Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Drogówka": Chlejemy, rodacy! [RECENZJA]

Dariusz Pawłowski
Wojciech Smarzowski "Drogówka". Od piątku w kinach.
Wojciech Smarzowski "Drogówka". Od piątku w kinach. next film
Wytrwale i coraz mocniej potrząsa rodakami Wojciech Smarzowski. Potrząsanie to dotkliwe i potrzebne, choć obawiam się, że cokolwiek spóźnione. Trzeba zarazem uważać, by przy takim nieustannym potrząsaniu, się po prostu nie ulało...

Najnowszy film znakomitego reżysera, "Drogówka", to jazda bez trzymanki. I jak w prawdziwej kolejce górskiej z wesołego miasteczka, reżyser zaczyna od zwodzenia, zlepku scenek, gagów, które nie zapowiadają tego, co się za chwile stanie, ale w konsekwencji okazują się niezbędnym przygotowaniem. Wszystko po to, by za chwilę runąć w dół. Od tego momentu będzie to jednak już tylko spadanie. Nie podniesiemy się ani na chwilę.

Smarzowski tym razem, by opowiadać o Polakach, wszedł do miasta, a właściwie stolicy, czyniąc z niej metaforyczny obraz kraju. Metaforę rozszerza pozwalając, by siedmiu głównych bohaterów w policyjnych mundurach interpretować jako siedem grzechów głównych toczących polskie społeczeństwo. W uproszczeniu - już nawet nie pijemy, tylko chlejemy wódę, zdradzamy, okłamujemy, nienawidzimy wszystkiego co inne, zbrukamy nawet miłość i seks, rodaka utopimy w łyżce wody za marny grosz, a korupcja i oszustwo przeżarły nasze myślenie do dna mózgoczaszki. I tak dalej, i tym pełniej. Jeśli chodzi o wyciąganie ludzkich cech z błota, w "Drogówce" jest tego więcej niż asfaltu w polskiej autostradzie. Do naszych nieszczęść możemy doliczyć nawet to, że jesteśmy - co można by uznać, za objaw szlachetności - do cna naiwni, dając wyżerkę tym, którzy naiwnością akurat nie grzeszą.

Jeśli chlamy szybko i dużo, no to Smarzowski potrafi opakować to w formę, która nie pozwoli na chwilę oddechu. Imponuje warsztatową biegłością, zachwyca perfekcyjnym montażem, przyprawia o zamierzony ból głowy liczbą użytych rejestratorów obrazu (kamery filmowe, przemysłowe, telefony komórkowe, iPhony). Wybornie też prowadzi aktorów, swoich i całkowicie mu oddanych, którzy grają "na maksa", tworząc kreacje dużej klasy (brawo Bartłomiej Topa). I z wyrachowaniem zmierza do finału, który ma być grzmotnięciem obuchem w łeb. I jest!

I choć wszystko to robi wrażenie, a wątek kryminalny zawarty w "Drogówce" trzyma się świetnie, to trudno odrzucić wrażenie, że Smarzowskiego konstatacja stanu charakterów mieszkańców kraju nad Wisłą zalatuje powtórzeniem. Co gorsza, jeszcze więcej tu oczywistości, przerysowań dla przerysowań, jednorodności spojrzenia i żartów dawno już opowiedzianych. Właśnie w momentach, w których "Drogówka" ma być zabawna, potknięcia i banalności są największe. Jakoś dotychczas podejrzewałem Smarzowskiego - ze względu na jego skrajnie pesymistyczny punkt widzenia - o bardziej wyrafinowane, a przynajmniej oryginalne poczucie humoru. Żartami, grepsami i myśleniem, które zaprezentował w nowym filmie, kompletnie się rozczarowałem. W łeb dostałem. Ale była to już butelka do połowy pusta.

***

Drogówka, Polska, dramat, 118 min., reż. Wojciech Smarzowski, wyst. Bartłomiej Topa, Arkadiusz Jakubik, Julia Kijowska, dystr. Next Film

Damy ci więcej - zarejestruj się!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki