze ze szwami - opowiada Natalia Bełdowska, która ciągle smaruje specjalną maścią blizny na twarzy dziewczynki. - Jednej na głowie nie będzie widać, bo zarosła włosami, ale w innym miejscu włosy już nie wyrosną, jest taki placek - tak dziś wyglądają ślady na ciele Wiktorii. Blizny zbladły, ale jeszcze długo będą widoczne. - Najgorsza jest ta na policzku i przy kąciku ust, chyba zostaną na zawsze - mówi mama dziewczynki.
Mała, po długiej przerwie związanej z leczeniem, wróciła do przedszkola, ale mimo wizyt u psychologa zdarzenie zostawiło w niej silny ślad. - Wiktoria ciągle boi się nie tylko psów, ale wszystkich zwierząt, smarowanie maścią też jej od razu przypomina o pogryzieniu - dodaje pani Natalia.
O zdarzeniu trudno będzie zapomnieć całej rodzinie, którą zachowanie psa skonfliktowało z sąsiadami, właścicielami zwierzęcia. Jak podkreśla mama dziewczynki, pies, który pogryzł dziecko, mimo deklaracji sąsiadów, nadal nie mieszka w kojcu, ale jest trzymany na łańcuchu, z którego rok temu zerwał się i wybiegł za ogrodzenie.
- I te dziury w ogrodzeniu nadal nie są naprawione, nawet robiłam zdjęcia dla sądu - mówi Natalia Bełdowska.
Sprawa karna przed piotrkowskim Sądem Rejonowym toczy się od ubiegłego roku. Prokuratura Rejonowa w Piotr-kowie Tryb. oskarżyła właściciela psa o to, że nieumyślnie naraził na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu trzyletniej dziewczynki, bo w nieprawidłowy sposób trzymał na uwięzi psa i zwierzę zerwało się z łańcucha.
Najbliższa rozprawa odbędzie się w piątek, zeznawać ma na niej m.in. lekarz weterynarii, który prowadził po wypadku obserwację zwierzęcia pod kątem wścieklizny. Była ona konieczna, bo jak się okazało, pies, około 3-letni mieszaniec, nie miał ważnych szczepień.
- Szczepienie było ważne do września 2013 roku. Z tego tytułu na właściciela została nałożona grzywna w drodze mandatu w wysokości 200 złotych - mówi Andrzej Cecotka, powiatowy lekarz weterynarii w Piotrkowie.
Zgodnie z przepisami, weterynarz obserwował psa cztery razy - w pierwszym, piątym, dziesiątym i piętnastym dniu po zdarzeniu. Pies nie miał wścieklizny, został ponownie zaszczepiony.
Zobacz też: Pies zaatakował dziecko i niepełnosprawną kobietę. Właściciel usłyszał zarzuty
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?