Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Duda chce użyć PiS, by wzmocnić Solidarność

Joanna Leszczyńska
Profesor Kazimierz Kik
Profesor Kazimierz Kik Andrzej Wiktor
Czy i z czyją pomocą Solidarność chce odzyskać pozycję w politycznej grze? Czy Piotr Duda może zostać liderem partyjnym? między innymi o tym z prof. Kazimierzem Kikiem, politologiem, rozmawia Joanna Leszczyńska.

Piotr Duda, szef Solidarności, wyciął z bramy Stoczni Gdańskiej tablicę z napisem "Im. Lenina", powieszoną wiosną przez władze Gdańska, związane z PO, które chciały, żeby wygląd bramy przypominał o wydarzeniach sierpniowych. To spór o wygląd historyczny bramy czy demonstracja polityczna?

To wszystko razem wzięte. Jest to z pewnością demonstracja ze strony Solidarności, ale głównie dlatego, że PO chce inaczej. Solidarność jest teraz na stopie wojennej z PO, dlatego każdy element wykorzystuje do mobilizowania swoich szeregów i podkreślania różnic. Traktowałbym to zatem jako instrument polityczny związku, który buduje teraz swoją strategię jesienną na całym zestawie spraw konfliktogennych. Każda drobna sprawa się do tego jej nada.

A co Pan sądzi o samej tablicy, która miała przypominać, że kiedyś stocznia, która była kolebką Solidarności i prekursorem zmian politycznych w Europie Wschodniej, nosiła imię Lenina?

Nie ma dziś żadnego uzasadnienia, aby sama stocznia nazywała się stocznią im. Lenina. Ale napis na bramie dla celów historycznych jest zasadny. Dobrze, by taki mały napis "Stocznia im. Lenina" był w tle dużego napisu "Stocznia im. Solidarności". Ale o tym powinni decydować ludzie, którzy kierują stocznią. Natomiast nie powinno to stać się kartą w grze politycznej w skali kraju. To nie jest w ogóle istotny problem, on został instrumentalnie wykorzystany.

W jakim kierunku zmierza teraz związek zawodowy Solidarność?

Ten związek bardzo słusznie zmierza w stronę odzyskania wpływów społeczno-politycznych. Bo jeśli się ma takie wpływy, jest się graczem politycznym. Dzisiaj polityka i gospodarka są ze sobą splecione. To są dwie twarze tej samej monety. W moim przekonaniu, Donald Tusk i PO popełniają błąd, marginalizując Solidarność, także zresztą OPZZ i wszystkie inne związki zawodowe. W demokracji partia, która wygrywa, nie jest zdobywcą. Ona zdobywa władzę, którą powinna sprawować w interesie większości z poszanowaniem stanowiska mniejszości. Związki zawodowe są tą mniejszością, ale PO je marginalizuje, nie uwzględnia ich stanowisk w projektach ustaw, w polityce ekonomicznej.

Czy to się mści radykalizmem Solidarności, czego wyrazem było oplecenie kilka miesięcy temu łańcuchami Sejmu w proteście przeciwko ustawie emerytalnej czy teraz planowanym we wrześniu marszem "Obudź się, Polsko" z udziałem PiS i Radia Maryja?

Ten radykalizm związku wynika z poczucia bezsilności, bezradności i świadomości marginalizowania. Każdy mądry rząd dążyłby przynajmniej do neutralizowania związków zawodowych, zwłaszcza tak silnych jak w Polsce. To oznacza rozmowę z nimi i uwzględnianie niektórych ich postulatów.

Ostatnio kością niezgody jest ustawa, podwyższająca wiek emerytalny...

PO ma zaledwie 35 procent poparcia społecznego. Nie będzie miała nigdy prawdziwej władzy, jeśli nie będzie uwzględniała stanowiska związków zawodowych i organizacji pozarządowych. Po to chociażby, aby nie doszło do takiej sytuacji, do jakiej doszło dzisiaj, kiedy związki zawodowe sprzymierzyły się z opozycją.

Solidarności za Janusza Śniadka zarzucano, że jest wyraźnie propisowska, ale okazuje się, że i Piotr Duda nie odszedł daleko...

Tak jak wtedy Solidarność była przybudówką PiS, tak teraz związek wykorzystuje PiS do wzmocnienia swojej pozycji. Solidarność Dudy chce w ten sposób zwiększyć swoją siłę nacisku. W tym celu usiłuje wykorzystać także i inne skonfliktowane z rządem siły. Oczywiście PiS też wykorzystuje "Solidarność" do wzmocnienia swojej pozycji. Ten wspólny marsz "Obudź się, Polsko" jest tego dowodem. Żadna z tych sił nie zademonstruje oddzielnie takiej siły, jaką pokażą razem. Z tym, że Duda - w odróżnieniu od Śniadka - chce być bardziej samodzielny.

Czy celem Piotra Dudy jest zostać w przyszłości następcą Jarosława Kaczyńskiego, jak sądzą niektórzy?

Trudno powiedzieć. Robotnik Duda jest racjonalny, pragmatyczny, a inteligent Kaczyński jest ideologiczny. Duda jest człowiekiem środka, uczulonym na sprawy socjalne, których nie traktuje instrumentalnie, a z kolei Kaczyński, człowiek prawicy, sprawy socjalne traktuje bardzo instrumentalnie. Dudzie raczej chodzi o stworzenie nowego punktu odniesienia na polskiej scenie politycznej, i to niekoniecznie na prawicy. Bo Solidarność w istocie rzeczy jest ruchem lewicowym. Skoro jednak OPZZ współpracuje z SLD, to "S" spychana jest do obozu prawicy.

Ale Duda nie chce chyba skończyć na karierze związkowej?

Na pewno. W Europie nie ma możliwości, by związki zawodowe odgrywały liczącą się rolę, nie wchodząc w politykę.
Rozm. Joanna Leszczyńska

Damy ci więcej - zarejestruj się!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki