Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dwa lata drogowej gehenny w Skierniewicach

Agnieszka Kubik
Ciężarówki dowożące kruszywo na place budów autostrady A2 rozjeżdżają Skierniewice.
Ciężarówki dowożące kruszywo na place budów autostrady A2 rozjeżdżają Skierniewice. Agnieszka Kubik
Odkąd na dobre ruszyła budowa autostrady A2 i do placów budów zlokalizowanych w Nieborowie i Łyszkowicach muszą dojechać setki ciężarówek z kruszywem, Skierniewice zakorkowały się.

Piach i żwir dowożony jest z kopalni położonych w okolicach Rawy Mazowieckiej i Jeżowa. Dlatego ciężarówki skręcają w ulicę Kopernika, następnie zjeżdżają do ronda Solidarności, jadą aleją Rataja, przez wiadukt i dalej w kierunku Łowicza lub Bolimowa.

- Dla mnie to jakiś horror - mówi Karol Wojciechowski, kierowca ze Skierniewic. - Dawniej jak stałem w korku minutę, to się złościłem. Teraz stoję i pięć minut, by wyjechać z drogi podporządkowanej, gdzie cały czas ciągną ciężarówki. Najgorzej jest około godziny 16, jak ludzie wracają z pracy.

Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad, inwestor, rozkłada ręce dodając, że... może być tylko gorzej.

- Budowa potrwa do 2012 roku - mówi Maciej Zalewski, rzecznik łódzkiej GDDKiA. - Czy ciężarówki mają fruwać? Kwestiami technicznymi zajmują się jednak wykonawcy, a jest ich wielu. Jeden z odcinków autostrady będą budowali Chińczycy. Jeśli uznają, że sprowadzą kruszywo z Chin, to ich sprawa. My sprawdzamy tylko, czy wszystko idzie zgodnie z dokumentacją i harmonogramem.

Rzecznik przyznaje jednak, że kruszywa na autostradę będzie potrzeba w gigantycznych ilościach. Mówi się o milionach ton.

- Podczas budowy obwodnicy Strykowa na jeden wiadukt trzeba było nawieźć 300 tysięcy ton ziemi - dodaje.

Czy jednak nie można byłoby dowozić kruszywa innymi drogami? I czy inwestorzy nie mogliby wybierać kopalń zlokalizowanych bliżej budowy? Wykonawcy rozwiewają nadzieję i twierdzą, że nie.

- Nie możemy podać, skąd dowozimy towar, jest to tajemnica handlowa - zastrzega Kinga Romanowska, rzecznik Mostostalu, jednego z inwestorów. - Zapewniam, że poruszamy się drogami publicznymi i mamy stosowne pozwolenia.

Nic do sunących kilometrami ciężarówek nie ma również skierniewicki samorząd. - Nikt nas o niczym nie informował. Nie miał takiego obowiązku, bo to nie są nasze drogi - mówi Wiesława Balcerska, rzecznik ratusza. - Jedyne, co możemy zrobić, to wnioskować o kontrolę do inspekcji transportu drogowego. Na razie jednak nie ma takiej potrzeby, bo wydział komunikacji kontroluje stan nawierzchni i nic złego się z nią nie dzieje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki