Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dudczakowie z Sieradza w trumnach ukrywali ludzi. Czerwona trumna z gwiazdą

Dariusz Piekarczyk
Dariusz Piekarczyk
Rodzina Dudczaków
Rodzina Dudczaków Fot. Dariusz Piekarczyk
Dudczakowie, rodzina w Sieradzu szanowana i poważana. Od ponad 100 lat prowadzą zakład pogrzebowy. Początek zakładowi dał Adam Dudczak, który – jakby to starzy mieszkańcy miasta powiedzieli – sieradzakiem rodowitym nie był.

Z zagranicy pod Kaliszem na Wodną

Adam Dudczak przyjechał do miasta nad Wartą z zagranicy. A właściwie zza granicy, której już nie ma. Mieszkał bowiem koło Nowych Skalmierzyc, które były pod zaborem niemieckim, a Sieradz pod rosyjskim. To musiało być w roku 1918 lub 1919.
– Kupił drewniany dom przy Wodnej 5, już w momencie zakupu wiekowy, bo jak go rozbieraliśmy, to na kominie była data 1787 – rozpoczyna swoją opowieść Czesław, senior rodziny Dudczaków.

– Ojciec przesiąknięty był Polską, jak wybuchła wojna z bolszewikami, to poszedł się bić i został ranny pod Warszawą. W jednym z poznańskich szpitali poreperowali mu zdrowie i wrócił do Sieradza, a że miał smykałkę do stolarki i trumnę zrobić potrafił, to i zakład postanowił otworzyć. Opowiadał, że poszedł do magistratu, aby zakład zarejestrować 5 grudnia 1920 roku, a urzędnik mówi mu: przyjdź na początku roku, to będziesz pierwszy. Tak i zrobił, i zarejestrował się 2 stycznia 1921 roku. W mieście pierwszy jednak nie był w tym fachu. Przed nim byli już Janiak, Pruski.

Urodzony 17 września

Nasz rozmówca przyszedł na świat 17 września 1939 roku, a więc w dniu sowieckiej agresji na nasz kraj. Wraz z wejściem Niemców do Sieradza Adam Dudczak zaangażował się w działalność konspiracyjną, co zresztą potwierdzają zachowane medale, jak choćby Krzyż Partyzancki, Odznaka Żołnierza Armii Krajowej, Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski, czy zaświadczenia.

Przechowywał u siebie między innymi tajną kancelarię Batalionów Chłopskich okręgu sieradzkiego. Jego żona Janina także brała czynny udział w konspiracji. Przenosiła dokumenty, meldunki – również w pieluchach małego Czesia.
Zakład Dudczaków był także przystanią dla żołnierzy konspiracji. – Ojciec zmajstrował trumny, mające wieko na zawiasy – mówi z uśmiechem pan Czesław. To dlatego, że w owych trumnach przechowywał żołnierzy BCh, czy Armii Krajowej. Przez całą okupację te szczególne trumny uratowały życie ponad 50 ludziom. Pamiętam, że byli w tym gronie między innymi Józef Skomerski, Strumiński, Banach, ale także Józefat Bednarski, a to postać szczególna, bo przedwojenny nauczyciel.

Bednarski przed wybuchem wojny nauczał w okolicznych szkołach. W czasie okupacji przeniósł się do Sieradza i zamieszkał w kamienicy Rynek 2, gdzie prowadził też tajne nauczanie. Został jednak zadenuncjowany przez nowych sąsiadów, którzy podpisali volkslistę. W porę ostrzeżony, ukrywał się „po ludziach”. W końcu trafił na Wodną 4, do zakładu Adama Dudczaka. Noce spędzał w trumnie z zawiasami. Tam też doczekał końca wojny.

– Kiedy ktoś podejrzany wchodził do zakładu, a w trumnach byli ludzie, tata mówił podniesionym głosem – kontynuuje swoja opowieść pan Czesław. - Niemcy też byli, węszyli coś po zakładzie, ale bez efektu. Jeśli już jesteśmy przy trumnach, to była także jedna z ruchomym dnem, którą ojciec zrobił na zlecenie naszych zakonnic. W tejże trumnie wywożono zmarłych w więzieniu. Potem nad grobem dno otwierano i zwłoki wpadały do dołu. Takie to były straszne czasy. Dodam jeszcze, że mieliśmy już wtedy karawan, piękny, dostojny, zdjęcie się nawet zachowało z początku grudnia 1944 roku. Wówczas był pogrzeb niemieckiego chirurga Leopolda Maiditscha, który kierował szpitalem. Zachował się ciepło w pamięci Polaków, bo nigdy nie odmawiał im pomocy. Spoczywa na naszym Cmentarzu Parafialnym. Jeśli chodzi o karawan, to kiedyś coś mnie tam podkusiło i sprzedałem go do pobliskich Woźnik. Ten co kupił miał sobie z niego zrobić bryczkę, a podobno dalej gdzieś odsprzedał. Szkoda, bo mógł z nami zostać.

Czerwona trumna ze złotą gwiazdą

Szczególne zamówienie pan Adam realizował już po wejściu Rosjan do Sieradza po 23 stycznia 1945 roku. Pilot Iwan Nikonorowicz Sirotenko zdołał wyskoczyć na spadochronie i wylądował obok mostu kolejowego. Tam jednak zginął zakłuty bagnetami przez niemieckich żołnierzy. Odwet czerwonoarmistów był straszny. Tego samego dnia po godzinie nad miastem pojawiły się samoloty z czerwoną gwiazdą i rozpoczęło się bombardowanie Sieradza, w którym praktycznie nie było już wojska niemieckiego. Od bomb zginęło ponad 100 sieradzan, ponad 200 odniosło rany. W wyniku nalotu zburzonych zostało też kilka domów przy Rycerskiej, Zamkowej, Warszawskiej i w Rynku.

– Żołnierze radzieccy przyszli do taty i mówią: rób piękną czerwoną trumnę ze złotą gwiazdą dla naszego bohatera – kontynuuje pan Czesław. – Najgorzej to z farbą czerwoną było, bo gdzie tu farbę czerwoną zaraz po wojnie dostać? Ale ojciec się sprawił, zrobił wszystko jak trzeba. Ruscy mówili, że trumna aż do Moskwy pojechała. Jak było naprawdę, kto wie. Zapłacić jednak tacie nie zapłacili do dziś, jak to Ruskie – mówi z uśmiechem.

W tym czasie było tak duże zapotrzebowanie na trumny, ze pomagali je robić rodziny poległych, sąsiedzi.

Czesław przejął po ojcu pałeczkę

Nasz rozmówca przejął fach po ojcu, zresztą nie było chyba innej opcji, bo jak sam mówi, wrósł w ten fach, uprzednio „terminując” u boku rodzica.

– Mogłem być dobrym piłkarzem, bo grałem i to całkiem dobrze, w juniorach Gwardii, która istniała w Sieradzu przed Wartą, ale nie dało się, bo w naszym fachu nie znasz dnia, ani godziny – mówi. – Nie dało się normalnie trenować i trzeba było tego zaprzestać i skupić się na robocie, która jest dla mnie misją.

Podobnie zresztą jak i dla Adama, syna Czesława, który wraz z żoną Jolantą przejął pałeczkę po ojcu, ale podkreśla, że zawsze na pomoc seniora rodu oraz mamy Krystyny może liczyć.

Osobliwe hobby seniora rodu

Czesław Dudczak z dumą prezentuje okazały zbiór nekrologów. Jak mówi, jedyny taki w okolicy, a kto wie czy nie w Polsce.

– Od kilkudziesięciu lat zbieram nekrologi zmarłych z Sieradza i okolic, którzy zmarli mając co najmniej 100 lat – mówi. – Rekordzista miał 113 lat. Zresztą stulatkowie zdarzają się dość często. Mamy także nekrologi księży i zakonnic z Sieradza. Jest też nekrolog księdza infułata Apolinarego Leśniewskiego, kapelana Armii Krajowej Okręgu Warszawa-Śródmieście, który był w Sieradzu proboszczem i przechowywał obraz Matki Bożej Armii Krajowej. Trafił też do ubeckiego więzienia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki