Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dzieci poparzone w Skierniewicach są w śpiączce

Redakcja
Grzegorz Święcek czuwa w szpitalu przy swoich wnukach.
Grzegorz Święcek czuwa w szpitalu przy swoich wnukach. Jakub Pokora
Stan dwojga dzieci poparzonych w samochodzie jest nadal ciężki. Łódzcy lekarze wprowadzili je w śpiączkę farmakologiczną.

Dwaj chłopcy, w wieku 1,5 roku i niespełna 4 lat, ucierpieli w wypadku, do którego doszło w czwartek w Skierniewicach. 25-letnia matka zostawiła chłopców w samochodzie, żeby odprowadzić córkę do szkoły. Kiedy wróciła, auto wewnątrz paliło się.

Dzieci trafiły do szpitala im. Konopnickiej w Łodzi. Lekarze mówią, że decydujące będą najbliższe cztery doby.
- Stan małych pacjentów jest stabilny. Na pewno jednak potrzebne będą przeszczepy, bo dzieci mają poparzenia na 11 i 13 proc. powierzchni skóry - mówi dr Zbigniew Jankowski, dyrektor ds. lecznictwa.

Rodzina i przyjaciele kobiety są wstrząśnięci tragedią. Natalia M. miała bardzo dobrą opinię w środowisku znajomych.
- Znam ją dobrze od lat. Zawsze troskliwie opiekowała się dziećmi - mówi koleżanka z osiedla.

Matka dzieci w czwartek została przesłuchana przez policję, w piątek czuwała przy dzieciach. Towarzyszył jej ojciec. To do niego należało spalone auto.

- Samochód miał 11 lat, ale nigdy się nic nie psuło. Miałem ważne przeglądy. Córka pożyczała ode mnie auto, żeby zawieźć dzieci do szkoły. Nie wiem, jaka mogła być przyczyna tragedii - mówi Grzegorz Święcek, dziadek.

Przyczyny wypadku bada policja. Samochód oglądał też biegły z zakresu pożarnictwa. Raport przekaże prokuraturze. Z oględzin straży pożarnej wynika, że wzniecenie ognia miało miejsce w środku samochodu.

- Ze śladów spalenizny w samochodzie wynika, że źródło ognia pojawiło się w tylnej części auta - mówi Mariusz Wielgosz z PSP w Skierniewicach.

Joanna Barczykowska, Aneta Grinberg, współpr.: Matylda Witkowska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki