Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Druga porażka PGE Skry. Resovia będzie mistrzem? [ZDJĘCIA]

Paweł Hochstim
Dariusz Śmigielski
Siatkarze PGE Skry Bełchatów przegrali drugi mecz finału mistrzostw Polski z Asseco Resovią Rzeszów 1:3 i są o krok od straty panowania w polskiej siatkówce. Jeśœli w sobotę Resovia wygra we własnej hali, zostanie mistrzem Polski.

Trener Jacek Nawrocki nie zdecydował się na zmiany w składzie. W ostatnich meczach rotacje dotyczyły zresztą tylko jednego z dwójki œśrodkowych - Marcina Możdżonka i Karola Kłosa.

W pierwszym secie siatkarze Resovii przystąpili do gry bardzo skoncentrowani i prowadzili od samego początku. Bełchatowianie popełniali te same grzechy, mając duże problemy z przyjęciem mocnej i dokładnej zagrywki rzeszowian. Resovia imponowała też bardzo ambitną grą w obronie, podbijając wiele ataków mistrzów Polski. Znów duże problemy w ataku miał Bartosz Kurek, który w pierwszym secie skończył trzy z dziewięciu piłek.

Na szczęœcie znacznie skuteczniejszy był Mariusz Wlazły, ale w pierwszym secie rzeszowianie byli lepsi. Nie brakowało kontrowersji, zwłaszcza po jednej z akcji, w której bełchatowianie reklamowali, że rywale wykonali cztery odbicia. Sędziowie uznali jednak, że pierwsze dotknięcie piłki było blokiem. Resovia wyszła wówczas na prowadzenie 20:17 i nie oddała go do końca.

Na początku drugiej partii wydawało się, że Skra się pozbierała. Lepsze przyjęcie i bomby z zagrywki Mariusza Wlazłego dały mistrzom Polski prowadzenie na pierwszej przerwie technicznej 8:4. Zespoły wróciły na boisko i... dziesięć punktów pod rząd zdobyła Resovia. Kapitalnie zagrywał Lukas Tichacek, a bełchatowianie kompletnie nie radzili sobie z przyjęciem. W ataku cierpiał Kurek, aż w końcu zlitował się nad nim trener Jacek Nawrocki i zmienił go na Michała Bąkiewicza.

Ciężki chwile przeżywał też Michał Winiarski, w którego celowali mocną zagrywką rzeszowianie. Takiego ostrzału Winiarski nie miał jeszcze w tym sezonie. Po przegranym gładko drugim secie bełchatowscy siatkarze poszli do szatni, co w siatkówce właœściwie się nie zdarza. Gdy wrócili, rozpoczęli dwóch kapitalnych zagrywkach Miguela Falaski od prowadzenia 3:0. Cóż z tego, skoro po chwili zrobili trzy błędy i był już remis 3:3.

Ale bełchatowianie nie mieli zamiaru się poddać, choć mecz, tak jak i we wtorek, Ÿim się nie układał. Nie mogli też odskoczyć od rywala na bezpieczny wynik, bo gdy po bloku Wlazłego, prowadzili 14:10, to chwilę póŸniej Kłos popsuł zagrywkę, a Aleh Akhrem zaserwował dwa asy pod rząd. Gdy Piotr Nowakowski zablokował Kłosa i było 23:22 dla rzeszowian, Skra była już w stanie œśmierci klinicznej. Ale - jak w medycynie - została uratowana. A właœściwie uratowała się zagrywkami Kurka i Kłosa.

I to jednak nie załamało silnych psychicznie rzeszowian, którzy w czwartej partii rozbili mistrzów Polski. A o fakcie, że przy stanie 13:14 sędzia zabrał im punkt, a następnie pokazał żółtą kartkę za protesty, już pewnie nikt nie będzie pamiętał.

TAK BYŁO W PIERWSZYM MECZU: Skra Bełchatów przegrała pierwszy mecz o złoto [ZDJĘCIA]

PGE Skra Bełchatów - Asseco Resovia Rzeszów 1:3 (21:25, 19:25, 26:24, 15:25)

PGE Skra: Falasca, Winiarski, Możdżonek, Wlazły, Kurek, Pliński, Zatorski (libero) oraz Bškiewicz, Cupković, Kłos. Trener: Jacek Nawrocki.

Asseco Resovia: Tichacek, Lotman, Kosok, Grozer, Achrem, Nowakowski, Ignaczak (libero) oraz Gontariu. Trener: Andrzej Kowal.

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki