Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dwie zabytkowe perły Langego na Radogoszczu

Wiesław Pierzchała
Willa Reinholda Langego (z 1924 roku) przy ul. Zgierskiej 215 została odnowiona i wciąż jest ozdobą osiedla
Willa Reinholda Langego (z 1924 roku) przy ul. Zgierskiej 215 została odnowiona i wciąż jest ozdobą osiedla Jakub Pokora
Przez wiele lat ozdobą osiedla Radogoszcz były dwie stylowe wille. Niestety, jedna została zburzona. Na szczęście ma być odbudowana, co będzie ewenementem w skali kraju.

Willa Reinholda Langego w Łodzi zniknęła w atmosferze skandalu. Właściciel po prostu ją rozebrał, co spotkało się z powszechnym oburzeniem i potępieniem. Na szczęście w sądzie Michał L. - na co dzień miłośnik... zabytków, starych powozów i samochodów - uderzył się w piersi, przyznał się do popełnienia błędu i zapewnił, że ją odbuduje. Będzie to więc pierwszy w kraju przypadek odbudowy obiektu, który przed zburzeniem widniał w ewidencji (a nie w rejestrze) zabytków.

To znakomita informacja dla miłośników dawnej Łodzi, bowiem oznacza to, że dwie perły architektury, czyli dwie historyczne rezydencje przy ul. Zgierskiej na Bałutach znów będą ze sobą sąsiadować, zaś cały ten teren - z willami i otaczającymi je parkami - wkrótce zostanie wpisany do rejestru zabytków. Postępowanie w toku.

Do czasu skandalicznego wyburzenia, do którego doszło w czerwcu 2011 roku, o obu willach niewiele było informacji. Jednak tematem zajęli się pracownicy Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Łodzi. Zaczęli zgłębiać archiwa i ustalili podstawowe fakty z dziejów tego miejsca na osiedlu Radogoszcz.

A miejsce to szczególne, bowiem na przełomie XIX i XX stulecia jego właścicielem była znana rodzina Lange, do której należała m.in. będąca złotą żyłą cegielnia, a także karczma i młyn wodno-motorowy, po których jednak nie zostało śladu. Na przykład na terenie dawnej cegielni stoją dzisiaj bloki. Włości rodziny Lange ciągnęły się aż do ul. Bema i powszechnie, nawet w urzędowych dokumentach, były nazywane "Langówkiem".

Na początku XX wieku właścicielami późniejszej działki z willami byli bracia: Ernest i Leopold Lange, którzy w 1906 roku sprzedali ją swoim bliskim krewnym. Było to małżeństwo: Olga i Reinhold Lange. To właśnie oni w latach 1913-14 roku wybudowali stylową rezydencję, która stała przy ul. Zgierskiej 213 i przed rokiem została zburzona do fundamentów. Została tylko sterta gruzów.

- Nadzór nad budową tej rezydencji sprawował ówczesny architekt powiatowy Franciszek Karpiński, ale nie wiadomo czy był on autorem projektu - mówi Piotr Ugorowicz z Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Środowiska w Łodzi. - Willa na pewno został ukończona przed pierwszą wojną światową, bowiem zachowało się zdjęcie z 1914 roku, na którym widzimy uszkodzoną przez działania wojenne rezydencję.

Zdaniem Piotra Ugorowicza, między rodziną Lange z Radogoszcza a Juliuszem Lange, właścicielem słynnej willi secesyjnej przy ul. Wólczańskiej 51, raczej nie istniało pokrewieństwo, a jeśli już, to bardzo dalekie.

Olga i Reinhold nie cieszyli się długo willą, bowiem w pamiętnym roku cudu nad Wisłą sprzedali ją Elzie i Alfredowi Zonerom, sami zaś w 1924 roku wybudowali dla siebie w sąsiedztwie, przy ul. Zgierskiej 215, kolejną okazałą rezydencję, która przetrwała do dzisiaj. Autorem projektu był łódzki architekt Aleksander Przecławski.

Tak było do drugiej wojny światowej, podczas której tereny te, czyli osiedle Radogoszcz, zostały przyłączone do Łodzi. Na mocy dekretu PKWN nieruchomość przy ul. Zgierskiej 215 przeszła na własność Heleny i Maksymiliana Ekiertów. On był leśnikiem i biegłym sądowym, a ona - z domu Pfeiffer - była krewną (zapewne siostrą) słynnego generała Franciszka Pfeiffera - "Radwana", który walczył z bolszewikami w 1920 roku i w powstaniu warszawskim w 1944 roku. Zmarł po wojnie na emigracji w Londynie, a jego ciało spoczęło na Starym Cmentarzu przy ul. Ogrodowej w Łodzi.
Ekiertowie mieli przed wojną duży majątek w Arturówku, który po wojnie oddali państwu i dlatego zapewne - poprzez PKWN - dostali rekompensatę w postaci majątku mającej niemieckie korzenie rodziny Lange.

Helena i Maksymilian mieli córkę Krystynę, której spadkobiercą jest obecny właściciel działki z willą i starymi drzewami. W dobie PRL rezydencja była zarządzana przez gminę Łódź. Mieściły się w niej mieszkania dla lokatorów, a także ośrodek zdrowia z gabinetem stomatologicznym i apteka. W 2000 roku odzyskał ją obecny właściciel. To właśnie on - prosi o zachowanie anonimowości - własnym kosztem wyremontował rezydencję oraz wynajmował część pomieszczeń.

- Do 2004 roku w willi mieściła się prywatna szkoła podstawowa - opowiada obecny właściciel - a po niej prywatna szkoła języka angielskiego. Przez krótki okres czasu mieściło się tu biuro detektywa Czerwińskiego, zaś od kilku lat ma tu swoje lokum Inspiro.

- W tej stylowej willi jesteśmy od trzech lat - uzupełnia Agnieszka Andrzejewska, pracownica Akademii Twórczego Rozwoju Inspiro. - Prowadzimy zajęcia zarówno dla dzieci: balet i hip hop, jak i dla dorosłych - między innymi taniec brzucha dla pań.

Obecny właściciel wyjaśnia, że kończy remont wnętrz rezydencji i planuje zająć się otoczeniem. Na pierwszy ogień zostały posadzone trawniki, zaś w przyszłości - po ustaleniach z wojewódzkim konserwatorem zabytków - pojawią się tam nowe krzewy i drzewa, które będą uzupełnieniem dla obecnych lip, grabów i klonów.

Jest szansa, że drzewa te znów będą sąsiadowały z wyburzoną rezydencją, która ma być odbudowana. Tak zapewnił w sądzie jej właściciel Michał L. Prokuratura oskarżyła go o to, że zniszczył cenny obiekt nie mając zgody nadzoru budowlanego i wojewódzkiego konserwatora zabytków, przez co złamał ustawę o zabytkach oraz ustawę o prawie budowlanym. Za ten czyn groziło mu do pięciu lat więzienia.

Jednak w sądzie nastąpił zaskakujący zwrot w tej sprawie, bowiem Michał L., który dotąd nie przyznawał się do winy, zmienił zdanie. Oznajmił, że jest winny, wyraził skruchę i zapewnił, że w ciągu trzech lat odbuduje willę, na co zamierza wydać od 1 do 1,6 mln zł.

- Przyznaję się do winy. Źle zrobiłem wyburzając ten budynek. Drugi raz tego bym nie zrobił. Zamierzam odbudować ten obiekt. W sprawie tej jestem w kontakcie z władzami miasta i wojewódzkim konserwatorem zabytków. Złożyłem już wniosek o warunki zabudowy i odnowiłem kopułę, która zdobiła willę - mówił w sądzie Michał L.

Przed zburzeniem rezydencji Michał L. miał konsultować się z prawnikiem i historykiem sztuki, którzy stwierdzili, że obiekt nie jest zabytkowy i w ten sposób zapalili zielone światło dla decyzji o rozbiórce. Dziś Michał L. już wie, że nie byli to dobrzy doradcy, że podsunęli złą decyzję, którą jednak będzie można naprawić. Miejmy nadzieję, że tak się stanie i wkrótce to cenne dla dziejów Łodzi miejsce odzyska dawny wygląd.

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki