Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Duchowny z Łodzi przepadł bez wieści w Kazachstanie

Marcin Darda
Ksiądz Piotr Zwoliński wykłada m.in. w łódzkim seminarium.  Góry to jego pasja
Ksiądz Piotr Zwoliński wykłada m.in. w łódzkim seminarium. Góry to jego pasja archiwum IPN
Mieli zdobyć najwyższy szczyt w Kazachstanie, ale przepadli bez wieści. Jednym z zaginionych jest ksiądz Piotr Zwoliński, historyk, który wykłada m.in. w łódzkim Wyższym Seminarium Duchownym. Nie dał znaku życia od miesiąca.

Razem ze znajomym Michałem Kacperskim [agencje nie informują kim jest - przyp. red.] chcieli zdobyć najwyższy kazachski szczyt Chan Tengri (7.010 m n.p.m.). 2 sierpnia obaj wylądowali w Ałma Acie. Bagaże posłali śmigłowcem do bazy Karkara, a sami wyruszyli jeepem, zabierając ze sobą tylko prowiant, sprzęt wspinaczkowy i kilka butli z gazem . O ich pobycie wiedziała policja, mieli pozwolenie na przebywanie w strefie przygranicznej, bo Chan Tengri wznosi się niemal na granicy z Kirgistanem. Według relacji Katolickiej Agencji Informacyjnej, która powołuje się na blog lostinkazakhstan.blog.spot.com , ostatnio polskich wspinaczy widziano w miejscowości Zharkulak. Zanim tam dotarli, ks. Zwoliński kontaktował się ze swymi bliskimi.

- To było 2 sierpnia, potem już nie dzwonił - mówi Radosław Zwoliński, brat łódzkiego duchownego. - Jesteśmy w ciągłym kontakcie z Ministerstwem Spraw Zagranicznych i polskim konsulatem w Ałma Acie. Proszę mi wybaczyć, ale to wszystko, co chcę powiedzieć....

Ich piesza wędrówka wiodła doliną Bayankol przez tzw. Przełęcz 11 do Base Camp Northern Inylchek, a stamtąd już bezpośrednio na Chan Tengri. Jedna z baz, w której wcześniej się anonsowali, a do niej nie dotarli, zgłosiła ich nieobecność do biura podróży Tourasia, przez które załatwiali wyprawę. Był 17 sierpnia. Następnego dnia o zaginięciu wiedziała już żona Michała Kacperskiego oraz polski konsulat w Ałma Acie. Do akcji ruszyły ekipy poszukiwawcze. Obu Polaków szukano z ziemi i powietrza. Jak dotychczas bez żadnego skutku.

- Jestem pełen niepokoju, ale na razie jest tylko informacja o zaginięciu, pozostaje nam wierzyć i modlić się za to, że obaj żyją - mówi ks. Waldemar Sondka, duszpasterz łódzkich środowisk twórczych, także ratownik Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. - Piotr nie był przecież nowicjuszem, wspinał się często zarówno latem, jak i zimą. Był przyzwyczajony do wyzwań i ciężkich warunków.

Ks. Piotr Zwoliński na miesiąc przed zaginięciem obchodził 45 urodziny, jest łodzianinem, wykłada w łódzkim Wyższym Seminarium Duchownym i na Uniwersytecie im. Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Święcenia kapłańskie przyjął w maju 1991 r. Ks. Zwoliński ma doktorat i habilitację z historii Kościoła oraz stanowisko profesora uczelnianego. Publikował m.in. na temat dzieł charytatywnych Archidiecezji Łódzkiej przed drugą wojną światową, także na temat historii łódzkiego seminarium, ale nie tylko. Był również członkiem komisji historycznej Archidiecezji Łódzkiej, która zajmowała się kwestiami lustracyjnymi duchownych [komisja zakończyła już pracę - przyp. red.]. Wspinaczka jest jego pasją, a wyprawa do Kazachstanu nie była pierwszą zagraniczną. Wczoraj informacja o jego zaginięciu wstrząsnęła łódzką kurią.

- Ta wiadomość wszystkich nas mocno przybiła - mówi ks. Zbigniew Tracz, wicekanclerz łódzkiej kurii. - Chcemy skontaktować się jak najszybciej z rodziną księdza, może jego bliscy znają jakieś szczegóły.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki