Na miejscu obecnie pracuje policja. Oba tory były nieprzejezdne przez prawie dwie godziny. Ruch na trasie kolejowej między Warszawą a Łodzią i Wrocławiem został wznowiony, kiedy po przyjeździe prokuratora można było usunąć z torów resztki roweru. Podróżni byli zmuszeni czekać na dworcach.
W godzinach od 7.30 do 9 ze Skierniewic do Warszawy nie odjechał ani jeden pociąg. Do Łodzi wyjeżdżały, ale tylko po to, by chwilę potem stanąć w polu. Podróżni tłoczyli się w poczekalni i hali dużego dworca PKP w Skierniewicach złorzecząc, że nie mogą dostać się do pracy i szkoły.
- Czekam tu od godziny 7.40. już dobra godzinę i żaden pociąg do Warszawy nie pojechał - mówi Michał Rykała, skierniewiczanin. - Nie wiem, o której przyjedzie najbliższy pociąg, którym będę mógł się dostać do pracy.
Wśród wielu czekających, zirytowanych pasażerów stała też Kinga Moruzgała.
- Już wiem, że spóźnię się na zajęcia - mówi studentka ze Skierniewic.
Około godziny 9 nadjechał pierwszy pociąg na skierniewicki peron w stronę stolicy.
- Ruch na odcinku, w którym zdarzył się wypadek odbywa się wahadłowo. Ruszają pociągi, które utknęły jeden za drugim - mówi Wanda Wódka, naczelnik skierniewickiego dworca PKP.
Czytaj również: Przez dwie godziny pociągi nie kursowały między Łodzią a Warszawą
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?