Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Drżyjcie niewierni internauci, czyli kulisy zdrady w sieci

Michał Pomorski
Niektórym mogłoby się wydawać, że zdradę dziś łatwiej ukrywać. Nic bardziej mylnego - SMS-y czy mejle mogą być dowodem w sądzie
Niektórym mogłoby się wydawać, że zdradę dziś łatwiej ukrywać. Nic bardziej mylnego - SMS-y czy mejle mogą być dowodem w sądzie fot.123rf
Zdrada w internecie jest anonimowa i nie do wykrycia - to obiegowa opinia. Jest jednak zupełnie inaczej, wykryć ją nawet łatwiej - pisze Michał Pomorski

Kiedyś, żeby zdradzić drugą połówkę, trzeba się było namęczyć. Pojechać na firmowy wyjazd integracyjny, wypić o jednego drinka za dużo i patrzeć, jak moralne rozterki znikają między rozpuszczającymi się kostkami lodu albo wyjechać na samotny urlop. Dzisiaj wystarczy włączyć komputer. Internet dostarcza narzędzi zarówno tym, którzy z premedytacją szukają okazji do zdrady, jak i tym, którzy okazji szukają, żeby przydybać na niej partnera.

"Żyje się tylko raz" - czytamy na stronie www.skokwbok.com.pl. "Może jesteś żonaty ale nieszczęśliwy?" - pytają retorycznie na stronie głównej twórcy portalu randkowego dla ludzi po ślubie (albo w innym stałym związku). "Lub jesteś mężatką i żyjesz w toksycznym związku? To jest okazja aby doświadczyć czegoś innego. Nie obawiaj się SKOCZ" (pisownia oryginalna). To przykład portalu, który powstał na wzór amerykańskiej strony AshleyMadison.com, wyspecjalizowanej w kojarzeniu mężów i żon - z różnych małżeństw, oczywiście - szukających wrażeń. Właściciele strony wartej prawie 100 mln dol., Noel i Amanda Biderman, uważają, że takie zdrady mogą… ocalić małżeństwo. Zarzekają się jednak, że sami są monogamistami. "Zdrada daje ludziom alternatywę do rozwodu" - uważa pan Biderman.

Zdrada na Fejsie
Są oczywiście i takie strony, gdzie segregacji nie ma - są i single, i małżeństwa, i mężowie, i żony... "Gorąca mamuśka", "mężatka", "szukający romansu" - wystarczy kliknąć. To serwisy wyspecjalizowane, gdzie cel jest jasny - seks. Jednak wraz z powstaniem "zwyczajnych" portali społecznościowych, jak Facebook i Nasza Klasa, nastała era internetowych zdrad. Ludzie nagle zaczęli odnajdywać potracone z biegiem lat przyjaźnie, przypominać sobie szkolne miłości i utracone szanse. CNN opisywało historię Kena Savage'a z Massachusetts, założyciela strony FacebookCheating.com. Mężczyzna stworzył tę stronę po tym, jak odkrył nawiązany za pośrednictwem Facebooka romans żony. Jak sam mówi, stronę stworzył po to, by "pomóc innym, którzy znaleźli się w takiej samej sytuacji - kiedy ktoś ich zdradzał - oraz rzucić nieco światła na tych, którzy używają portalu, by zdradzać".

Savage najpierw ucieszył się, że jego cierpiąca na depresję żona zaczęła interesować się portalem. Sądził, że pomoże jej to lepiej się odnaleźć i nawiązać relacje z innymi ludźmi. Miał rację, tyle tylko, że nie sądził, że owe relacje będą aż tak intymne. Nabrał podejrzeń, kiedy jego żona zaczęła zasłaniać przed nim ekran monitora. Powód wyszedł wkrótce na jaw, małżonka miała romans. Savage mówi jednak, że przeciwko portalowi nic nie ma, a nawet sam go używa do kontaktów z przyjaciółmi z dzieciństwa. Uważa jednak, że Facebook jest też narzędziem zdrady. Mówi, że jeśli w małżeństwie źle się dzieje, to zdrada prędzej czy później nastąpi, jednak Facebook bardzo ją ułatwia. Trudno się z nim nie zgodzić, patrząc na statystyki.

Strona Savage'a powstała w 2009 roku, a z badań przeprowadzonych rok później przez American Academy of Matrimonial Lawyers wynika, że w ciągu pięciu lat 81 proc. prawników zajmujących się rozwodami zaobserwowało wzrost liczby spraw, w których pojawiają się dowody zdrady zebrane na portalach internetowych. Ponad 66 proc. prawników stwierdziło natomiast, że Facebook jest najczęściej wymienianą w kontekście rozwodu stroną. Inne badanie, przeprowadzone przez europejską stronę Divorce-Online.co.uk i analizujące ponad pięć tysięcy pozwów rozwodowych, pokazuje, że ten portal społecznościowy jest wymieniany w co piątym. Zapytany wówczas o komentarz rzecznik Facebooka Andrew Noyes, cytowany przez Cnn.com, powiedział, że portal nie jest odpowiedzialny za rozbijanie małżeństw. "Sugerowanie, że Facebook prowadzi do rozwodu, jest idiotyczne. Sugerowalibyśmy natomiast, by ci, którzy prowadzą takie badania, skupili się także na innych popularnych kanałach komunikacji, jak SMS-y, e-maile i czaty" - oświadczył.
Internauta zdradza najczęściej
Racja leży zapewne pośrodku, wniosek jednak jest jasny - internet sprzyja zdradzie. Tak samo jest na polskim podwórku. Z badań seksuologa prof. Zbigniewa Izdebskiego zawartych w raporcie "Seksualność Polaków na początku XXI wieku" wynika, że to właśnie internauci zdradzają najczęściej. W 2010 roku profesor przeprowadził badania na grupie internautów, z których wynikało, że ponad 42 proc. kobiet i 48 proc. mężczyzn przyznało się do zdrady. Romansujący w sieci są bardziej otwarci, mają zdecydowanie bardziej liberalne podejście do seksu i nastawieni są na poszukiwanie erotycznej przyjemności.

Na łatwość, z jaką ludzie decydują się na zdradę przez internet i w internecie, "wpływa przeświadczenie o całkowitej anonimowości", jak pisze w publikacji "Oblicza zdrady" Michał Dziurdzik. "Można momentalnie stać się kimś innym (...) zagrać jego rolę (...) bez konsekwencji. Do zdrady internetowej dochodzi znacznie łatwiej niż w świecie realnym. Tutaj odległość, status społeczny i konwenanse najczęściej się nie liczą. Wszystko jest proste, wystarczy kliknąć, napisać kilka słów" - uważa autor.

Zdrada na podsłuchu
Każdy kij ma jednak dwa końce. Internet daje i zabiera. Łatwo zdradzić, ale też łatwiej zostać namierzonym przez małżonka czy partnera, który nabrał podejrzeń. Można, oczywiście, zdać się na profesjonalistę i zlecić detektywowi (jest wielu takich, którzy specjalizują się w zbieraniu dowodów zdrady) zebranie dowodów niewierności partnera. Rozwój technologii sprawił jednak, że detektywem każdy może zostać sam.

"Nowoczesne technologie umożliwiają obecnie całkowicie innowacyjne i zaskakujące rozwiązania, dzięki którym zdradę wykryć można szybko i - przede wszystkim - dyskretnie" - czytamy na stronie http://www.spy-shop.pl/blog/jak-ujawnic-zdrade/. "Sklep Spy Shop z artykułami detektywistycznymi, wychodząc naprzeciw oczekiwaniom konsumentów, zaskakuje wieloma najnowszej generacji specjalistycznymi produktami. I tak do wyboru klienteli pozostają zagadkowe minikamery, minirejestratory, podsłuchy, pluskwy oraz pełen monitoring - zarówno pomieszczeń, jak i telefonów, a także samochodów czy sieci internetowej".

Wyczyszczenie historii wyszukiwarki już nie wystarczy, istnieją bowiem programy i urządzenia, które zapisują każdy krok w sieci. Producenci zapewniają, że tzw. keyloggery (urządzenia, które pozwalają na zapis każdego stuknięcia w klawiaturę), spyloggery, dzięki którym można monitorować cały komputer i np. nagrywać rozmowy na Skypie, czy SpyPhone'y, które umożliwiają nie tylko nagrywanie cudzych rozmów, ale także dźwięków z otoczenia aparatu telefonicznego, gwarantują stuprocentową skuteczność. Jeśli ktoś podejrzewający zdradę chce natomiast śledzić partnera, może to zrobić za pośrednictwem lokalizatora GPS.
Zawód detektyw
Podejrzewasz, że żona/mąż cię zdradza? Chcesz ją/jego przyłapać na gorącym uczynku? Mieć niezbite dowody dla sądu (no bo przecież nie wystarczy twoje słowo na rozprawie rozwodowej, żeby puścić niewiernego/niewierną w skarpetkach). To jedna z tych podbramkowych życiowych sytuacji, w których detektywi służą swoją pomocą: sprawdzą, dokąd chodzi niewierny małżonek, z kim się spotyka - dzień po dniu, godzina po godzinie, a na dodatek wszystko obfotografują i nagrają na wideo.

Mało? Jedna z firm detektywistycznych, Detektyw 24 - Agencja Detektywistyczna, proponuje test zdrady: "Zastanawiają Cię podejrzane ślady na bieliźnie partnerki/partnera..., jeśli masz wrażenie, że z tą pościelą jest coś nie tak..., jeśli nie masz pewności, że bliska Ci osoba jest wierna... Nie pozwól, żeby domysły zatruły Ci życie. Zadzwoń - sprawdzimy słuszność Twoich podejrzeń. Na podstawie dostarczonej bielizny lub pościeli wysoko wyspecjalizowane laboratorium wykona test zdrady" - reklamują się na stronie internetowej.

Na czym polega ów test? Na przykład żona podejrzewa męża, że zdradza ją w ich małżeńskim łożu, kiedy nie ma jej w domu. Specjaliści pobierają próbki z łóżka (np. ślinę z poduszki, włos) i porównują ją z DNA zazdrosnej żony i jej małżonka - gdy próbka nie należy do jednego z nich, wiadomo, że w łóżku musiał być ktoś trzeci. Detektywi odpytają świadków, zbiorą dowody, rozpoczną i przeprowadzą poszukiwania, a - co ważne - potrafią szczegółowo udokumentować zdradę dokonaną za pomocą nowoczesnych technologii.

Ale można też zatrudnić detektywów do innej roboty. Współczesna technika nie ma przed detektywami żadnych tajemnic. Likwidowanie pluskiew, które zagnieździły się w naszym mieszkaniu, to jedna z usług. Spece od komputerów z agencji detektywistycznych potrafią też odzyskać skasowane SMS-y i mejle.
Zlecenie obserwacji, np. małżonka, którego podejrzewamy o zdradę: około 1500 zł za osiem godzin pracy (po obserwacji otrzymujemy szczegółowy raport, w nim m.in. zdjęcia).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Drżyjcie niewierni internauci, czyli kulisy zdrady w sieci - Portal i.pl

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki