Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziecko może wpaść w depresję. Pomóż mu!

Agnieszka Magnuszewska
Dzieci z depresją nie rzucają się w oczy. Zwykle wycofują się ze środowiska rówieśników, bo mają problemy w nawiązywaniu kontaktów
Dzieci z depresją nie rzucają się w oczy. Zwykle wycofują się ze środowiska rówieśników, bo mają problemy w nawiązywaniu kontaktów fot. archiwum
W województwie łódzkim psycholodzy rozpoczęli pilotażowe badania prawie 500 uczniów szóstych klas. Mają sprawdzić, jak wielu cierpi na depresję. Podczas terapii dzieci nauczą się asertywności, rozładowywania agresji, wiary w siebie i komunikacji z rówieśnikami.

Zaczynają się zamykać w sobie, tracą radość życia. Na samą myśl o szkole skręcają się z bólu. Nic im się nie chce, ani spotykać z kolegami, ani wychodzić na spacer. Czasem tracą apetyt. Uśmiech rzadko gości na ich twarzach. Dzieci - uczniowie szkół podstawowych, gimnazjaliści, licealiści coraz częściej popadają w stany depresyjne. Taką płacą cenę za zbyt zapracowanych rodziców, którzy skupiają się na robieniu kariery, lub tych sfrustrowanych utratą pracy i kiepską sytuacją materialną. Nie bez winy jest też szkoła, w której coraz częściej dochodzi do agresji.

Zaczęło się od bójki

Robert trafił do psychologa w pierwszej klasie gimnazjum. Wcześniej uskarżał się na bóle brzucha. Lekarz zdiagnozował u niego wrzody żołądka. Kolejne badania wykazały, że chłopak ma depresję. Podobnie jak wrzody, była skutkiem stresu wywołanego nękaniem przez rówieśników. Zaczęło się od pobicia przez kolegów. Potem na każdym kroku znęcali się nad nim psychicznie. Robert zaczął wagarować. W domu był nerwowy, wręcz agresywny. Relacje z mamą, która wychowywała go samotnie, były coraz trudniejsze. Matka była bezradna. Z jednej strony była nadopiekuńcza w stosunku do niego, z drugiej nie potrafiła do niego dotrzeć. W końcu zwróciła się o pomoc do poradni, ale okazało się, że to właśnie praca z nią była dla psychologa najtrudniejsza. Depresja Roberta została zauważona w takim momencie, że obeszło się bez farmakologicznego leczenia. Wystarczyło, że gimnazjalista uczestniczył w dwóch cyklach grup wsparcia.

U Leszka kłopoty zaczęły się już w piątej klasie szkoły podstawowej. Wiecznie był smutny, tracił kontakt z kolegami, zamykał się w sobie i reagował agresywnie na uwagi. Powód do smutku był uzasadniony, bo pół roku wcześniej umarł mu ukochany tata. Mama, pogrążona w żałobie, nie potrafiła pomóc swojemu dziecku i w końcu zgłosiła się po pomoc do poradni psychologiczno-pedagogicznej. Z osiąganiem sukcesów w szkole Leszkowi nie było łatwo, bo cierpi na zaburzenia percepcji słuchowej i wzrokowej, a do tego dysleksję. Im gorzej mu szło w szkole, tym bardziej tracił motywację do nauki i stawał się agresywny, zwłaszcza gdy zaczepiali go rówieśnicy. Po rozmowach z psychologiem stan Leszka się poprawił, zresztą im żałoba słabła, tym jego nastrój był lepszy. Oczywiście oceny Leszka się nie polepszyły, ale wciąż sumiennie pracuje na swoje szkolne sukcesy.

Myślą o samobójstwie

Przypadki Roberta i Leszka nie są odosobnione. Doktor Krystyna Kmiecik-Baran, psycholog i socjolog z Uniwersytetu Gdańskiego, przeprowadziła badania wśród pomorskich uczniów podstawówek. Wyniki są przerażające. Aż 40 procent dzieci w szkołach podstawowych nie ma poczucia sensu życia, 89 procent dzieci depresyjnych doświadcza myśli samobójczych, a 13 procent dzieci ma za sobą podejmowane próby samobójcze. Skąd bierze się depresja u dzieci?
- To skomplikowany problem. Jako psycholog i socjolog prowadziłam badania na ten temat i wydaje mi się, że przyczyn dziecięcej depresji częściej należy poszukiwać na zewnątrz, we wpływie otoczenia, niż w osobowości dziecka - mówi dr Krystyna Kmiecik-Baran. - Dla zdrowia psychicznego dzieci istotny jest status ekonomiczny rodziny, który zapewnia poczucie bezpieczeństwa. Rodzice przenoszą na dzieci swoje niepokoje dotyczące obaw przed utratą pracy, że nie będzie za co kupić jedzenia, ubrań. Dzieci boją się głodu, boją się, że rodzice zaczną pić. Określone warunki życia dają dzieciom poczucie bezpieczeństwa. Nie twierdzę, że dziecko z rodziny w gorszej sytuacji ekonomicznej automatycznie popadnie w depresję, ale należy pamiętać, że ono zawsze potrzebuje oparcia w świecie dorosłych.

Impulsem dla stanów depresyjnych są jednak nie tylko lęki o materialną stronę życia rodziny. Kłopoty mogą się zacząć także wtedy, gdy dziecko spotyka się z ogromnymi ambicjami rodziców. Chcą, by ich dziecko było najlepsze, lepsze od rówieśników, by spełniło ich nadzieje na wielką karierę. Tymczasem nastolatki, od których oczekuje się zbyt wiele, nie radzą sobie z presją otoczenia. Pozostawione same sobie, czują się osaczone.

Smutek szóstoklasistów

Ilu uczniów z regionu łódzkiego ma problem z depresją? Na razie nie wiadomo. Postanowił to sprawdzić Urząd Marszałkowski, który sfinansuje badania uczniów szóstych klas szkół podstawowych. Do listopada ma zostać przebadanych 497 dzieci. Konsultacje odbędą się w Łodzi, Zgierzu i Rząśni w pow. pajęczańskim. Projekt będzie kosztował 50 tys. zł.

- Program ma uczulić pedagogów szkolnych i rodziców, żeby zwrócili uwagę na dzieci, które bywają smutne. Chodzi o to, by przy wsparciu i treningu wiedziały, jak nie poddać się depresji. Do tej pory nie było żadnych dokładnych statystyk dotyczących depresji dzieci w regionie łódzkim. Takie badania wykonano już w Krakowie i Gdańsku. Okazało się, że jedna trzecia tamtej populacji jest w grupie ryzyka, która powinna być wyczulona na objawy zespołu depresyjnego - mówi prof. Agnieszka Gmitrowicz, konsultant wojewódzki w dziedzinie psychiatrii dzieci i młodzieży oraz kierownik Kliniki Psychiatrii Młodzieżowej przy ul. Czechosłowackiej w Łodzi. - Jeżeli przez dwa tygodnie utrzymują się takie objawy, jak uczucie smutku, zmęczenie czy brak przeżywania radości oraz pojawiają się trudności w nauce, należy ocenić, czy stan ten nie wymaga terapii. Nieleczona depresja może utrzymywać się wiele miesięcy i znacznie utrudniać życie. Spotyka się ją nawet u kilku procent dzieci i młodzieży, częściej dziewcząt niż chłopców.

Dlaczego psycholodzy w woj. łódzkim będą badać właśnie szóstoklasistów? Bo ostatnia klasa szkoły podstawowej to czas szczególnie trudny dla ucznia.
- Wiąże się z bliskimi przenosinami do gimnazjum, zmianą miejsca i kolegów. Sama w tym roku miałam przeprowadzkę, więc wiem, jakie to stresujące - przyznaje Izabela Skwarciak, szefowa Poradni Psychologicznej Renoma w Łodzi. - Grunt żeby wiedzieć, jak sobie z tym stresem poradzić.

Rodzic na terapii

Ważne, by podczas badania finansowanego przez Urząd Marszałkowski obecni byli rodzice. Muszą wyrazić zgodę na konsultacje. Wspólne przezwyciężanie choroby może być dla nich wielką szansą. Warto, by nauczyli się słuchać swoich pociech, a nie tylko mówili, co mają robić. Muszą uświadomić sobie, że warto częściej dziecko przytulać, niż pouczać. Trzeba mu po prostu pomóc przetrwać najtrudniejszy w życiu okres.

- Bardzo często depresja jest skutkiem zaburzeń relacji w rodzinie - zaznacza Agnieszka Majewicz, psychoterapeuta z Gabinetu Psychoterapii Dziecka i Rodziny BAJ w Zgierzu.

Justyna Kaleta, koordynator projektu w Gminnym Ośrodku Zdrowia w Rząśni, zapewnia, że
informacje o programie będą przekazywane podstawówkom przez pielęgniarki medycyny szkolnej. W Łodzi będą to robić szkolni pedagodzy. Łódzka Poradnia Psychologiczna Renoma zamierza sama wydelegować swoich pracowników do szkół.

- Nie możemy czekać, aż rodzice sami się do nas zgłoszą, bo z wcześniejszych doświadczeń wiemy, że to nie wypali. Dorośli nie mają czasu, by zabrać dziecko na badanie do poradni - podkreśla Izabela Skwarciak. - Pojawimy się na zebraniach w szkole. Do listopada mamy sporo czasu, więc na pewno zdążymy przebadać trzysta dzieciaków.

Na zebrania rodziców zostaną też wydelegowani pracownicy zgierskiego gabinetu psychoterapii. - Wyjdziemy do rodziców z inicjatywą. Mieliśmy już spotkanie z pedagogami szkolnymi ze zgierskich podstawówek - zaznacza Agnieszka Majewicz.
Nauczą się asertywności

Beata Morawska, która będzie konsultowała dzieci w Profilaktyczno-Rozwojowym Ośrodku Dzieci i Młodzieży PROM w Łodzi, tłumaczy, że badanie składa się z dwóch części. Najpierw dzieci wypełnią ankiety i zostaną z nimi przeprowadzone wywiady.

- Spośród prawie 70-osobowej grupy wybierzemy piętnaścioro dzieci, które będą przejawiać największe problemy emocjonalne. To one będą brały udział w szkoleniu - wyjaśnia psycholog.
Szóstoklasiści, u których zostanie zaobserwowane ryzyko wystąpienia zaburzeń depresyjnych, wezmą udział w warsztatach. Będą uczyły się, jak radzić sobie ze stresem, być asertywnym.
- Szkolenia będą w ośmio- lub dziesięcioosobowych grupach. Nie ma mowy o siedzeniu w ławce - zaznacza Izabela Skwarciak. - Dzieci nauczą się, jak nawiązywać kontakt z rówieśnikami, poznać samego siebie w reakcjach agresywnych.

O tym, że zajęcia takie mają sens, wiedzą uczniowie ośmiu gimnazjów na Widzewie w Łodzi. Jesienią 2009 roku pracownicy Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej nr 4 w Łodzi wyszkolili spośród nich 12 uczniów mediatorów. Ich zadaniem jest nie tylko rozwiązywanie konfliktów między uczniami i łagodzenie sporów klasowych. To właśnie z mediatorami mogą porozmawiać ci uczniowie, którzy mają problemy emocjonalne, a zarazem nie chcą o tym mówić rodzicom. Z zaufanym kolegą łatwiej porozmawiać o kłopotach w nauce i myślach samobójczych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki